Sony PlayStation 5 – nowa generacja konsol pokazuje pazur
Nieco ponad miesiąc temu do sklepów trafiło PlayStation 5. Czy nowa konsola od Sony spełnia pokładane w niej nadzieje? Mieliśmy to okazję sprawdzić.

Rok 2020 z pewnością będziemy wspominać długo, a jednym z powodów będzie debiut długo wyczekiwanej nowej generacji konsol. Jakiś czas temu na portalu pojawiła się nasza recenzja Xbox Series X od Microsoftu. Teraz przyszedł czas na opinię na temat jego głównego konkurenta: Sony PlayStation 5.
Konsola w wersji z napędem optycznym dotarła do mnie krótko po premierze i spędziłem z nią niecały miesiąc. W tym czasie miałem okazję dobrze zapoznać się z jej funkcjonalnością oraz przetestować w szeregu gier – zarówno natywnych pod nową generację, jak i tytułów na PS4, uruchomionych w trybie wstecznej kompatybilności. Do testów wykorzystaliśmy monitor Philips Momentum 436M6VBPAB, którego recenzję również znajdziecie na łamach portalu.



Specyfikacja jak w wydajnym pececie
PlayStation 4 jest już z nami od siedmiu lat. W świecie technologii dużo się w tym czasie zmieniło. Czy nowa generacja za tymi zmianami nadążyła?
Specyfikacja konsoli:
- Obudowa z tworzywa sztucznego, czarno-biała,
- Wymiary: 390 x 104 x 260 mm, masa: 4,5 kg (wersja z napędem), 390 x 92 x 260 mm, masa: 3,9 kg (Digital Edition),
- Ośmiordzeniowy procesor AMD Zen 2 3,5 GHz,
- Układ graficzny RDNA 2, 36 CU przy 2,23 GHz,
- 16 GB pamięci GDDR6, przepustowość 5,5 GB/s (odczyt),
- Dysk SSD NVME 825 GB, przepustowość 448 GB/s,
- Wyjście wideo:4K przy 120 Hz, obsługa 8K,
- Napęd optyczny Blu-ray 4K UHD (tylko wersja z napędem),
- Porty: 1x HDMI 2.1, 3x USB 3.2 Gen 1 (1x USB-C), 1x USB 2.0, jack 3,5 mm (w kontrolerze),
- Łączność bezprzewodowa: Wi-Fi 6, Bluetooth 5.1
- Gniazdo Kensington lock,
- Cena sugerowana: 2299 zł (wersja z napędem), 1849 zł (Digital Edition).
Zdecydowanie. Zmieniło się także podejście samego producenta przy projektowaniu nowej platformy. Nadal mamy do czynienia ze sprzętem bazującym na architekturze x64, a więc de facto mocno wyspecjalizowanym komputerem PC i to względem poprzednika się nie zmieniło. O ile jednak procesorowi PS4 już w dniu premiery zarzucano, że jest przestarzały i mało wydajny, tak PS5 o podobne zarzuty raczej nie musi się obawiać. Sercem konsoli jest specjalnie zaprojektowany ośmiordzeniowy układ AMD oparty o architekturę Zen 2, osiągający maksymalne taktowanie rzędu 3,5 GHz. Do tego dostajemy 16 GB pamięci GDDR6 oraz układ graficzny w architekturze RDNA 2 z 36 jednostkami obliczeniowymi o maksymalnym taktowaniu 2,23 GHz.
Wymienione powyżej podzespoły zapewniają olbrzymi skok mocy obliczeniowej względem PS4 – teoretyczna wydajność nowej konsoli to 10,3 teraflopów – ale to nie tutaj należy doszukiwać się rewolucji, którą ma przynieść nowa generacja. Jej źródłem ma być zastosowanie wydajnego dysku SSD NVMe, który w założeniach ma wyeliminować czasy ładowania danych do absolutnego minimum. Na chwilę obecną PlayStation 5 znajdziemy jedynie w wersji z dyskiem 825 GB, jednak docelowo urządzenie ma być kompatybilne z wybranymi dyskami SSD wykorzystującymi standard PCIe 4.0.
Jeśli chodzi o łączność, urządzenie wyposażone zostało w 4 złącza USB (w tym jedno USB-C), HDMI 2.1, Ethernet oraz łączność Bluetooth 5.1 i Wi-Fi 6. Do tego wersja z napędem obsługuje nośniki UHD Blu-Ray.
To naprawdę wygląda jak router
Jeszcze przed premierą wygląd PlayStation 5 wywołał burzę kontrowersji. Sam miałem okazję wypowiedzieć się na jego temat na łamach portalu i co tu dużo mówić – nie była to opinia przychylna. Jak wypadło zestawienie oczekiwań z rzeczywistością?
Cóż, w internetowych memach jest trochę prawdy – PlayStation 5 naprawdę wygląda jak przerośnięty router. Podejrzewam, że nie to było celem projektantów, ale skojarzeń naprawdę trudno uniknąć. Winna jest temu nietypowa stylistyka urządzenia, gdzie czarna, błyszcząca konsola wyłania się niejako spomiędzy dwóch białych plastikowych skrzydeł. Brzmi jakby było przekombinowane? Bo jest i o ile na pewno znajdą się fani takiego kosmicznego designu, tak wiele innych osób zwyczajnie do siebie zrazi. Minusem jest na pewno fakt, że jeśli należymy do tej drugiej grupy, no to nie ma przebacz – konsola zdecydowanie zwraca na siebie uwagę i w zasadzie nie ma opcji, by jakoś zręcznie wkomponować ją w wystrój salonu.
Opisany problem potęgują jej gabaryty. Konsola ma wymiary 390 x 260 x 104 mm i waży 4,5 kg (mówimy o wersji z napędem). To dużo, szczególnie kiedy mamy ograniczoną przestrzeń obok telewizora i ze swojej strony radzę mieć to na uwadze jeszcze zanim podejmiemy decyzję o zakupie. Na plus trzeba jednak przyznać, że dzięki możliwości ustawienia konsoli zarówno w pionie, jak i w poziomie, jest ona całkiem ustawna, mimo swoich gabarytów. Na minus, że niezależnie od pozycji, do jej postawienia będziemy potrzebowali dołączonej w zestawie podstawki. Teoretycznie w przypadku pozycji pionowej konsola stoi stabilnie i bez niej, ale ze względu na gabaryty i ryzyko przypadkowego potrącenia nie polecam takiego rozwiązania na dłuższą metę.
Wspomniałem już, że centralny element konsoli wykonany został z czarnego tworzywa. Niestety jest to ten sam błyszczący plastik, który Sony forsuje już od kilku generacji swoich konsol (był obecny chociażby w premierowej wersji PlayStation 4), który strasznie zbiera rysy i odciski palców.
Od frontu umieszczono na nim centralnie porty USB-A i USB-C. Nie próbowano ich w żaden sposób zamaskować, więc odcinają się wyraźnie od całej konstrukcji. Prezentuje się niezbyt atrakcyjnie. Całkiem skutecznie zamaskowano natomiast przyciski zasilania i wysuwania płyty, które znajdują się tuż przy dolnej krawędzi (przy ustawieniu wertykalnym), są czarne, wąskie i perfekcyjnie zlewają się z resztą obudowy. Dość powiedzieć, że nie są zbyt praktyczne, ale na całe szczęście raczej nie będziemy musieli często do nich sięgać.
Skoro przy froncie urządzenia jesteśmy, warto zwrócić uwagę, że zamiast klasycznej pojedynczej diody zasilania podświetlone zostały krawędzie konsoli. Wbrew pozorom nie rozprasza to tak bardzo, jak mogłoby się wydawać, a bardzo dobrze komponuje się z efektownym designem urządzenia.
Z tyłu obudowy poza wielkim wylotem powietrza znajdziemy zestaw złącz: gniazdo zasilania, dwa porty USB-A 3.2 Gen 1, RJ-45 oraz HDMI 2.1.
Interfejs doczekał się zmian, choć nie wszystkich na lepsze
Włączamy konsolę i pierwsze co nas wita, to odświeżony interfejs. Jego obsługa u swoich podstaw nie odbiega znacząco od tego, co mogliśmy oglądać przy okazji PlayStation 4. Większość czasu spędzimy na głównym ekranie, który tym razem podzielono na osobne sekcje dedykowane grom oraz multimediom. Oczywiście bardziej interesująca jest ta pierwsza, gdzie możemy wybierać spośród uruchomionych niedawno tytułów. W przeciwieństwie do PS4 mniej wyeksponowane są funkcje społecznościowe, dzięki czemu całość wygląda bardziej minimalistycznie.
W sekcji poświęconej multimediom znajdziemy obsługiwane usługi VOD wraz z możliwością uruchomienia od razu interesującego nas filmu, tak jak ma to miejsce np. w Android TV. Zmiana w mojej ocenie jak najbardziej na plus, gdyż w przypadku PS4 funkcje multimedialne ginęły nieco wśród gier.
Jedną z bardziej pozytywnych zmian względem PS4 jest wprowadzenie PlayStation Store jako elementu systemu, a nie oddzielnej aplikacji. Dzięki temu nawigacja po interfejsie przebiega o wiele sprawniej. Sam interfejs jest zresztą bardziej responsywny, a nowa, bardziej minimalistyczna estetyka może się podobać.
Zupełnie nową funkcją są aktywności, do których możemy uzyskać dostęp po wciśnięciu w trakcie gry przycisku PlayStation. To wydzielone fragmenty rozgrywki (np. misje, trofea), które możemy w ten sposób śledzić i do których możemy uzyskać dostęp bezpośrednio z poziomu interfejsu konsoli. Co ciekawe, wraz z ich listą podawany jest stopień ukończenia danej aktywności oraz szacowany czas, który będziemy musieli na nią poświęcić. Fajny pomysł i choć osobiście z funkcji praktycznie nie korzystałem, to cieszę się, że znalazła się na pokładzie.
Niestety mam też do nowego systemu kilka zastrzeżeń. Chociażby do nowego sposobu prezentacji informacji w postaci wielkich, przewijanych w poziomie kafli. Spotkamy się z nim np. przeglądając trofea oraz aktywności i choć z pozoru prezentuje się on całkiem atrakcyjnie, stawiając w centralnym punkcie duże grafiki zamiast ściany tekstu, tak jako nośnik informacji sprawdza się słabo. Widać to na zrzucie poniżej – na ekranie jednocześnie mieści się raptem 5 pozycji, a na dodatek tekst na nich jest wszędzie poucinany.
Takich przykładów przerostu formy nad funkcjonalnością można się doszukać jeszcze kilku i trochę uprzykrzają korzystanie na co dzień z konsoli, ale nie jest to nic poważnego. Zmiany na plus – głównie te związane z wyższą responsywnością – w pełni rekompensują większość niedociągnięć.
Kontroler DualSense – i to jest rewolucja!
Zanim przejdziemy do tego co najważniejsze, czyli rozgrywki, chciałbym poświęcić chwilę kontrolerowi, który jeszcze przed premierą konsoli zebrał mnóstwo pochwał. W mojej ocenie zupełnie uzasadnionych.
DualSense, bo tak nazywa się nowy kontroler Sony, to kolejny krok w ewolucji DualShocka. Choć układ przycisków w porównaniu z DualShockiem 4 nie uległ w zasadzie żadnej zmianie – włącznie z obecnością płytki dotykowej na froncie – tak jego kształt już tak. Nowy pad jest większy, lepiej wyprofilowany, dzięki czemu dobrze leży nawet w dużych dłoniach i ogólnie zrobił się jakiś taki podobny do kontrolera z Xbox One. I dobrze, bo trzeba przyznać, że projekt Microsoftu pod względem ergonomii jest bardzo dobrym źródłem inspiracji.
Zrezygnowano ze świecącego paska w górnej części pada, choć wokół płytki dotykowej nadal mamy podświetlenie, które dopasowuje swój kolor do aktualnej sytuacji w grze. Nowością jest także zastąpienie portu microUSB bardziej nowoczesnym gniazdem USB-C. Na szczęście nadal mamy klasyczne gniazdo jack 3,5 mm oraz wbudowany głośnik, który brzmi o wiele lepiej niż ten w DualShocku 4. Nowością jest natomiast wbudowany mikrofon, który możemy wykorzystać podczas rozgrywki online ze znajomymi. Sprawdza się ona bardzo dobrze, aczkolwiek wywołuje też pewien niesmak, ponieważ zdarza się, że konsola nagrywa nas bez wcześniejszego ostrzeżenia (np. w momencie zdobycia trofeum). Na całe szczęście mikrofon można łatwo wyciszyć za pomocą dedykowanego przycisku.
Ale to nie mikrofon jest rewolucją, a rozbudowana haptyka oraz adaptacyjne triggery. Dzięki zróżnicowanym wibracjom twórcy gier mogą dostarczyć nam dodatkowych informacji, dotyczących np. powierzchni, na której się poruszamy czy otrzymanych obrażeń. Towarzyszące temu wrażenia trudno opisać – to trzeba poczuć. W parze z nowymi triggerami, potrafiącymi płynnie zmieniać stawiany opór pozwala to cieszyć się grom na zupełnie nowej płaszczyźnie. Oczywiście nie we wszystkich tytułach funkcjonalność ta okaże się równie przydatna, ale np. w grach wyścigowych robi gigantyczną różnicę, pozwalając nam o wiele lepiej wyczuć pojazd i sytuację na torze. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, w jaki sposób zostanie ona zaimplementowana w nadchodzących produkcjach.
Trzymając się tematu kontrolerów warto nadmienić, że DualSense wytrzymuje na baterii dłużej od swojego poprzednika, co jest dobrą wiadomością. Jeśli akumulator już się wyczerpie, naładować go możemy na dwa sposoby – podłączając go kontroler za pomocą przewodu USB-C do konsoli lub do dowolnej ładowarki sieciowej. Niestety w tym drugim przypadku nie można go równocześnie ładować i grać. Szkoda, bo poprzednik nie miał z tym najmniejszego problemu.
Ray-tracing, błyskawiczne ładowanie i zabójcze audio
Czas przejść do tego co najważniejsze – jak się na tym gra. Jako że jesteśmy dopiero na początku nowej generacji i tak na dobrą sprawę dopiero przyszłe tytuły pokażą nam na co stać nową konsolę, pozwolę sobie wstrzymać się tutaj od ferowania wyroków, a ograniczę się raczej do kilku luźnych obserwacji.
Zacznijmy od tego, co najbardziej oczywiste – oprawy graficznej. Jeśli miałbym bazować na tym, co widziałem do tej pory, PlayStation 5 nie przynosi gigantycznej rewolucji w porównaniu z PlayStation 4, ale nie da się ukryć – gry na nowym sprzęcie wyglądają ładniej. W tytułach, które miałem okazję przetestować, w oczy rzuca się przede wszystkim o wiele większa szczegółowość oraz dużo lepsze oświetlenie niż w przypadku gier na starsze konsole. Na plus także sprzętowe wsparcie dla ray-tracingu. Uzyskane z jego pomocą efekty są co prawda stosunkowo subtelne, ale robią robotę, szczególnie w scenach z licznymi odbiciami, a więc chociażby w nowym Spider-Manie, który stanowi bardzo dobry pokaz dla omawianej technologii.
Nie sposób także nie wspomnieć o tym, że o ile w przypadku PlayStation 4 standardem było raczej 1080p przy 30 FPS i nawet wariant Pro miewał problemy z wyższymi rozdzielczościami, tak PlayStation 5 stanowi tutaj istotny krok naprzód. Praktycznie wszystkie testowane przeze mnie tytuły działały w rozdzielczości 4K oraz stabilnym jak skała 30 lub 60 FPS. Wybór konkretnego klatkażu wynikał w tym przypadku raczej z wizji artystycznej czy preferencji gracza (bo większość tytułów to właśnie graczowi zostawiała możliwość dokonania takiego wyboru), a nie z ograniczeń sprzętu. Niestety trudno powiedzieć czy w perspektywie kilku lat oraz tytułów projektowanych od zera pod nową generację nadal będzie tak różowo. Mam nadzieję, że tak i mocno trzymam za to kciuki.
Istotnym atutem nowej konsoli miał być szybki dysk SSD i przyznaję, rzeczywiście robi on różnicę. Co prawda ekrany ładowania nie zostały wyeliminowane w stu procentach, tak jak przed premierą konsoli próbowało przedstawiać to Sony, ale są na tyle krótkie, że rzeczywiście łatwo o nich zapomnieć i po prostu cieszyć się grą. Czy szybszy dysk przyniesie rewolucję? Zobaczymy. Jak na razie jej nie widać, ale i trudno oczekiwać, by aktualne tytuły wydawane w większości także na poprzednią generację miały w pełni wykorzystywać jego potencjał.
Wyraźny skok generacyjny widać również w sferze audio. Wspominałem już o lepszym głośniku w kontrolerze, jednak jest to dopiero wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę najważniejszą zmianą jest tutaj zupełnie nowy silnik emulujący dźwięk przestrzenny. Muszę przyznać, o ile nie jestem fanem tego typu rozwiązań, tak tutaj scena dźwiękowa przedstawiona została w niesamowicie realistyczny sposób, naturalnie reagując na ruchy kamery i dostarczając nam wiarygodnych informacji na temat lokalizacji źródeł pozornych. Widać, że Sony przyłożyło się do tego aspektu podczas projektowania nowej konsoli, a efekty są naprawdę fantastyczne.
Gry z PlayStation 4 działają lepiej niż kiedykolwiek
Na PlayStation 5 zagramy w praktycznie wszystkie gry, które ukazały się na PlayStation 4. Wsteczną kompatybilność przetestowałem zarówno na grach w formie cyfrowej, jak i tych na fizycznym nośniku – nie miałem z nimi żadnych problemów. Wyjątek stanowiły jedynie wersje demonstracyjne oraz produkcje, które równolegle ukazały się na konsole obydwu generacji (Spider-Man: Miles Morales, DIRT 5). Mówimy tu jednak raczej o decyzji wydawniczej, a nie ograniczeniu natury technicznej.
A jak się grało w starsze produkcje na PS5? Rewelacyjnie! Wszystkie sprawdzone przeze mnie tytuły działały przynajmniej równie dobrze jak na PS4. W wielu przypadkach działały nawet lepiej, ponieważ dodatkowa moc obliczeniowa pozwoliła ustabilizować framerate oraz wyeliminować wąskie gardła, które mogły powodować problemy na oryginalnym sprzęcie. Część z nich (np. Ghost of Tsushima) otrzymała nawet tryby dedykowane nowej konsoli.
W pamięć zapadł mi szczególnie przykład Dark Souls 3, które na PlayStation 4 Pro osiągało przez większość czasu ok. 45 FPS, podczas gdy tutaj mogłem się cieszyć stabilnym 60 FPS – różnica jak niebo a ziemia. Skróceniu uległy także czasy ładowania i to w niektórych przypadkach znacząco – np. w Civilization VI czas wczytywania save’a skrócił się o minutę.
Niestety nie wszystkie gry mogą się cieszyć takimi usprawnieniami. Tam, gdzie limit rozdzielczości i framerate’u został ustawiony na sztywno, korzyści względem poprzedniej generacji nie zaobserwujemy. Mimo tych ograniczeń jestem jednak zadowolony ze wstecznej kompatybilności w PS5 i mogę śmiało stwierdzić, że nowa konsola to najlepsza dostępna obecnie na rynku wersja PS4.
Co warto podkreślić, akcesoria dedykowane poprzedniej generacji – w tym kontrolery i dyski zewnętrzne – można z powodzeniem wykorzystać także w przypadku PlayStation 5. Niestety będą one kompatybilne wyłącznie z trybem wstecznej kompatybilności, ale to zawsze coś.
Bestia cicha, ale prądożerna
Jeśli chodzi o kulturę pracy, Sony PlayStation 5 zasługuje zarówno na pochwałę, jak i naganę.
Zacznę od pochwał. Jak się okazuje, olbrzymie gabaryty nie są wyłącznie kaprysem projektantów. Konsola została wyposażona w potężny układ chłodzenia, który robi całkiem dobrą robotę. Nawet pod dużym obciążeniem sprzęt jest prawie niesłyszalny – towarzyszy nam jedynie cichy, który bardzo łatwo czy to zignorować, czy zagłuszyć odgłosami rozgrywki. Nawet jego pomiar sprawił mi problemy, gdyż pracujący wentylator nie potrafił się przebić przez szum tła w moim mieszkaniu (ok. 50 dBa).
Co ważne, chłodzenie jest nie tylko ciche, ale i skuteczne. Maksymalna temperatura, jaką udało mi się zmierzyć na wylocie powietrza, to 60 stopni Celsjusza. Wynik w mojej ocenie zupełnie satysfakcjonujący.
Czas na naganę, a jest ona związana ze zużyciem energii podczas rozgrywki. Waha się ono dość znacząco w zależności od tego, jaką grę odpalimy. Można bezpiecznie przyjąć, że w przypadku gier na PS4 mówimy o poborze prądu rzędu ok. 100 W, podczas gdy natywne produkcje na PS5 pochłaniają z gniazdka 200-220 W. To dużo – w przypadku premierowego PlayStation 4, a nawet PlayStation 4 Pro pobór mocy generalnie nie przekraczał 150 W.
Z drugiej jednak strony PlayStation 5 jest całkiem oszczędne w trybie czuwania. Zależnie od wybranych ustawień pobór mocy waha się wtedy między ok. 0,2 i 4 W. W przypadku poprzednika potrafił on sięgnąć nawet 10 W, więc postęp jest wyraźny. Oczywiście jeśli konsola w trybie czuwania korzysta z Internetu (np. pobiera aktualizacje), zapotrzebowanie na energię wzrasta i może sięgnąć ok. 40-45 W.
PlayStation 5 pokazuje pazur, ale na rewolucję trzeba poczekać
Muszę przyznać, że bardzo miło wspominam czas spędzony z nowym PlayStation. Choć miałem pewne obawy co do przyjętego przez Sony kierunku, w praktyce dostajemy ładne rozwinięcie tego, co fajnie sprawdzało się w przypadku poprzednika. Rewolucja? Niekoniecznie, ale na pewno krok w dobrą stronę.
Najlepsze wrażenie zrobił na mnie bez wątpienia nowy kontroler, który w rękach wprawnych developerów może stać się furtką do zupełnie nowych, fantastycznych doświadczeń. Bardzo pozytywnie odbieram również usprawnienia w zakresie audio, wysoką responsywność zapewnianą przez dysk SSD oraz bardzo dobrą implementację wstecznej kompatybilności.
Ale nie da się ukryć PlayStation 5 ma też swoje wady. Najważniejszą z nich jest design konsoli, która jest gigantyczna, niepraktyczna i – choć o gustach się podobno nie dyskutuje – to w mojej ocenie po prostu brzydka. Martwi mnie także kierunek, w którym poszło Sony jeśli chodzi o zarządzanie energią. Pobór mocy rzędu 200-220 W to bardzo dużo jak na konsolę do gier i choć pewnie nie przesądziłoby to o mojej decyzji zakupowej, tak nie można przejść obok tego faktu obojętnie.
Całościowo jednak PS5 to kawał dobrego sprzętu. Czy kupiłbym je już teraz? Raczej nie i to nawet nie z powodu wywindowanych cen oraz wojen przy wirtualnych kasach. Po prostu uważam, że konsola potrzebuje jeszcze roku lub dwóch na rozwinięcie skrzydeł. W tym czasie powinno pojawić się więcej gier, które będą pełniej wykorzystywały jej atuty, a i pewnie uda się przez ten czas wyeliminować większość bolączek wieku dziecięcego. Jestem pewien, że PlayStation 5 ma potencjał, by stać się wtedy równie udaną konsolą, co jej ceniony poprzednik. Trzymam kciuki, by stało się to jak najszybciej.
Plusy:
- Rewelacyjny kontroler DualSens z rozbudowaną haptyką i adaptacyjnymi triggerami
- Wyraźny skok wydajności względem poprzednika, szczególnie w kontekście ładowania danych
- Nowy, bardzo realistyczny silnik dźwięku przestrzennego
- Cichy i skuteczny układ chłodzenia
- Bardzo dobra implementacja wstecznej kompatybilności
- Niskie zużycie energii w trybie czuwania
Minusy:
- Wielkie gabaryty
- Kontrowersyjny design
- Olbrzymi pobór mocy w grach dla PlayStation 5
- Interfejs miejscami faworyzuje styl w miejsce funkcjonalności
- Brak informacji, że wbudowany w kontroler mikrofon może nas nagrywać bez ostrzeżenia