DAJ CYNK

Test projektora Philips PicoPix PPX4835

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Deklarowany współczynnik kontrastu to aż 100 000 do 1. Liczby jednak liczbami, a praktyka praktyką. Nie będzie niczym odkrywczym stwierdzenie, że idealnie ciemnej czerni nie dostaniemy - tak już działają projektory. Nie warto podbijać na siłę parametru jasność - lepiej za dnia przestawić tryb z Eko na Optymalny lub Prezentacji. Samym suwakiem jasności ustawionym na maksimum osiągniemy jedynie przepalenie jasnych elementów obrazu. Podobnie sprawa ma się z kontrastem - po podkręceniu w górę znikają detale. Najbezpieczniej jest skorzystać zależnie od potrzeb z jednego z gotowych profili: Kino, Naturalny, Żywy lub Standard, dodatkowo wzmacniając go trybem dynamicznego kontrastu, który u Philipsa nazwany został InetlliBright. Ten ostatni bardzo wyraźnie podbija jasność obrazu za dnia. Wieczorem warto go wyłączyć dla uniknięcia jego wad - gdy robi się zbyt jasno, po kilku sekundach takie elementy obrazu są delikatnie przygaszane, to znów rozjaśniają się, gdy wyświetlana jest inna, ciemniejsza scena.

Potężny akumulator i niezły głośnik

Projektory z własnym zasilaniem to niemal wyłącznie urządzenia z oświetleniem LED. Do tej pory zwykle dostawaliśmy 1,5-2 godziny odtwarzania w trybie ekonomicznym. Taki limit nie zawsze pozwalał na bezstresowe obejrzenie jednego filmu. Trochę akumulatora pochłaniało odpowiednie rozstawienie projektora i nagłośnienia. A gdy już film ruszył to i tak trzeba było troszkę przewinąć napisy, by szczęśliwie dotrzeć do końca filmu na resztkach zasilania. Filmy oczywiście zdarzają się i dłuższe niż trwające wspomniane 2 godziny, a wtedy z projektora użytek jest niestety żaden.

Aż 3 godziny odtwarzania na PPX4835 problem załatwiają z nawiązką. Szczególnie jeśli dodać do tego koniec babrania się z nagłośnieniem. Czasem 1 W głośnika wystarcza, innym razem jednak film może być nagrany tak, że potrzebuje pomocy w kwestii dźwięku. 3 W głośnik w PPX4835 daje o wiele większą swobodę w tym temacie. Co ciekawe, mamy nawet możliwość podbijania lub redukcji basów i tonów wysokich. W czasie testów bez trudu udało się zrobić domową dyskotekę z ekranem o szerokości 2 metrów i muzyką, którą trzeba było nieco przyciszyć, by się nie przekrzykiwać.

Przy wyłączonym projektorze czas ładowania wynosi 3 godziny. Jeśli ładowanie odbywać się będzie w czasie projekcji, jego czas wydłuży się do aż 10 godzin.

Kultura pracy i wygoda transportu

Z tego co czytałem w zagranicznych recenzjach, wentylator w testowanym modelu jest może i cichy (poniżej 28 dBm), ale brzęczy w irytujących, wysokich częstotliwościach. Bardzo obawiałem się, że mocniejsza rzeczywiście lampa poskutkowała spadkiem kultury pracy urządzenia, to jednak nieprawda. Względem modelu PPX2480 nowy PPX4835 okazał się nie tylko cichszy i mniej świszczący, ale dodatkowo znacznie mniej nagrzewała się jego obudowa. Jako ciekawostkę warto dodać, że teraz gorące powietrze wydmuchiwane jest w kierunku projekcji. Stawiając zapalone kadzidełko nieopodal projektora można dzięki temu osiągnąć bardzo ciekawe efekty wizualne.

Podobnie jak w przypadku starszych modeli i tym razem Philips postawił na nieszczelną kieszonkę z rzepem w roli pokrowca. Nie osłania ona narożników projektora i nie rozwiązuje problemu spakowania dodatkowych akcesoriów takich jak przewód HDMI czy ładowarka. W praktyce więc prawdopodobnie umieszczony w pokrowcu projektor lądować będzie w kolejnym, większym, by nie trzeba było szukać wszystkich elementów zestawu w plecaku czy walizce.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News