Olej iPhone’a. Sony ZV-1F zrobi lepsze filmy za pół ceny
Sony ZV1F wygląda jak kompaktowy aparat, ale nie daj się zwieść. To świetna kamera dla amatorów filmowania, vlogerów, jutuberów… nawet dla streamerów. Smartfony bije na głowę i mogę z czystym sumieniem powiedzieć: chcę to!

Sony ZV-1F należy do rodziny aparatów dla vlogerów. To młodszy braciszek Sony ZV-1 i filmowy kuzyn serii RX100. Owszem, można nim robić zdjęcia, ale jego głównym zadaniem jest nagrywanie filmów. Robi to pod wieloma względami lepiej niż smartfony, moim zdaniem jest wygodniejszy i poręczniejszy, a przy tym kosztuje tylko 2999 zł. Gwarantuję, że posłuży dłużej niż smartfon, nawet dwukrotnie droższy.



Budowa Sony ZV-1F
Sony ZV-1F można zmieścić w kieszeni bluzy i świetnie leży w dłoni. Pod tym względem jest o niebo wygodniejszy od smartfonu. Nie wiem, czy to celowy zabieg, ale można go też postawić poziomo i pionowo, jeśli nie ma pod ręką statywu. Urządzenie ma wymiary 105,5 × 60,0 × 46,4 mm i waży ok. 260 gramów z akumulatorem i kartą pamięci.
Wewnątrz znajduje się 20-megapikselowa matryca Exmor RS CMOS o przekątnej mierzącej 1 cal. Aparat ten dostał niewymienny obiektyw ZEISS o ogniskowej odpowiadającej 20 mm, bardzo dobrej do vlogowania ze statywu i „z ręki”. Nawet dla mnie – osoby nikczemnego wzrostu o proporcjonalnie krótkich kończynach – była to ogniskowa wystarczająca. Zakres pracy przysłony to od F/2.0 do F/8.0, co w połączeniu ze sporą matrycą daje bardzo estetyczne wyniki. Obraz przetwarza oczywiście procesor BIONZ X, znany z innych aparatów Sony.
Zoom również tu jest. Można skorzystać ze zbliżenia przez przycinanie matrycy do 1,5x podczas filmowania w 4K i do 2x podczas robienia zdjęć i filmowania w HD. W połączeniu z zoomem cyfrowym możliwe jest przybliżenie do 4x. Można tu założyć standardowy filtr fotograficzny o średnicy 40,5 mm. Ostrość można ustawić na przedmiotach znajdujących się 5 cm od obiektywu i dalej.
Kamerę można obsługiwać dwojako. Osoby przyzwyczajone do pracy z aparatem fotograficznym ucieszy obecność klasycznych przycisków fizycznych. Można z ich pomocą zmieniać tryby pracy kamery, obsłużyć zoom, włączyć rozmycie tła, samowyzwalacz, tryb prezentacji produktu oraz zmienić informacje wyświetlane na ekranie (histogram, poziomnica, siatka itp.). Ekran jest oczywiście dotykowy, co z kolei ułatwi przesiadkę osobom przyzwyczajonym do pracy ze smartfonem. Właściwie można przygotować Sony ZV-1F do nagrywania bez wchodzenia do menu, bo wszystkie potrzebne funkcje są łatwo dostępne.
Ekran można oczywiście odchylić i obrócić, by widzieć się podczas nagrywania. Pracę kamery sygnalizuje dodatkowo czerwone światełko – świetny dodatek. Oczywiście można go wyłączyć w ustawieniach kamery, ale uważam, że warto z niego korzystać.
Na górnej powierzchni aparatu znajduje się mikrofon. Warto się mu przyjrzeć bliżej, bo to jedna z mocnych stron kamery w porównaniu do smartfonów. Sony umieściło tu 3-komorowy mikrofon kierunkowy, zbierający dźwięk z przodu kamery. Oczywiście można podłączyć też mikrofon zewnętrzny, ale jest duża szansa, że nie będzie to potrzebne. Jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie daje mikrofon wbudowany.
Do nagrywania na zewnątrz Sony dołącza włochatą osłonę – tak zwanego kota. Montuje się go na stopce na górze aparatu. Wewnątrz mogę w tym miejscu umieścić lampę LED-ową, która dodatkowo doświetli moją twarz. Niestety trzeba wybierać – albo kot, albo lampa. Dodatkowo kot zasłania włącznik.
Kolejną przewagą Sony ZV-1F nad smartfonem jest wymienny akumulator NP-BX1. Można spokojnie kupić drugi i korzystać z nich na zmianę. Można też zmienić kartę pamięci, jeśli miejsce się skończy. Przy tym można aparat ładować przez USB-C dowolną ładowarką albo z komputera, co jest bardzo wygodne. Niestety jest to złącze typu USB 2.0, więc niewiele da się z niego wyciągnąć.
Czas pracy na akumulatorze wynosi godzinę i 15 minut ciągłego nagrywania w 4K i 30 klatkach na sekundę z włączoną stabilizacją i autofocusem oraz bez wygaszania monitora. Myślę, że to dobry wynik – spokojnie wystarczy, żeby zebrać materiał do odcinka vloga.
Sony ZV-1F rozmywa tło, śledzi oko
Sony ZV-1F jest dobrym aparatem do vlogowania, także na początek. Możliwość nagrywania w 4K i 30 klatkach na sekundę zadowoli twórców na różnych poziomach. Nie mogę powiedzieć, że jest to urządzenie proste, bo funkcji i ustawień jest tu całkiem sporo. Szczęśliwie wszystkie ustawienia widać na intuicyjnych piktogramach, a lata doświadczenia w produkcji aparatów i kamer pozwoliły Sony opracować bardzo dobry układ menu i ustawień. Owszem, zajrzałam do instrukcji aparatu, ale dopiero pod koniec testów.
Metodą prób i błędów uczyłam się przechodzić między trzema trybami pracy aparatu przyciskiem oznaczonym trzema piktogramami. Te tryby to:
- filmowanie klasyczne,
- filmowanie w zwolnionym/przyspieszonym tempie (S&Q),
- filmowanie + fotografowanie (przycisk z czerwonym kółkiem nagrywa film, przycisk przy zoomie robi zdjęcie).
Właściwie miałam problem tylko z trybem S&Q (slow motion & quick) – nie od razu było dla mnie jasne, z czym mam do czynienia. Musiałam to po prostu sprawdzić. Reszta poszła gładko – ustawiłam preferowane parametry dla różnych trybów i ruszyłam w drogę.
Jako że Sony ZV-1F ma służyć do vlogów, przede wszystkim liczy się ustawianie ostrości na twarz osoby prowadzącej. Tu Sony dostarcza z nawiązką. Aparat ma oczywiście autorski system śledzenia twarzy oraz możliwość ustawienia ostrości na oko (Eye AF). System działa bardzo dobrze, ale nie spodziewałam się po Sony niczego innego. Co więcej, w ustawieniach mogę zarejestrować swoją twarz i „nauczyć” oprogramowanie, kto jest najważniejszy. To obiecujące rozwiązanie do nagrywania w tłumie. Mnie jednak bardziej zainteresowała automatyczna ekspozycja na twarz. Nagrywałam filmy przy bardzo zmiennej pogodzie i ta funkcja okazała się bardzo pomocna. Na filmie powyżej momentami nawet nie widać, jak bardzo zmienia się światło.
Przycisk oznaczony piktogramem z górą i postacią służy do rozmywania tła, czy też dodawania efektu bokeh. To nic innego jak przełączanie przysłony między otwartą maksymalnie (wtedy tło jest rozmyte) i maksymalnie przymkniętą (wtedy tło jest wyraźne). Wiążą się z tym pewne niedogodności, jak możliwość pojawienia się szumów na nagraniach z przymkniętą przysłoną i trzeba o tym pamiętać. Niemniej – świetna sprawa. Oczywiście mogę ręcznie ustawić przysłonę na wybraną wartość.
Rozmywanie tła świetnie się komponuje z trybem prezentacji produktu, w którym aparat ustawia ostrość na przedmioty w środku kadru. Na ekranie zostanie pokazana podpowiedź, gdzie produkt ma być umieszczony, by można było skupić się na treści, a nie na sprzęcie. ZV-1F to narzędzie, które nie powinno przeszkadzać w pracy – i nie przeszkadza.
Bardzo doceniłam stabilizację obrazu Steady Shot. Ogniskowa obiektywu odpowiadająca 20 mm została moim zdaniem świetnie dobrana nie tylko do kręcenia filmów „z ręki”, ale też do stabilizacji. Owszem, kadr zostanie minimalnie zwężony, gdy stabilizacja zostanie włączona, ale moim zdaniem warto z niej korzystać w ruchu. No, chyba że masz odpowiedni gimbal.
Na koniec warto dodać, że filmy w zwolnionym i przyspieszonym tempie można nagrywać z prędkością od 4 do 120 kl./s. To daje zakres od 5 razy wolniej do 60 razy szybciej. Podczas filmowania można też korzystać z 10 filtrów kreatywnych, a jeśli korzystasz z oprogramowania do gradingu, możesz też wybrać profil kolorów i gamut w ustawieniach.
Jakie zdjęcia robi Sony ZV-1F
Sony ZV-1F to przede wszystkim kamera, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić nią zdjęcie. Nie będzie to jednak klasa porównywalna do zdjęć z Sony RX100, mimo że oba mają calową matrycę. Przede wszystkim ZV-1F nie zapisuje zdjęć w formacie surowym (RAW), co ogromnie zawęża możliwości dalszej edycji. Mimo wszystko rozumiem ten wybór – w końcu ma to być głównie kamera dla vlogerów.
Niemniej można tu skorzystać z różnych trybów fotografowania, łącznie z trybem manualnym i zdjęciami seryjnymi. W ustawieniach aparatu można wybrać rozmiar (5, 10 i 20 MPix), proporcje obrazu i jakość zapisywanego pliku.
Czas rejestracji zdjęcia można ustawić między ¼ i 1/32000 sekundy. Wartość czułości ISO matrycy zaś w zakresie od 80 do 12800. Na różnych ustawieniach ISO można spodziewać się oczywiście różnych zakresów szumu:
Odwzorowanie kolorów miło mnie zaskoczyło. Przede wszystkim ważne są tu odcienie skóry i te wyglądają świetnie niemal w każdym świetle. Dotyczy to w takim samym stopniu filmów i zdjęć. Zdjęcia robione w trybie automatycznym są moim zdaniem nieco za ciemne, ale nie mogę narzekać ani na brak ostrości, ani na inne zniekształcenia. Z zoomem radzę postępować ostrożnie. Moim zdaniem lepiej nie wychodzić poza zakres Inteligentnego zoomu, czyli powiększenia polegającego na wycinaniu fragmentu obrazu. Zoom cyfrowy to dla mnie ostateczność.
Połączenie z aplikacją Imaging Edge Mobile Plus
Oczywiście Sony ZV-1F można obsługiwać także z aplikacji mobilnej. To świetne wyjście, jeśli pracujesz na tyle daleko od aparatu, że nie sięgniesz do jego ekranu dotykowego albo nie chcesz nim ruszyć, gdy włączysz nagrywanie. Gdy pracujesz w terenie, możesz też dodawać do filmów i zdjęć znaczniki GPS. Myślę, że vlogujący o turystyce będą zachwyceni tą funkcją. Połączenie wykorzystuje Bluetooth i Wi-Fi.
Co ciekawe, w aplikacji mogę wybrać spomiędzy wszystkich dostępnych trybów filmowania i fotografowania znacznie wygodniej niż przyciskami aparatu czy z ekranu dotykowego. Przez to aplikacji Imaging Edge Mobile Plus wyjątkowo przypadła mi do gustu. Z drugiej strony w aplikacji nie ma możliwości przełączenia rozmycia tła, wygładzania twarzy, trybu prezentacji produktu, śledzenia obiektu itp. Do tego najwygodniej używać ekranu dotykowego.
Przy tej okazji warto wytłumaczyć jeszcze, czym jest Shot Mark. To swojego rodzaju zakładka, którą można oznaczyć najlepsze fragmenty nagrań. Wystarczy podczas filmowania nacisnąć przycisk, by dodać Shot Mark. Najlepsze jest to, że klipy oznaczone w ten sposób zostaną automatycznie wycięte. W ustawieniach aparatu mogę wybrać długość klipu (15, 30 lub 60 sekund). Fragmenty nagrania zostaną automatycznie przesłane na smartfon, co znacznie ułatwia przygotowanie TikToków, relacji, Reelsów i innych krótkich form. W czasie montowania dłuższych vlogów zaś te zakładki zostaną zinterpretowane przez programy do montażu filmów.
Jeśli wolisz pracować na komputerze, też możesz. Służy do tego aplikacja Imaging Edge Desktop, dostępna dla Windowsa i macOS. Można z jej pomocą sterować aparatem i przeglądać zdjęcia i filmy. Ponadto po podłączeniu Sony ZV-1F do komputera przez USB można też używać aparatu jako kamery do streamowania. Co prawda tylko w 720p, ale za to jest możliwość korzystania ze świetnego mikrofonu kierunkowego. Jego jakość bije na głowę wszystkie webcamy.
Sony ZV-1F jest znacznie lepszy niż smartfon
Mogę to powiedzieć z czystym sumieniem: wolę nagrywać filmy Sony ZV-1F niż smartfonem. Przede wszystkim jego rozmiar jest dopasowany do dłoni w przeciwieństwie do płaskich telefonów z wielkimi ekranami. Obsługa jedną ręką jest fenomenalna dzięki przyciskom, o ile oczywiście nie nagrywam siebie – w tej pozycji zmiana ustawień jest dla mnie dość trudna. Nadal jednak jest to łatwiejsze niż próba sięgnięcia do czegokolwiek na 6,8-calowym ekranie dotykowym.
Aparat ma uszko, do którego przymocowałam krótką smycz na nadgarstek. Dzięki temu nawet w tłumie na koncercie nie martwiłam się, że sprzęt ucierpi. To wszystko sprawiło, że filmowałam Sony ZV-1F znacznie chętniej, niż na co dzień smartfonem.
Przewagi techniczne również można długo wymieniać. Przede wszystkim mamy tu calową matrycę, porządny obiektyw z fizyczną przysłoną i doskonały mikrofon. Fizyka działa na niekorzyść smartfonów i nic z tym nie zrobimy. Do tego sprzęt w cenie średniej klasy smartfonu będzie służył latami, czego nie można chyba powiedzieć nawet o najdroższym smartfonie.
Zalety:
- banalnie prosta obsługa ekranem dotykowym, nie ma potrzeby wchodzić do menu,
- doskonały mikrofon kierunkowy i osłona w zestawie,
- możliwość podłączenia zewnętrznego mikrofonu i akcesoriów,
- świetne ustawianie ostrości na twarz i na oko,
- możliwość streamowania na żywo przez USB,
- wymienny akumulator, wygodne ładowanie przez USB-C,
- przystępna cena w porównaniu do topowych smartfonów,
- jest znacznie poręczniejszy niż smartfon.
Wady:
- osłona mikrofonu zajmuje stopkę, więc nie mogę zamocować jednocześnie dodatkowego światła,
- łatwo zgubić osłonę obiektywu, wolałabym osłonę wbudowaną,
- ustawianie ostrości jest szybkie, ale nie idealne,
- trzeba było przejrzeć instrukcję.