DAJ CYNK

Test tabletu Plug Force

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Masa wynosząca 673 gramów skutecznie zniechęca do trzymania tabletu w jednej dłoni przez dłuższy czas. Plug Force to zdecydowanie zwierzę kanapowe. Pomalowany matową farbą metalowy tył tabletu dodaje urządzeniu dostojności, ujmuje jej natomiast biała ramka wyświetlacza, która podobnie jak sam ekran intensywnie zbiera odciski palców.

"Ekran Retina" - prawie jak w iPadzie

W pomieszczeniach wyświetlacz tabletu zrzuca na kolana. Świenty kontrast, głębokie czernie, soczyste kolory i do tego bardzo wysoka rozdzielczość (2048 x 1536 pikseli). Aż chce się korzystać. Tendencja do zbierania odcisków palców czy nawet większych zabrudzeń sprawia, że ciągłe przecieranie ekranu szybko wchodzi nam w krew. W krew równie szybko wchodzi zostawianie tabletu w domu, bo poza pomieszczeniami na ekranie widać niewiele lub zupełnie nic. Odblaski, widoczne w ostrym oświetleniu ścieżki panelu dotykowego, zdecydowanie zbyt niska jasność, piekielne odciski palców i zamiast cieszyć się nową zabawką mamy udrękę. Nawet tragiczną pod względem czytelności ekranu Xperię Tablet Z udało się Plugowi "pokonać", w negatywnym tego słowa znaczeniu. Brak czujnika jasności otoczenia dodatkowo utrudnia korzystanie z tabletu w warunkach polowych, szczęśliwie jednak ręczna regulacja jasności jest przypięta standardowo do belki systemowej Androida. Reasumując - w domowym zacienieniu jest z Forcem idealnie, poza nim tragicznie.



Wydajność i (nie)stabilność

Układ AllWinner A31 z czterema rdzeniami Cortex-A7 (taktowanie 1 GHz) wykonanymi w procesie technologicznym 40 nm okazał się bardzo kapryśny. Tablet nie pracuje równo, buntuje się co jakiś czas, to znów działa z pełnią mocy. Nie są to niestety kilkusekundowe przestoje, lecz dłuższe "wahania nastroju" urządzenia. Nie ważne czy chcemy uruchomić jeden program, czy jest ich w tle tuzin - tablet działa albo idealnie, albo wcale. Trudno nie odnieść wrażenia, że procesor tabletu bardziej skupia się na oszczędzaniu energii, niż na dostarczaniu użytkownikowi płynnego działania oprogramowania. Po odblokowaniu tabletu wydajność urządzenia dodatkowo rozkłada na łopatki salwa rozmaitych aktualizacji - aplikacji, statusów z serwisów społecznościowych czy wiadomości e-mail. Jeśli chcemy tylko obejrzeć film, lepiej w ogóle wyłączyć Wi-Fi. Aż trudno uwierzyć, że we wnętrzu obudowy są aż 2 GB pamięci RAM i grafika PowerVR SGX544MP2 - bardziej wszystko to przypomina jednordzeniową Xperię J zapchaną do granic możliwości dodatkowymi aplikacjami i niechlujnym użytkowaniem.

Restarty tabletu były w moim przypadku codziennością. I nie pomógł Plugowi nawet niemal goluteńki Android 4.1 - jeśli tablet nie zrestartował się co jakiś czas sam, to musiałem ręcznie go zrestartować by np. zaczął ponownie działać Google Play. Najmniej stabilną aplikacją okazała się przeglądarka internetowa, tuż za nią znalazł się czytnik PDF-ów. Tym samym dwie najważniejsze czynności, do których używam tabletów - przeglądanie Internetu i czytanie ilustrowanych książek/czasopism stały się wyjątkowo uciążliwe.

W testach wydajności Force odstaje od innych czterordzeniowych konstrukcji bardziej znanych producentów. Wyniki tabletu są jednak zbliżone do tych z Samsunga Galaxy SII, więc nie ma też nad czym płakać. Z deklarowanych 16 GB pamięci wewnętrznej, dla użytkownika zostaje 11,2 GB. Zapis plików do pamięci jest zadowalająco szybki - wynosi przy dużych plikach średnio 11,9 MB/s. Tak jak pisałem na początku tekstu, Force bez trudu poradził sobie z obsługą karty microSD o pojemności 64 GB. Wyniki benchmarków obejrzeć można w dołączonej niżej tabeli (tablet nie był zgodny z aplikacją Smartbench 2012).



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News