Test telefonu Apple iPhone
Kiedy 29 czerwca 2007 roku na rynku objawił się iPhone ludzie rzucili się go kupować. Błyskawicznie stał się nową ikoną. Sam stałem nieco z boku, obserwując narastającą histerię. Aż pewnego dnia wziąłem go do ręki. Pół godziny później już wiedziałem - muszę go mieć...
Zacznę od książki adresowej - można w niej umieścić dowolną ilość kontaktów - jedyne ograniczenie to pojemność pamięci. Każdy kontakt opisuje się imieniem, nazwiskiem, nickiem, miejscem pracy. Można przypisać sporo numerów telefonów z określeniem ich typu (komórka, praca, dom), kilka adresów fizycznych (dom, praca), adresy email (podobnie jak z numerami telefonów - z określeniem typu), datę urodzin, przypisanie dzwonka, zdjęcia kontaktu. Kiedy dzwoni do nas osoba, którą mamy sfotografowaną - jej zdjęcie wyświetlane jest na całym ekranie. Kiedy zaś przeglądamy książkę i klikniemy na adresie fizycznym osoby - uruchamia się Google Maps i wskazuje gdzie ów adres się znajduje. Puknięcie w adres email pozwala od razu napisać list elektroniczny. Puknięcie w numer telefonu nawiązuje połączenie lub umożliwia napisanie SMS. Samo pisanie SMS też zawiera ciekawe rozwiązanie - nie ma tradycyjnego podziału na wiadomości wysłane i odebrane - wszystkie SMS-y wymienione z danym kontaktem ułożone są w postaci czatu. Bardzo czytelne i wygodne. Kolejną ciekawostką są ulubione - kontakty, z którymi często rozmawiamy są dodawane automatycznie, można też dodać je ręcznie. Co ciekawe - dodaniu do ulubionych podlega tylko konkretny numer danego kontaktu, nawet jeśli ma ich kilka. Korzystając z listy ostatnich połączeń można łatwo dodać "obce" numery do książki - tworząc nowy kontakt, lub dopisując do istniejącego. Książka adresowa synchronizuje się poprzez iTunes z książką adresową Windows, lub książką Yahoo (jeśli ma się tam konto). Książka Windows to ta sama, z której korzysta np. Outlook Express.
Większość operacji jakie wykonujemy jest animowana - miłe dla oka rozwiązanie. Płynne "przepływanie" ekranów, animacje ikonek, przesuwanie menu i list - po prostu cieszy. Kiedy chcemy zrobić zdjęcie i uruchamiamy aparat - na ekranie pojawia się rysunek przesłony, która otwiera się od środka. Zdjęcia można bardzo wygodnie przeglądać, kasować, przypisywać do kontaktów, lub ustawiać jako tapetę. Wszystkie operacje są bardzo intuicyjne i wykonują się szybko i sprawnie. Powiększanie zdjęcia realizuje się za pomocą dwóch palców które przykładamy do ekranu i rozsuwamy od siebie.
Tym co mnie niesamowicie zaskoczyło jest Safari - przeglądarka internetowa. To mniejszy brat dużej wersji znanej z systemu MacOS. Implementacja wykonana została po prostu doskonale. Po raz pierwszy przeglądanie stron na małym ekranie jest wygodne i nie męczy. Strony ładują się szybko, są poprawnie i bardzo sprawnie renderowane. Aby powiększyć wybrany fragment nie trzeba rozwijać żadnych menu gdzie wybieramy procentowe powiększenie - po prostu podobnie jak przy przeglądaniu zdjęć - dwoma palcami rozsuwamy stronę i przesuwamy pożądany obszar. Można też dwa razy puknąć w wybrany fragment strony - zostanie on najlepiej dopasowany do ekranu. Nie da się tego sucho opisać - zachęcam do obejrzenia filmu. Powtórzę raz jeszcze - to najlepsza implementacja przeglądarki na urządzenie mobilne z dotykowym ekranem.
Klient email oferuje obsługę POP3 i IMAP. Pozwala sprawdzać pocztę ręcznie lub automatycznie co zadany czas. Samo pisanie emaili jest bardzo wygodne, dzięki kolejnemu genialnemu rozwiązaniu - klawiaturze ekranowej przystosowanej do pisania palcem. Można pisać jednym, można też używać jej jak kciukowej. Klient obsługuje podstawowe operacje - napisanie, odpowiadanie i przekazanie emaila. Zdefiniować można kilka kont. Kiedy zaczynamy pisać emaila - system umożliwia wybranie adresu z książki adresowej. Można też wejść do książki adresowej i w niej kliknąć na adres email kontaktu - uruchomiony zostanie od razu edytor nowego emaila.
Do dyspozycji w systemie mamy też program do sprawdzania prognozy pogody - definiujemy miasta, które nas interesują i w dowolnym momencie można sprawdzić przewidywaną pogodę do siedmiu dni naprzód. Dla inwestorów giełdowych jest program do sprawdzania notowań - wybieramy interesujące nas spółki i w dowolnym momencie można zobaczyć jakie są aktualne kursy. Prosty kalkulator, kalendarz z dodawaniem spotkań i zdarzeń, oraz sympatyczny notatnik dopełniają reszty. Na deser zaś jest możliwość oglądania filmów wprost z YouTube.
Integralną częścią iPhone jest wbudowany iPod. Dzięki synchronizacji z iTunes na "dużym" komputerze można załadować ulubioną muzykę, zdjęcia, filmy, playlisty. Później pozostaje wpiąć słuchawki i delektować się muzyką. Co ciekawe - kiedy słuchamy iPoda i przychodzi połączenie - dźwięk jest płynnie ściszany i równie płynnie rozlega się w słuchawkach dzwonek. Cenne rozwiązanie kiedy dzwonek to jakiś ostry kawałek, a akurat słuchamy Vivaldiego. Jak pisałem wcześniej - nie da się niestety sprzętowo wymusić odtwarzania poprzedniego utworu - odtwarzanie następnego rozpoczyna się po dwukrotnym naciśnięciu przycisku na zestawie słuchawkowym. Samo wybieranie tego czego chcemy słuchać jest bardzo rozbudowane. Można bowiem słuchać po kolei wszystkiego z podziałem na wykonawców, lub z podziałem alfabetycznym utworów, można też wysłuchać konkretnej płyty, lub stworzonej playlisty. Jak kto lubi. Jeśli ktoś chce mieć jak w radiu - jest losowanie utworów z całej biblioteki.
Wyjście z programów realizowane jest poprzez przycisk pod ekranem. Program ulega "zamrożeniu" - kiedy go ponownie aktywujemy - jesteśmy w tym samym miejscu. Nie oznacza to jednak, że program w tym czasie nic nie robi - iPod gra sobie w najlepsze, stoper nadal mierzy czas. Nie ma jednak paska zadań i przełączania między programami znanego z systemów opartych o Windows Mobile. Na pochwałę zasługuje też fakt niesamowitej stabilności systemu. Jeśli nie przesadzimy z nieautoryzowanym oprogramowaniem - praktycznie nie da się go zawiesić.
A na jak długo wystarczy prądu? Dużo zależy od sposobu korzystania. Zabawa, słuchanie muzyki, granie, oglądanie filmów - nie ma co liczyć na więcej niż dobę. W czystym trybie czuwania z paroma minutami rozmów, kilkoma SMS - tyle co przeciętny telefon - około czterech dni. Generalnie można przyjąć średni czas na około dwie doby. Kwestię czy to dużo czy mało - pozostawiam otwartą.


