DAJ CYNK

Test telefonu Apple iPhone 5

Michał Gruszka

Testy sprzętu

Wprowadzenie tego standardu przez Apple jest jednak idiotyzmem, który niszczy to, co przez lata świetnie się sprawdzało przy wprowadzeniu łączności GSM. Jednym z założeń telefonów pracujących w tej sieci jest możliwość zmiany aparatów bez żadnych ograniczeń. Wystarczy przełożyć kartę i dzwonić. Niestety mając iPhone'a 5 z kartą Nano SIM jesteśmy skazani na korzystanie z niego lub wymianę karty na nową, wydaną w standardowym formacie obsługiwanym przez wszystkie inne telefony. W sprzedaży pojawiły się również specjalne adaptery z Nano SIM do micro SIM i kart o standardowych rozmiarach, jednak co by nie mówić zmiana telefonu z produktu Apple na coś z innej stajni jest kłopotliwa. I nikt mi nie wmówi, że zastosowanie tej karty było niejako wymuszone projektem i potrzebą zaoszczędzenia zajętej powierzchni. Spokojnie można było tu zastosować czytnik microSIM, który powoli, ale mimo wszystko staje się standardem w smartfonach. A tak nanoSIM, to dla mnie egoistyczny gest producenta, który na siłę stara się podkreślić swoją naciąganą indywidualność. Co ciekawe wielkość modułu czytnika w iPhonie 5 nie odbiega wielkością zajętej powierzchni na płycie głównej, od tego stosowanego w poprzedniej generacji iTelefonu.



Najwięcej widocznych zmian dotknęło podstawę komórki. Znalazło się w niej złącze słuchawkowe JACK 3,5 mm, nowy kanał mikrofonu i głośnika multimedialnego, a także całkowicie odmienione, i mocno kontrowersyjne złącze dokujące nazwane Lightning. Złącze te jest znacząco węższe i mniejsze. Jego zaletą jest brak konieczności sprawdzania, którą stroną wtykamy przewód, a także rozmiary, dzięki którym udało się tak bardzo odchudzić telefon. Nowy interfejs ma jednak również kilka wad - dla wielu fanbojów największą z nich jest brak kompatybilności z wszelkiej maści akcesoriami komunikującymi się przez wtyk 30-pinowy. A tych urządzeń jest mnóstwo: od małych, jak różnego rodzaju przewody, po całkiem duże: stacje głośnikowe, zestawy Hi-Fi czy stacje dokujące w samochodach. Wszystkie te urządzenia dla właściciela nowego iPhone'a w tej chwili stają się w zasadzie bezużyteczne. A przecież ile tego typu urządzeń jest jeszcze w sprzedaży? Ile zalega w magazynach?

Owszem, Apple oferuje specjalną, mało estetyczną przejściówkę dostępną za "jedyne" 139 złotych, jednak jest mało prawdopodobne, aby komuś chciało się na dłuższą metę nosić ją wciąż ze sobą. Druga sprawa, że nie do każdego urządzenia taka przejściówka się zmieści i nie z każdym będzie chciała współpracować. Ciekawe czy hotele szczycące się apple'owymi gadżetami w oferowanych apartamentach będą miały dostępne przejściówki, czy jednak wykreślą tę zaletę ze swoich ofert? Ja niestety mój zestaw samochodowy Dension, który nabyłem 3 miesiące temu za 360 złotych mogę spakować do pudełka i oddać. Szkoda.

Podczas miesięcznego testu miałem okazję przekonać się o solidności testowanej słuchawki. Jednym z zarzutów w jej stronę jest łatwa w uszkodzeniu obudowa telefonu, a konkretnie problem zdrapującej się farby. Korzystając podczas testu z dwóch telefonów iPhone 5 w kolorze czarnym, w jednym farba odeszła już w pierwszy dzień po zakupie. Po 3 tygodniach w tym modelu brakowało kolorytu już w kilku miejscach. W drugim jednak modelu nie mam żadnych ubytków. Można więc domniemywać, że jest to wada fabryczna pojedynczych modeli. Nie miałem okazji sprawdzić jak się sprawa ma w modelu białym ze srebrną obudową. Mogę jednak wnioskować, że tam nie będzie to widoczne, bo ramka nie jest malowana. A jak to ktoś powiedział w pewnym filmie na YouTube, "to jest amelinium, tego nie pomalujesz". Widać inżynierowie nie widzieli tego filmu i zdecydowali się pomalować.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News