Czytnik prawie idealny... no, prawie. Test PocketBook InkPad 4
InkPad 4 to nowy czytnik e-booków w ofercie firmy PocketBook. To model, który obsługuje aplikacje Legimi i Empik Go, ale nie jest urządzeniem tanim. Czy warto wydać na niego 1300 zł?

Na początku maja firma PocketBook poinformowała o rozpoczęciu sprzedaży czytnika e-booków InkPad 4. To jeden z najlepszych modeli w portfolio marki, który ma oferować wszystko to, co najlepsze. Jako że czytam dużo książek, w tym sporo e-booków, to postanowiłem sprawdzić go w praktyce. Od kilku tygodni korzystam z niego wraz z żoną i czas wnioski przelać na wirtualny papier.
Najważniejsze pytanie, jakie należy sobie zadać to, czy czytnik jest wart niemałej przecież ceny 1299 zł? Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu będzie w stanie wyrobić sobie na ten temat opinię. Z pewnością jest to zakup, który należy dobrze przemyśleć, bo taką kwotą piechotą nie chodzi, nawet w przypadku obsesyjnych czytaczy.



W recenzji często będę porównywał PocketBooka do Kindle Paperwhite 5. Po pierwsze, bo prywatnie z niego korzystam i jest to dla mnie po prostu łatwiejsze. Po drugie i chyba ważniejsze, jest to jeden z najpopularniejszych czytników na rynku, który wciąż jest najczęściej polecanym we wszelkich zestawieniach. Oczywiście zdaję sobie sprawę z różnicy cenowej. Kindle jest niemal dwa razy tańszy i biorę to pod uwagę.
Specyfikacja PocketBook InkPad 4
PocketBook InkPad 4 to najnowsza propozycja w ofercie marki. Wyposażony jest między innymi w 7,8-calowy, dotykowy (pojemnościowy) ekran E-Ink Carta 1200, który wyświetla obraz w rozdzielczości 1404 × 1872 piksele. Daje to zagęszczenie na poziomie 300 ppi. Ekran ma podświetlenie SmartLight z możliwością regulacji barwy iluminacji. Producent zapewnia, że urządzenie jest też wodoodporne (jest zgodne ze standardem IPX8). Oznacza to, że czytnik powinien przeżyć zanurzenie w wodzie do głębokości 1 metra. Natomiast oficjalna strona producenta wspomina nawet o zanurzeniu w słodkiej wodzie do 2 metrów i 60 minut.
Poza tym czytnik e-booków ma dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1 GHz, 1 GB pamięci RAM oraz 32 GB pamięci wewnętrznej, z czego około 30 GB jest dostępne dla użytkownika. PocketBook InkPad4 oferuje ponadto WiFi, Bluetooth 4.0, głośniki mono, a także wyjście słuchawkowe, chociaż przez adapter USB-C. Wymiary urządzenia to 134 × 189,5 × 7,95 mm, a masa całkowita wynosi 265 gramów. Warto wspomnieć jeszcze o akumulatorze litowo-polimerowym o pojemności 2000 mAh.
Menu czytnika dostępne jest w kilku językach, w tym także po polsku. Urządzenie obsługuje wszystkie najważniejsze formaty plików, w tym: ACSM, AZW, AZW3, CBR, CBZ, CHM, DJVU, DOC, DOCX, EPUB(DRM), EPUB, FB2, FB2.ZIP, HTM, HTML, MOBI, PDF (DRM), PDF, PRC, RTF, TXT, JPEG, BMP, PNG, TIFF, MP3, MP3.zip, OGG, OGG.zip, M4A, M4B, OGG, OGG.ZIP, MP3, MP3.ZIP. InkPad 4 ma też wgrane aplikacje, z czego najbardziej Polaków powinna interesować obsługa Legimi oraz Empik Go, czyli dwóch usług, w ramach których dostęp do e-booków mamy w ramach miesięcznego abonamentu. Poza tym ma też przeglądarkę internetową, Pasjansa, Sudoku, kalkulator czy też słownik.
Budowa
Jak już wcześniej pisałem, na co dzień korzystam z czytnika Kindle Paperwhite 5, więc testy PocketBook InkPad 4 musiałem zacząć od przyzwyczajenia się do jego rozmiaru. Ekran o przekątnej 7,8 cala to jednocześnie duża wygoda pod względem rozmiar stron, ale też zdecydowanie większe gabaryty samego urządzenia, co już można odbierać negatywnie. W trakcie testów jedną książkę na czytniku przeczytała też moja żona i dla niej InkPad 4 wydawał się trochę za duży, chociaż podejrzewam, że gdyby miała okazję poużywać go dłużej, to przestałoby to stanowić dla niej problem.
Sam aż tak bardzo tego nie odczuwałem. Natomiast faktem jest, że jest to sprzęt dużo większy niż wspominany wcześniej Kindle. Przed ewentualnym zakupem musicie zdawać sobie z tego sprawę. Sam przyzwyczaiłem się szybko i większy wyświetlacz odbierałem jako zaletę. Poza tym pamiętajcie, że to nadal mniejszy format niż przeciętna, papierowa książka, więc nie sądzę, aby ktoś miał mieć z tym jakiś większy problem. Początkowo może wydawać się duży, ale z czasem szybko o tym zapomnicie.
Czytnik w całości wykonany jest z tworzyw sztucznych, ale absolutnie nie jest to żadną wadą. Plastiki są dobrej jakości i chociaż trudno oceniać to w dłuższej perspektywie, to moim zdaniem nie ma powodów do obaw pod kątem trwałości. Szczególną uwagę zwraca tył PocketBook InkPad 4, który na podłużne wyżłobienia. Przekłada się to na trochę pewniejszy chwyt. Szkoda, że ciemny plastik mocno zbiera odciski palców, więc – jeśli zależy Wam na estetyce używanego sprzętu – nie obejdzie się bez systematycznego przecierania, najlepiej mikrofibrą.
W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o odpinanej listwie, pod którą znajduje się złącze rozszerzeń, ale tak mocno siedzi ona na miejscu, że bałem się ją złamać i ostatecznie nie udało mi się jej odpiąć. I tak nie miało to wielkiego znaczenia, bo nie dysponowałem żadnym akcesorium. Natomiast wiem, że może to być np. dedykowane do czytnika etui.
Pod ekranem znajdują się cztery przyciski. Od lewej są to: Home, poprzednia strona, następna strona oraz włącznik. Dwa środkowe są lekko wypukłe, więc nie trzeba ich szukać na oślep. To dobre urozmaicenie, które znacząco ułatwia nawigację. Jeśli chodzi o złącza to mamy tutaj tylko USB-C z OTG. Służy ono do komunikacji z komputerem, ładowania, ale też podłączenia słuchawek, chociaż tutaj konieczny będzie zakup odpowiedniego adaptera. Możecie zastanawiać się – po co słuchawki w czytniku e-booków? Tego dowiecie się w dalszej części tekstu.
Podsumowując, PocketBook InkPad4 jest kawałkiem solidnego sprzętu. Jest dobrze wykonany, dobrze przemyślany i trudno cokolwiek mu zarzucić pod względem wykonania.
Ekran
Jedną z największy zalet PocketBook InkPad 4 z pewnością jest ekran. Ma o przekątną 7,8 cala, więc jest znacząco większy niż w standardowych Kindle’ach, ale to już ustaliliśmy. Przy rozdzielczości 1404 × 1872 pikseli oferuje zagęszczenie pikseli na poziomie 300 ppi i to czuć. Obraz jest ostry, a litery wyraźne i to nawet na dużym powiększeniu. Czytanie jest bardzo przyjemne i żaden miłośnik książek nie powinien poczuć się rozczarowany. Oczywiście nie brakuje tak podstawowych funkcji, jak: wybór czcionki i jej rozmiaru, ustawienia wielkości marginesów, czy też wyświetlanie w trakcie czytania informacji o postępach, np. liczby stron do końca rozdziału. Wszystko jest na swoim miejscu.
Pisząc o ekranie, nie można też zapomnieć o podświetleniu. To jest już standardem w większości czytników e-booków, bez którego trudno dzisiaj wyobrazić sobie urządzenia tego typu. Sam jakiś czas temu wymieniłem swojego wiekowego Kindle’a 2. generacji właśnie z powodu braku podświetlenia, chociaż nadal działał bez zarzutu.
Jednak PocketBook poszedł w swoich urządzeniach o krok dalej i taktykę tę kontynuuje w modelu InkPad 4. Chodzi o podświetlenie SMARTlight, które nie tylko pozwala ustawić intensywność iluminacji, ale też jego barwę. Może być albo chłodne i niebieskawe, ciepłe i wręcz pomarańczowe albo gdzieś pośrodku. Producent przewidział też możliwość ustawienia trybu automatycznego, w którym barwa ustawiana jest na podstawie aktualnej godziny. Rano i w ciągu dnia będzie chłodniejsza, a wieczorem cieplejsza. Podobnie działa automatyczne dostosowywanie jasności, chociaż tutaj odnoszę wrażenie, że czytnik ma tendencję do wybierania ustawienia zbyt ciemnego i po czasie zrezygnowałem z tego na rzecz ręcznej regulacji.
Natomiast ciekawie rozwiązano same ustawienia. Można wysunąć górną belkę urządzenia i w ten sposób, za pomocą suwaków, ustawiań barwę i intensywność podświetlenia. Jednak jest rozwiązanie łatwiejsze, które sprawdza się w trakcie czytania. Wystarczy przesunąć palcem w górę lub w dół na prawej krawędzi ekranu, aby wyregulować moc iluminacji albo po lewej, aby zmienić jego barwę. Działa to naprawdę dobrze i nie zdarzyło mi się uruchomić którejkolwiek z tych funkcji przypadkowo.
Znowu, nie mam do czego się przyczepić. Ekran w PocketBook InkPad 4 jest świetny. Nie wspomniałem jeszcze, że został on wzmocniony i powinien być bardziej odporny na zarysowania. Jako że otrzymałem egzemplarz testowy, to tego nie sprawdziłem, ale wierzę producentowi na słowo.
Jak z czytnika się korzysta?
Jakość wykonania jest bardzo dobra. Tak samo ekran. Jednak najważniejsze pytanie brzmi – jak z czytnika się korzysta? W ogólnym rozrachunku powiedziałbym, że dobrze, ale nie oznacza to, że idealnie. Tutaj pojawiają się pierwsze rysy na do tej pory nieskazitelnym licu PocketBooka. Jest on wyposażony w dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1 GHz i 1 GB pamięci RAM. Niestety, momentami to po prostu czuć. Co jakiś czas urządzenie potrzebuje dłuższej chwili, aby zmienić stronę. O ile w natywnie wgranych e-bookach raczej się to nie zdarza, tak w trakcie korzystania z aplikacji Legimi już tak. Nie jest to specjalnie częste. Przytrafia się raz na kilkadziesiąt, czasami kilkanaście stron i nie jest specjalnie uciążliwe, ale jednak trochę irytuje.
Podobnie jest przy zmianie ustawień czytnika, np. regulacji wielkości czcionki czy interlinii. Za każdym razem na efekt trzeba czekać kilka sekund. Czuć, że czytnikowi zwyczajnie brakuje mocy obliczeniowej. Podobnie jest w trakcie korzystania z aplikacji, które w większości i tak uważam za całkowicie zbędne. Pasjans, Sudoku, Szachy czy nawet kalkulator – mając obok telefon – to nic innego, jak zapchajdziury. Równie dobrze mogłoby ich nie być i pewnie nikt nawet nie zauważyłby różnicy. Pomijam już tak absurdalne pomysły, jak galeria zdjęć czy przeglądarka internetowa. Ta ostatnia jest praktycznie nieużywalna. Uprzedzam jednak, że nie obniżę za to oceny, bo to czytnik e-booków, a nie tablet.
Natomiast świetnie sprawdza się przesyłanie samych e-booków. Można to zrobić na kilka sposób, pomijając aplikacje Legimi oraz Empik Go, które po prostu pobierają wybrane przez nas pozycje. Pierwsza metoda to podłączenie PocketBooka do komputera i zwyczajne skopiowanie plików. Druga polega na skonfigurowaniu usługi Send-to-PocketBook, dzięki której e-booki możemy wysyłać mailowo na specjalnie utworzony adres. Działa to tak samo, jak na Kindle’u i wymaga dosłownie 2-3 minut oczekiwania aż książki zostaną pobrane na urządzenie. Poza tym możliwe jest też skonfigurowanie usługi Dropbox PocketBook, w której wybieramy konkretny folder w chmurze, z którego sprzęt automatycznie ma pobierać pliki.
No i wreszcie warto też wspomnieć o funkcji Text-to-Speech, bowiem czytnik potrafi książki czytać na głos. Oczywiście nie jest to poziom profesjonalnych audiobooków, ale muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony jakością. W ustawieniach urządzenia można pobrać polskiego lektora „Anetę”. Jest to jedyna dostępna opcja w naszym języku, ale na stronie producenta znajduje się kilka dodatkowych możliwości, w tym także męskie głosy, jeśli dla kogoś stanowi to różnicę.
Czytnik pozwala wybrać prędkość czytania, jeśli standardowa jest dla kogoś zbyt szybka lub zbyt wolna. To bardzo przydatna opcja, gdy np. musimy zrobić obiad lub posprzątać, a nie chcemy odrywać się od lektury. Co ważne, na PocketBook InkPad 4 możemy słuchać albo dzięki wbudowanemu głośnikowi, który jest wyraźny i w mojej ocenie wystarczająco głośny, albo dzięki słuchawkom. W tym drugim przypadku mamy dwie opcje – bezprzewodowe Bluetooth lub przewodowe, ale – jak już wspominałem – konieczny będzie zakup adaptera z USB-C. Koszt to jakieś kilkanaście złotych, więc nie jest to przesadnie duży wydatek.
Chociaż funkcja Text-to-Speech jest ciekawa i dobrze zrealizowana, to nie zastąpi ani profesjonalnych audiobooków, ani smartfona, który moim zdaniem sprawdzi się lepiej, chociażby ze względu na mniejszy rozmiar. Telefon możemy wrzucić do kieszeni i chodzić z nim czy to na spacerze, czy nawet po domu. Z 7,8-calowym czytnikiem e-booków jest to trochę trudniejsze.
Kilka słów należy się też samemu sterowaniu za pomocą dotykowych gestów na ekranie. Dla użytkowników PocketBooków pewnie nie jest to wielki problem, ale sam miałem pewne trudności z przyzwyczajeniem się do sposobu przełączania stron. Przede wszystkim nieintuicyjne jest dla mnie wybieranie kolejnej strony poprzez dotknięcie górnej części ekranu i poprzedniej na dolnej części. Działa to tak samo na prawej, jak i lewej krawędzi. Czemu? Nie mam pojęcia. To samo można zrobić, przesuwając palcem w prawo lub lewo, ale jednak stuknięcie ekranu wydaje się prostsze. Dużo lepsza, chociaż to też pewnie kwestia przyzwyczajenia, jest dla mnie opcja kindle’owa, gdzie po prawej klikam, aby zobaczyć następną stronę, a po lewej poprzednią.
Na szczęście wszystkie gesty da się zmienić w ustawieniach czytnika, więc możemy mieć to ustawione tak samo, jak w Kindle’u, jeśli dla kogoś – tak, jak dla mnie – jest to wygodniejsza opcja. Poza tym możemy też skonfigurować gesty przeciągania palcem, np. żeby przeskakiwać od razu między całymi rozdziałami. Możliwości jest dużo i to ogromny plus. Natomiast domyślne ustawienia są dla mnie nieintuicyjne. Poza tym rozszerzanie i zbliżanie dwóch palców pozwala na zmianę wielkości czcionki, ale to akurat mało precyzyjne rozwiązanie i dużo łatwiej zrobić to z poziomu dedykowanego menu (wywołujemy je, wciskając krótko klawisz włączania/wyłączania urządzenia).
Podsumowanie
PocketBook InkPad 4 to świetny sprzęt, z którego bardzo dobrze mi się korzystało. W ciągu roku czytam kilkadziesiąt książek, część w formie papierowej, a część jako e-booki. W przypadku tych drugich głównie za sprawą Legimi i chociaż zgrywanie ich na Kindle’a nie jest przesadnie trudne i czasochłonne, to jednak dedykowana do tego aplikacja jest ogromnym ułatwieniem. Dlatego też z czytnikiem rozstawałem się z lekkim bólem serca.
Ale czy to oznacza, że mogę go jednoznacznie zarekomendować? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Głównym winowajcą jest tutaj cena. Cena w wysokości 1300 zł za czytnik e-booków to jednak sporo i sam miałbym duże opory przed wydaniem takiej kwoty. Oczywiście, PocketBook InkPad 4 pod wieloma względami jest dużo lepszy niż wielokrotnie przywoływany już Amazon Kindle Paperwhite 5. Ma większy ekran, podświetlenie z regulacją barwy, obsługuje Legimi i Empik Go przez dedykowane aplikacje, a do tego potrafi czytać książki na głos i to całkiem ładną polszczyzną. Jest to wyższy poziom niż legendarna już Ivona.
Czy to wystarczy, aby uzasadnić dwa razy wyższą kwotę? Jeśli Cię stać, to tak, kupi PocketBooka i będziesz zapewne zadowolony. Poza momentami odczuwalnym brakiem mocy obliczeniowej trudno wskazać w nim jakieś większe wady. Jeśli ma to być Twój pierwszy czytnik, a budżet jest jednak ograniczony, to są tańsze i niewiele gorsze propozycje, np. Kindle Paperwhite czy PocketBook Touch Lux 5, który też obsługuje Legimi. Dlatego jestem zdania, że chociaż PocketBook InkPad 4 jest świetnym sprzętem, to jednak trochę za drogim.
Ocena: 8/10
Zalety:
- Jakość wykonania
- Ekran z podświetlenie SMARTlight
- Funkcja Text-to-Speech
- Obsługa Legimi i Empik Go
- Bluetooth
- Możliwość personalizacji gestów
- Obsługa wielu formatów
Wady:
- Czasami brakuje mu mocy
- Wysoka cena
- Dziwne, domyślne ustawienia gestów