DAJ CYNK

Test smartfonu Samsung Galaxy S10+ - ewolucja poszła w dobrą stronę

Marian Szutiak (msnet)

Testy sprzętu

Wygląd zewnętrzny, jakość wykonania i ergonomia

Wizualnie Samsung Galaxy S10+ przypomina smartfon Galaxy Note9. Dotyczy to zarówno mniejszych niż w S9+ zaokrągleń na rogach, jak też poziomego ułożenia obiektywów tylnego aparatu fotograficznego oraz lokalizacji lampy LED i pulsometru. Obiektywów jest o jeden więcej niż w obu wymienionych starszych urządzeniach. Nie ma tam też czytnika linii papilarnych, który w końcu został zintegrowany z wyświetlaczem. Dla przypomnienia – ten „ficzer” miał trafić już do serii Galaxy S8, debiutującej dwa lata temu.

Przód smartfonu zajmuje wyświetlacz o proporcjach 9:19, który zajmuje 88,9% powierzchni. W prawym górnym narożniku ekranu znajduje się podłużne wycięcie, mieszczące obiektywy przedniego aparatu. Powyżej panelu AMOLED zlokalizowany się podłużny wylot głośnika słuchawki, będącego jednocześnie elementem zestawu stereo.

Układ przycisków i złączy jest identyczny, jak w poprzedniku. Na prawym boku znajduje się przycisk zasilania, natomiast na lewym – przyciski głośności oraz przycisk Bixby. Na dole mamy gniazdo audio Jack 3,5 mm, port USB-C, otwór mikrofonu oraz „grill” przykrywający głośnik. Po przeciwnej stronie znajdziemy wysuwaną tackę na karty (2 x nanoSIM lub nanoSIM + microSD) oraz otwór dodatkowego mikrofonu.

Obudowa nowego flagowca Samsunga jest wykonana z najwyższej klasy materiałów. Są to aluminium 7000 (ramka) oraz szkło Corning Gorilla Glass 6. Smartfon jest zgrabniejszy od ubiegłorocznego modelu Galaxy S9+, którego używam na co dzień (jeszcze), a także lżejszy. Dzięki zaokrągleniom urządzenie bardzo dobrze leży w dłoni, a filozofia nowego interfejsu One UI ułatwia obsługę jedną ręką. Obudowa jest oczywiście śliska, co zauważymy szczególnie przy używaniu rękawiczek, a do tego łatwo zbiera odciski palców, co jest normą dla szklanych smartfonów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News