DAJ CYNK

Test projektora z Androidem Philips PicoPix PPX4935

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Zakręcony Android

Nowy projektor Philipsa ma dwie twarze. Pierwszą z nich jest uboga nakładka, której menu główne ma zaledwie 6 ikon (HDMI/MHL, Katalog mediów, WiFi Display, WWW, APPs i Ustawienia), a drugą jest zaszyty gdzieś tam głęboko telefoniczny Android. Tak, typowo telefoniczny.

Po wejściu w Ustawienia, a następnie Ustawienia systemu, a potem jeszcze raz w Ustawienia systemu zobaczymy typowe dla Androida 4.4.2 menu ustawień telefonu. Są tutaj nawet ustawienia sieci komórkowych, GPS-u czy funkcja przenośnego hotspotu. Oczywiście z braku modułu GSM nie da się ich bezpośrednio aktywować, ale jasno widać, że nakładka została wykonana trochę po macoszemu i nie ma nic wspólnego z Android TV. O ile jeszcze przenośny hotspot (bez Internetu) uruchomimy, o tyle już np. modem podpięty do gniazda USB nie zadziała, pomimo dostępnych ustawień połączeń komórkowych. Co ważne, w razie jakbyśmy chcieli komuś pożyczyć projektor z naszym kontem Google'a, nie wystarczy przywrócenie ustawień w menu głównym projektora - trzeba dodatkowo przywrócić je w telefonicznej części ustawień.

Nakładka Philipsa jest brzydka. Firma dostarcza efektowne interfejsy do prostszych projektorów, a tutaj wszystko jest płaskie i ma zaledwie kilka kolorów, ograniczając się właściwie tylko do napisów. Nie licząc skrupulatnie ukrytego menu telefonu komórkowego i kilku jego nieużywalnych pozycji, trzeba jednak przyznać, że w ogólnym rozrachunku układ funkcji nakładki jest logiczny i nawet technologiczny laik powinien sobie z nim poradzić.

Android bez błogosławieństwa Google'a i przeszło trzyletnie podzespoły

Podobnie jak na androidowych czytnikach ebooków, próżno w menu szukać sklepu Google'a. Aplikacje pobrać jednak możemy za pomocą alternatywnego sklepu - Aptoide. W nim, dziwnym trafem, jedną z najpopularniejszych aplikacji jest Google Play Store, czyli właśnie sklep Google'a. Po jego zainstalowaniu zaczyna się właściwa zabawa, którą postanowiłem rozpocząć od aplikacji prezentującej zastosowane podzespoły (Philips jakoś specjalnie się nimi nie chwali).

Z 4 GB pamięci wewnętrznej do naszej dyspozycji pozostają 2 GB, pamięci RAM mamy tylko 768 MB, a zastosowany chipset to Amlogic AML8726-M8 z 2013 roku, z czterema rdzeniami Cortex-A9 (2 GHz, 28 nm) i grafiką Mali-450 MP8. Do płynnego odtwarzania multimediów, przesyłania ich na ekran przez MHL, HDMI, DLNA czy WiDi/Miracast najzupełniej to wystarczy, ale już o podłączeniu pada i zmienieniu projektora w konsolę do nowych, androidowych gier lepiej zapomnieć. Wynik w teście AnTuTu 6.1.4 to 25723 punktów.

Odtwarzanie multimediów

Zasady są tutaj takie same jak pod telefonicznym Androidem - możemy skorzystać z preinstalowanych aplikacji lub pobrać dodatkowe ze sklepu. Odtwarzacz wideo wczytuje większość popularnych formatów plików i obsługuje napisy, ale te ostatnie wyświetla bardzo małe, bez możliwości zmiany wielkości czcionki. W galerii zdjęć znajdziemy natomiast możliwość włączenia prezentacji z podkładem muzycznym, ale już po regulację szybkości zmiany slajdów udać należy się do ustawień systemu. Najubożej z tego wszystkiego jednak wygląda odtwarzacz muzyczny, bez podstawowych kontrolek przewijania czy możliwości tworzenia playlist. Jego jedyną zaletą jest automatyczne wygaszanie lampy projektora (bo i po co ma świecić w trybie odtwarzacza muzycznego) oraz wsparcie dla długiej listy formatów muzycznych.

Czego by dobrego nie powiedzieć o w/w aplikacjach, są one wyjątkowo ubogie w swojej formie i pobranie czegoś lepszego ze sklepu Google'a to właściwie konieczność. Przyda się też jakaś lekka przeglądarka, bo chociaż systemowa przeglądarka Androida wyświetla prawidłowo treści, to jednak zdarza jej się "zamulić". Uprzedzając pytania o oglądanie filmów online, owszem wyświetlają się one prawidłowo, ale w trybie pełnoekranowym pozostaje belka adresu i górna belka systemowa.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News