DAJ CYNK

Test telefonu Apple iPhone 5

Michał Gruszka

Testy sprzętu

Powiększenie ekranu nastąpiło jedynie wzdłuż ekranu, a nie jakby można było się domyśleć również w szerz. Zabieg ten pozwolił na zachowanie kompatybilności z 700 tysiącami aplikacji, które bez żadnego problemu mogą być wyświetlane pomimo niedostosowanej rozdzielczości. Po premierze trochę żartowano z tego zabiegu, że Apple teraz z każdym modelem będzie tylko wydłużać swój telefon, bo nie ma już nic innego do zaoferowania, a sam zabieg jest komiczny i nie ma nic wspólnego z ergonomią w użytkowaniu. Podzielam opinię, że wydłużenie ekranu iPhone'a to zabieg niejako wymuszony przez użytkowników i konkurencję oferującą ekrany dużo większe - nawet 4,7 calowe. Początkowo trochę mi to jednak przeszkadzało. Osoba o małych dłoniach może mieć problem z dotknięciem elementów na ekranie, znajdujących się w górnym rogu przeciwnym do ręki, którą trzymamy telefon. Jednak już po pierwszych kilku dniach łatwo można zauważyć jak wiele dobrego wnosi do iPhone'a większa powierzchnia. Wiele aplikacji staje się bardziej czytelna, a strony internetowe przegląda się dużo wygodniej, ponieważ telefon nie wymaga od nas już tak częstego przewijania. Najbardziej zaskakujące dla mnie było to, że gdy po 3 tygodniach na chwilę powróciłem do mojego 4S, ekran wydawał mi się dziwnie mały, a przez to telefon obsługiwało mi się dużo mniej wygodnie. W tym wypadku wydłużenie ekranu w moim odczuciu jest na duży plus.

Ekran niby jest odporny na zarysowania. Posiada powłokę olefobową ograniczającą pozostawianie tłustych odcisków palców. Oczywiście tylko do pewnego momentu. Co jakiś czas trzeba ekran wytrzeć i wypolerować. Po trzech tygodniach użytkowania na powłoce ekranu pojawiły się mikro ryski. Ogólnie jestem osobą dbającą o gadżety, jednak czasem po prostu nie ma nawet czasu aby się zastanawiać czy wsadzamy komórkę do kieszeni, w której nic jej nie zagraża. Mam wrażenie, że szkło w 4S jest jakby bardziej odporne na rysy.

Patrząc na tylną część telefonu widzimy, że sir Jonathan Ive powrócił nieco do korzeni - znów króluje metal, tak jak w pierwszym telefonie tego producenta. W zależności od wersji kolorystycznej plecy urządzenia są w kolorze matowej czerni lub srebrne. Nowością jest tutaj połączenie pleców z ramką będącą równocześnie korpusem telefonu. Taka budowa nawiązuje nieco do konstrukcji unibody stosowanej w komputerach i urządzeniach peryferyjnych kalifornijskiej firmy. Szklane elementy w tylnej części zastosowano jedynie przy podstawach - zapewne po to, by poradzić sobie z zasięgiem elementów radiowych telefonu. Jak wcześniej wspomniałem, pomimo wydłużenia telefonu jego masa znacznie spadła, co mogło wpłynąć na odczucie solidności. Całość jednak uratowały materiały, z których iPhone został zbudowany, dzięki czemu wydaje się być bardzo dobrze wykonany.

Sporo zmian wprowadzono na krawędziach obudowy. Nowością są tu gumowe łączenia korpusu, które w przypadku poprzednich modeli były czarne - tu zastosowano zgodne z kolorystyką telefonu białe łączenia dla białego telefonu i czarne dla wersji czarnej. Klawisze regulacji głośności oraz przełącznik wibracji pozostały niezmienione. Zmianom jednak nie oparła się górną krawędź - pozostał na niej jedynie przycisk POWER, a królujące do tej pory w tej lokalizacji złącze słuchawkowe zostało przeniesione do podstawy. Prawa krawędź ponownie wyposażona została w slot karty SIM, jest on jednak sporo mniejszy i cieńszy niż u poprzedników. To za sprawą kolejnego nowego formatu kart SIM - nano-SIM, o którym plotkowano na łamach serwisów branżowych jeszcze zanim pojawił iPhone 4. Nano-SIM jest nie tylko mniejszy od wcześniej stosowanego formatu micro-SIM, ale również cieńszy. Dlatego jeżeli Wasz operator nie ma w ofercie nowego typu kart, musicie zwykłą kartę dociąć do odpowiednich rozmiarów i nieco ją spiłować by była cieńsza. Nie ma z tym większego problemu, wykonują to również punkty serwisowe za kilka złotych specjalnymi przyrządami gwarantującymi działanie takiej karty po wycięciu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News