DAJ CYNK

Test HTC Desire 12s - telefon, który tłumaczy obecną pozycję firmy

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Brak szybkiego ładowania to niepoważny żart

Desire 12s został wyposażony w pokaźny akumulator, który powinien oferować bardzo przyzwoity czas pracy. Powinien - słowo klucz. W praktyce, podczas typowego użytkowania obejmującego 15-20 minut rozmów, kilkanaście SMS-ów, ok godziny przeglądania Internetu, godziny muzyki, ze stale aktywnymi komunikatorami, synchronizacją poczty i pogody oraz maksymalnym podświetleniem ekranu, akumulator trzeba ładować co wieczór. A konkretnie co noc. I to nie bez powodu.

W HTC ktoś chyba przespał kilka ostatnich lat, bo w Desire 12s nie znajdziemy funkcji szybkiego ładowania. Dlatego też ładowarka obecna w zestawie o mocy 5W (5V, 1A) to maksimum możliwości. A to w połączeniu z pokaźną pojemnością akumulatora powoduje, że jego ładowanie do pełna trwa delikatnie powyżej 3 godzin. Jeśli ktoś ma zamiar śmiać się z czasu ładowania iPhone'ów - pamiętajcie o Desire 12s.

Podsumowanie

Powiedzieć, że HTC Desire 12s mnie rozczarował, to w tym momencie za mało. Dzięki temu, że miałem okazję go używać w końcu uświadomiłem sobie, dlaczego producent znajduje się obecnie w takim, a nie innym położeniu. Wielka szkoda, bo w końcu HTC to jeden z pionierów rynku smartfonów i niegdyś gigant, który wyznaczał trendy. Desire 12s pokazuje, że Tajwańczycy chyba ciągle żyją przeszłością , a rynek śledzą wyłącznie przez pryzmat cen. Bo cena to jedna z niewielu rzeczy, które pasują do dzisiejszej rzeczywistości. Ale wraz z rosnącą ceną smartfonów, powinna też iść w parze ich jakość.

Tej w Desire 12s jest niewiele. Znajdziemy ją w ekranie, dźwięku oraz delikatnie wyglądzie obudowy i aparacie. Bez zarzutów są też funkcje telefoniczne i szeroko pojęta łączność. Ale już wykonanie obudowy, wydajność, czas pracy na pojedynczym ładowaniu oraz czas ładowania akumulatora wypadają strasznie. Nie miałbym z tym zupełnie żadnego problemu, gdyby HTC wycenił smartfon zgodnie z jego możliwościami - na 499 zł lub w porywach 599 zł. I wtedy za 49 zł na start i 18 zł miesięcznie w najniższym abonamencie mógłby się nawet nieźle sprzedawać, konkurując z tanimi Nokiami oraz Huaweiami z serii Y. W obecnej sytuacji, nazywanie konkurencją kosztujące podobne pieniądze smartfony Xiaomi, czy Motoroli z serii G7, jest ich jawną obrazą.

Ocena końcowa: 5/10

Wady:

  • plastikowa obudowa, uginająca się na tylnym panelu,
  • ekran z bardzo szerokimi ramkami,
  • niska wydajność i sporadyczne problemy z płynnością działania,
  • krótki czas pracy na pojedynczym ładowaniu,
  • dramatycznie długi czas ładowania akumulatora i brak funkcji szybkiego ładowania,
  • port microUSB zamiast USB-C.

Zalety:

  • niezbyt współczesna, ale ładna obudowa,
  • bardzo dobra jakość ekranu,
  • bardzo dobra jakość rozmów,
  • przyzwoity aparat,
  • dobra jakość dźwięku,
  • duży wybór spójnych motywów.

Galeria zdjęć z telefonu

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News