Jestem głęboko przekonana, że takie konstrukcje to przyszłość naszych komputerów do pracy biurowej. Mimo że w Surface Pro X zamontowany został jedyny w swoim rodzaju procesor i bywają problemy z oprogramowaniem, już teraz niewiele mi brakowało do szczęścia. Przede wszystkim jest tu dobrze zoptymalizowana przeglądarka, pakiet biurowy i przeglądarka zdjęć. Do tworzenia treści więcej mi nie trzeba, a podczas kilku wyjazdów zakochałam się we wbudowanym modemie LTE, rysiku i leciutkiej konstrukcji tego komputera.
Cicha praca i dobre głośniki również są nie do przecenienia. Surface Pro X perfekcyjnie mieści się na mojej półce koło wanny, co uczyniło z niego dyżurną maszynę do oglądania filmów i czytania. Możliwość odłączania klawiatury i lekkość całej konstrukcji sprawiła, że towarzyszył mi niemal wszędzie.
Zastosowania Surface Pro X są jednak nieco ograniczone. Nie dlatego, że brakuje mu mocy obliczeniowej, ale przez brak oprogramowania. W Windows Store aplikacji ARM jak na lekarstwo. O grach zasadniczo możesz zasadniczo zapomnieć, chyba że kręci cię Elvenar albo Catan Universe. Nawet bardziej złożona obróbka grafiki leży. Surface Pro X na początku używania nie sposób nie porównywać do iPada Pro, ale już przy pierwszej próbie dodania tekstu do obrazka okazuje się, że na polu kreatywnym komputer Microsoftu nie ma startu. Trzeba nam więcej programów skompilowanych dla Windowsa na ARM albo wydajnej emulacji 64-bitowej. Jedno i drugie będzie okropnie trudne i boję się, że to kolejna ślepa uliczka. Nie chcę, żeby tak było.
Zalety | Wady |
---|---|
|
|
Ocena końcowa:
Źródło zdjęć: wł.
Źródło tekstu: wł.