Sonos Ace - takie AirPods Max tylko dla Androida. Test długookresowy
Sonos Ace to pierwsze słuchawki tego renomowanego producenta inteligentnego nagłośnienia. Bardzo chcą być premium, bardzo chcą być jak Apple AirPods Max, a faktycznie są… no właśnie, jakie?

Pierwsze wrażenie robi się tylko raz
To właśnie z tego powodu przeciągałem recenzję aż tak długo. Słuchawki ukazały się niemal rok temu w okolicznościach, powiedzmy że niesprzyjających. Towarzyszyła im premiera nowej aplikacji Sonos i związany z nią prawdziwy dramat amerykańskiej firmy. Nowa aplikacja okazała się bublem, ogłoszono głośny plan naprawczy, ale ostatecznie klienci zagłosowali portfelem i z początkiem 2025 roku z firmy odszedł po 8 latach prezes firmy Patrick Spence.
Jako miłośnik drogiego, acz rzucającego na kolana designem i brzmieniem sprzętu firmy, na wszystkie te trudności patrzyłem z niepokojem i… frustracją. Przez 4 miesiące nie byłem w stanie zaktualizować słuchawek, a aplikacja Sonos uparcie nie odczytuje ani playlist, ani zasobów YouTube Music. System audio wymagał kilkukrotnego resetowania konfiguracji, słuchawki co chwila z niego wypadały bez możliwości ponownego ich dodania i tak w koło Macieju.



Nie chciałem w takich warunkach wydawać oceny końcowej słuchawek, które przy okazji czarowały możliwościami i wnosiły pewną świeżość na rynek konsumenckich acz ambitnych nauszników. W końcu jednak zaczął się niecierpliwić i Sonos, do rzeczy więc.
Specyfikacja Sonos Ace – czyli co tak właściwie potrafi ten sprzęt
Skrócona specyfikacja słuchawek Sonos Ace
Typ: Nauszne, bezprzewodowe z opcją podłączenia przewodu 3,5 mm
Waga: 312 g
Wymiary: 191 x 160 x 85 mm
Kolory: Czarny, Ciepła biel (matowe wykończenie)
Dźwięk:
• Specjalnie zaprojektowane przetworniki dynamiczne (40 mm)
• Obsługa dźwięku przestrzennego Dolby Atmos
• Bezstratny dźwięk przez Bluetooth 5.4 lub USB-C
• Korektor graficzny (EQ) w aplikacji Sonos
Funkcje:
• Aktywna redukcja szumów (ANC)
• Tryb kontaktu (łączenie dźwięków otoczenia z muzyką)
• Dynamiczne śledzenie ruchu głowy
• Funkcja TV Audio Swap (przenoszenie dźwięku ze zgodnego soundbara Sonos)
Łączność:
• Bluetooth 5.4 (kodeki SBC, AAC, aptX Lossless)
• Zasięg do 10 m
Akumulator:
• Czas pracy: do 30 godzin
• Szybkie ładowanie: 3 minuty zapewniają 3 godziny działania
Dodatki:
• Osiem mikrofonów do ANC i wykrywania głosu
• Dedykowana aplikacja Sonos do sterowania i konfiguracji
W zestawie otrzymujemy eleganckie etui transportowe do słuchawek z magnetycznie przyczepianą saszetką na przewody. Niestety materiał z którego wykonane zostało etui jest istnym magnesem na zabrudzenia – wyciągnie Wam z plecaka absolutnie każdą drobinę kurzu, a drobina czekolady upadająca na tę włókninę zostaje z nią już na zawsze.
Same słuchawki są przyjemnie lekkie, mają mięciutkie doczepiane magnetycznie pady, nie męczą na głowie nawet przy korzystaniu z nich przez bite 8 godzin jednym ciągiem. Matowe plastiki, subtelne detale i metalowy regulowany pałąk – wszystko tutaj ma sens, jest estetyczne, idealnie spasowane i krótko mówiąc czuć to całe premium. Bez najmniejszego problemu słuchawki można porównać jakościowo do Apple AirPods Max, a brak brudzącej się dziadziny w kontakcie z głową stawia je nawet w moim odczuciu wyżej od produktu Apple’a.
Zacznijmy od rzeczy dobrych – brzmienie
Sonos Ace oferują dobrze zbalansowany, bardzo prokonsumencki profil dźwiękowy, który zadowoli większość użytkowników. Bez wątpienia jednak nie jest to sprzęt dla purystów dźwiękowych, którzy na tym pułapie cenowym znajdą dla siebie sprzęt może mniej "przebajerzony", ale bardziej analityczny i łatwiejszy do dostrojenia pod prywatne preferencje.
Bas w Sonos Ace jest wyraźnie zaakcentowany, żeby nie powiedzieć, że trochę przeciągnięty. Powoduje to z jednej strony, że niskie tony są relatywnie pełne i dynamiczne. Z drugiej zaś w bardziej skomplikowanych aranżacjach muzycznych bas może ostentacyjnie rozlać się ponad innymi pasmami, ze szkodą dla detali tonów średnich i wysokich. Wprawione ucho zauważy też charakterystyczną dla Sonosa kompresję basu, który jest ucinany nieco zbyt szybko, podobnie jak w mniejszych sprzętach Sonosa takich jak głośniki serii Sonos One, Era 100 czy przenośny Roam.
Średnica jest ciepła i bardzo przyjemna w odbiorze, choć w dynamicznych utworach w moim odczuciu zbyt wycofana. Co do zasady, im tłuściej z basem, tym wokale bardziej tracą na swojej wyrazistości. Najwięcej tracą tutaj miłośnicy muzyki klasycznej i jazzu. Podobne zjawiska dotyczą tonów wysokich, które choć są klarowne, brakuje im nieco blasku znanego z najlepszych modeli na rynku. Nie ma tego zwieńczenia, tych dzwoneczków, tak jakby górnozakresowy finisz nie mógł się wyrwać ze smolistego basu.
Scena muzyczna jest w miarę szeroka, ale nie na tyle, by nazwać ją atutem Sonos Ace. Dość powiedzieć, że tańsze słuchawki douszne potrafią sobie z tym aspektem radzić o niebo lepiej. Nie rozpieszcza także separacja instrumentów i ich rozmieszczenie w przestrzeni. Słuchawki AirPods Max robią to lepiej, a jak donoszą inni recenzenci, podobnie triumfują Sony 1000XM5 (tych nie miałem okazji bezpośrednio porównać). Z drugiej strony jeśli ktoś celował w Bang&Olufsen Portal, to lepiej niech bierze Sonosy, szczególnie jeśli używa też z soundbara Sonosa.
Jedną z unikalnych funkcji Sonosów Ace jest przełączanie dźwięków z kina domowego na słuchawki poprzez dotknięcie jednego tylko przycisku. To przydatna funkcja, gdy nie chcemy przeszkadzać domownikom podczas oglądania filmów czy grania w gry. Pod kątem gier zoptymalizowane zostały wspomniane wyżej Bang&Olufsen, tymczasem Sonosy miażdżą je wygodną i minimalnymi opóźnieniami. Pod warunkiem oczywiście, że wszystko to działa.
Sonos Ace oferują funkcję dźwięku przestrzennego z Dolby Atmos oraz dynamicznym śledzeniem ruchu głowy. Efekt można wyczuć niezależnie od źródła dźwięku, ale po sparowaniu z przodującym w tej dziedzinie Apple Music i wyborze jednej z playlist Apple’a można dopiero poczuć pełnię jego możliwości. Jak nietrudno się domyślić, scena muzyczna istotnie rozszerza się, a zwrócenie głowy w określoną stronę pozwala na lepsze usłyszenie danych instrumentów czy zbliżenie się do wokalu. Mam jednak wrażenie, że i to Apple zrobił lepiej. Dźwięk przestrzenny z Sonosów jest bardziej zamknięty i mniej ekscytujący, a do tego sprawia wrażenie bardziej przetworzonego i brakuje mu naturalnej dynamiki oraz wyrazistości.
Oprogramowanie, czyli te gorsze rzeczy
Do zaawansowanego sterowania słuchawkami, podłączenia się do kina domowego czy aktualizacji oprogramowania konieczne jest skorzystanie z aplikacji Sonos. O ile z racji daty publikacji można wrzucić w zapomnienie wszystkie perypetie z nią z 2024 roku, to już nie te datowane na koniec marca 2025 roku.
Jeśli posiadasz iPhone’a, to masz większe szanse, że cały proces parowania przebiegnie pomyślnie. Pod Androidem na Honor Magic7 Pro oraz nawet na „golasie”, jakim jest Google Pixel 9 Pro, samo sparowanie słuchawek z aplikacją może potrzebować kilku prób. Za trzecim podejściem też udało mi się zaktualizować słuchawki, które uparcie utykały na 8% procesu. Co chyba jednak najciekawsze, bez sparowania ich z soundbarem Sonosa nie miałem dostępu do biblioteki muzycznej aplikacji Sonos.
To dość kuriozalne, że słuchawki Sonosa nie mogą np. odtwarzać Radia Sonos poza domem, a w domu, tylko jeśli najpierw włączymy je na kinie domowym, które następnie przełączymy na słuchawki. Co jeśli ktoś w domu chce jednak coś obejrzeć w TV?
Sama aplikacja nie rozpieszcza też konfiguracyją. Możemy przełączać tryby aktywnego usuwania szumu (włączony, wyłączony, tryb kontaktu), mamy śledzenie ruchu głowy Dolby Head Tracking, jest tryb wielopunktowy pozwalający na przełączanie pomiędzy dwoma sparowanymi urządzeniami (nie wlicza się w nie kino domowe z oddzielną funkcją TV Audio Swap), a do tego możemy ustalić jakie tryby ANC zmieniamy przyciskiem na obudowie i jak ma działać wykrywanie noszenia.
No i jest coś szumnie nazwanego Korektorem graficznym. Nie ma on absolutnie nic z nim wspólnego. Nie możemy tutaj sterować poszczególnymi pasmami częstotliwości, lecz mamy tylko dwa suwaki. Jeden reguluje w skali od -10 do +10 basy, drugi analogicznie tony wysokie. Trzeci z suwaków to balans lewo/prawo. Do tego mamy kontrolkę „Głośność”, która aktywna wzmacnia tony wysokie i basy przy niskiej głośności. Gdy ją wyłączymy, uparcie sama się włącza…
Na dzień publikacji recenzji odradzam korzystanie z połączenia wielopunktowego. Pomimo braku chęci słuchania muzyki na innym telefonie, potrafi ono generować niekontrolowane pauzy w odtwarzaniu czy nawet co chwila rozłączać słuchawki zupełnie i ponownie je podłączać. Co ciekawe, nawet zupełne wyłączenie łączności Bluetooth na innych sprzętach nie rozwiązywało tego problemu – dopiero wyłączenie tej kontrolki przy połączeniu z jednym tylko urządzeniem. Zaznaczę przy tym, że nie chodzi tutaj absolutnie o sam zasięg słuchawek, który jest wybitny nawet przy zastosowaniu bardziej wymagającego kodeka aptX Lossless.
Nie najgorsza redukcja hałasu (ANC)
Jako liderów w tej dziedzinie podaje się AirPods Max czy Bose QuietComfort Ultra. Do AirPods Max nieco brakuje Sonos Ace, a jeśli wierzyć porównaniom zagranicznych mediów, zjadają je też słuchawki Bose. Nie zmienia to jednak faktu, że w samolocie czy pociągu Sonos Ace to absolutnie wszystko, czego nam trzeba. O ile ktoś nie oczekuje wręcz efektu zanurzenia głowy pod wodą będzie w pełni zadowolony. Również podczas pracy biurowej słuchawki zapewnią nam absolutne wygłuszenie czy też okazję by nie dobił się do nas kurier z paczką.
Dźwięk klawiatury mechanicznej w którą stukam pisząc ten tekst nie miał szans na przebicie się przez barierę Sonosów i tyle mi do szczęścia wystarczy. By zaś mimo wszystko wspomniany kurier mógł się do nas dobić mamy możliwość włączenia trybu stransparentnego, który działa wyjątkowo naturalnie i nie daje wrażenia zakłamania dźwięków otoczenia. Co warto dodać, włączanie trybu ANC ma tutaj właściwie zerowy wpływ na brzmienie słuchawek. Jest jedynie bardzo subtelne zdjęcie basu przy ANC, trudne wręcz do zauważenia dla niewprawionego ucha.
Przez słuchawki da się też rozmawiać, ale daleko im tutaj do ideału. Nasz głos jest zbyt odległy, a podmuchy wiatru mogą skutecznie uprzykrzyć wygodę rozmowy poza domem. W tej kategorii nauszniki Apple’a zwyczajnie miażdżą Sonosy.
Podsumowanie
Sonos Ace zdecydowanie nie można odmówić jakości wykonania i wysublimowanego, minimalistycznego designu, który może się podobać. To także jedne z najwygodniejszych słuchawek nausznikowych, jakie miałem przyjemność testować, nie męczą nawet przy przesiedzeniu w nich całego dnia przy komputerze.
Akumulator oferujący nawet 30 godzin na pojedynczym ładowaniu nie jest może rekordowy, ale pozwala zapomnieć o konieczności ładowania na wiele dni. Co ważne, w przeciwieństwie do słuchawek Apple’a te wyłączają się nawet bez wkładania ich do dziwnego etui. No i jak już porównujemy – nie potrzebują też przewodu by uzyskać dźwięk wysokiej rozdzielczości, za sprawą zastosowania popularnego kodeka aptX Lossless. W pełni akceptowalnie działa też funkcja ANC, która w moim przypadku pozwalała wielokrotnie na pełne skupienie się na pracy w natłoku obowiązków.
Chociaż w szczegółowej analizie jakości dźwięku sporo marudziłem, dla masowego odbiorcy atutem będzie też V-kowe, ciepłe brzmienie z mocną ekspozycją basu. Jako słuchawki rozrywkowe Sonos Ace doskonale wywiązują się ze swojego zadania, ale jak to zwykle, dzieje się to kosztem precyzji, dynamiki i przestrzenności dźwięku. Zrealizowane jest to zdecydowanie lepiej niż w słuchawkach Sony do 1000 zł, ale przy cenie znacznie tę kwotę przekraczającej Sonosy mają licznych konkurentów i obszary, w których im ustępują.
Jeśli nie uważasz się za audiofila, nie zraża Cię uboga w funkcje (i stabilność) aplikacja Sonosa, a ponad muzycznym snobizmem jest u Ciebie rozrywka, Sonos Ace doskonale wywiążą się ze składanych obietnic. A choć w niektórych kwestiach ustępują one AirPods Max, obecność aptX Lossless czyni je dla mnie bardziej kompletnymi. Ocena końcowa to 7/10 - polecam, ale po zapoznaniu się z całą recenzją.
-
Topowa jakość wykonania, materiałów i design
-
Wysoki komfort noszenia
-
Dopieszczony bas i duża głośność
-
Dobra skuteczność ANC i naturalny tryb transparentny
-
Wystarczająco długi czas pracy (do 30 h) i błyskawiczne ładowanie (3 minuty na 3 h pracy)
-
Funkcja TV Audio Swap przejmująca dźwięk z kina domowego za jednym naciśnięciem przycisku
-
Obsługa aptX Lossless bezprzewodowo i po kablu
-
Dźwięk przestrzenny Dolby Atmos z dynamicznym śledzeniem ruchu głowy
-
Ogromne problemy ze stabilnością działania aplikacji Sonos
-
Dźwięk bywa trochę płaski, z ograniczoną dynamiką i detalicznością
-
Bardzo ubogie opcje dostrojenia brzmienia
-
Brak odporności na pot i wodę – nie nadają się do intensywnego sportu
-
Brak wsparcia dla Wi-Fi, transmisja z kina domowego to zwykły Bluetooth, a nie pełne połączenie z systemem Sonos
-
Jedynie przeciętna jakość połączeń głosowych
-
Łatwo brudzące się etui (biała wersja)