Test telefonu BlackBerry Z10

Wygląda na to, że producent wziął sobie w końcu do serca, że smartfon dawno przestał być jedynie narzędziem pracy i stał się również efektownym gadżetem oraz kieszonkowym centrum rozrywki. System BlackBerry nigdy nie był równie multimedialny, widowiskowy i zarazem przyjazny. Co ważne, w całym tym podkręcaniu ergonomii BlackBerry nie zapomniał o zachowaniu znanej z poprzednich urządzeń logiki i porządku.

Lech Okoń (LuiN)
54
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Test telefonu BlackBerry Z10

Nokia oficjalnie ogłosiła śmierć Symbiana - zaprezentowana w lutym 2012 roku Nokia 808 PureView to ostatni przedstawiciel długiej, symbianowej rodziny. Jednak nie tylko Nokia miała w ostatnich latach problemy w odnalezieniu się na nowym, bardziej niż kiedykolwiek "dotykowym" rynku. Czarne chmury nadciągnęły również nad RIM (od niedawna BlackBerry), cenionego producenta biznesowych "jeżynek".

Z kwartału na kwartał sprzedaż smartfonów BlackBerry zaczęła ostro spadać, kolejne konstrukcje (w tym dotykowe) były chłodno przyjmowane przez rynek, a kanadyjski koncern zaczął raportować co trzy miesiące straty idące w setki milionów dolarów. Sytuacja stała się, co tu dużo mówić, dramatyczna. Podobnie jak w przypadku Nokii, konieczne były radykalne zmiany. Zaciskanie pasa i... rewolucja.

Rewolucją miał okazać się BlackBerry OS 10, a patrząc na wyniki z ostatniego kwartału - chyba się udało. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Kanadyjczycy odnotowali zysk netto. Co takiego niesamowitego ma BlackBerry Z10, pierwszy smartfon z nową platformą? Wygląda na to, że producent wziął sobie w końcu do serca, że smartfon dawno przestał być jedynie narzędziem pracy i stał się również efektownym gadżetem oraz kieszonkowym centrum rozrywki. System BlackBerry nigdy nie był równie multimedialny, widowiskowy i zarazem przyjazny. Co ważne, w całym tym podkręcaniu ergonomii BlackBerry nie zapomniał o zachowaniu znanej z poprzednich urządzeń logiki i porządku. Zobaczmy co do zaoferowania ma kanadyjski iPhone. Zapraszam do lektury.

Zestaw minimalny

Jak na telefon z górnej półki rozczarowuje zestaw, z którym otrzymujemy telefon. W pudełku, oprócz samego telefonu i baterii znajdziemy ładowarkę USB, przewód USB-microUSB i słuchawki "pchełki", pozbawione poprawiających komfort użytkowania gąbek. Bardzo brakuje mi skórzanego etui, które często towarzyszyło smartfonom BlackBerry z górnej półki, mile wspominam też słuchawki dokanałowe firmy. No ale cóż, miała być rewolucja, są i jej ofiary...

<: F1245 :>

Obudowa

Pod względem designu BlackBerry zdecydowanie niczego nowego tym razem nie wymyślił. Obudowa jednym kojarzyć będzie się z iPhone'ami, innym z ostatnim HTC One. Gdzieś już to w każdym razie widzieliśmy. Wprawne oko dostrzeże dosyć grube ramki wokół ekranu i trudno nie ulec wrażeniu, że ekran Z10 mógł być większy lub konstruktorzy mogliby się pokusić o bardziej kompaktową obudowę. Obudowa ma wymiary 130 x 65,6 x 9 mm i masę 135,4 grama. Smartfon jest więc cięższy niż Galaxy S3 i S4, przy mniejszym niż we wspomnianych Samsungach wyświetlaczu. Mniejszą niż Z10 obudowę ma Galaxy S II - również z większym niż w BlackBerry ekranem. Mimo wszystko, po obcowaniu z pierwszymi 5-calowcami, Z10 wydał mi się całkiem kompaktowy - ot kwestia perspektywy.

Przód telefonu pozbawiony został jakichkolwiek przycisków. Ponad ekranem znajdziemy głośnik słuchawki, czujnik zbliżania, kamerkę 2 Mpix oraz sporą diodę sygnalizującą zaległe darzenia. Poniżej wyświetlacza umieszczone zostało duże logo BlackBerry i dyskretna szczelina mikrofonu. Z lewej strony znajdziemy złącze microUSB (ładowanie, podłączanie do komputera), a tuż obok niego gniazdo microHDMI. W przypadku tego ostatniego liczyć możemy na niedrogie przewody TV, ale też na dodatkowe utrudnienia przy próbie znalezienia złącza ładowania po ciemku. Na prawym boku znalazły się przyciski regulacji głośności z centralnie umieszczonym przyciskiem komend głosowych. Przy aktywnym odtwarzaczu muzycznym, środkowym przyciskiem z łatwością zatrzymamy też muzykę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na górze telefonu umieszczono złącze słuchawkowe typu JACK 3,5 mm, włącznik telefonu i dodatkowy mikrofon używany do usuwania szumów otoczenia w czasie rozmowy. Na dole obudowy znajdziemy wnękę o podwójnym zastosowaniu. Stanowi ona wylot głośnika zewnętrznego oraz miejsce podparcia palca w czasie zdejmowania pokrywy baterii. Ta ostatnia wykonana została z dosyć miękkiego tworzywa, pokrytego podobną do gumy powłoką. Z10 traci nieco z jej powodu, gdy chodzi o efekciarskość, wyrazie zyskuje natomiast pod względem stabilizacji w dłoni czy na nierównej powierzchni. Na środku pokrywy baterii znalazło się logo BlackBerry, pod którym producent ukrył moduł łączności NFC. Ponad logo producenta umieszone jest oko głównego aparatu fotograficznego 8 Mpix oraz towarzysząca mu diodowa lampa. Złącze kart pamięci microSD wylądowało pod tylnym panelem. Szczęśliwe karty da się wymieniać bez wyjmowania baterii. Tuż nad nim znajdziemy szczelinę dla karty microSIM, skutecznie przyblokowaną podłużną baterią o pojemności 1800 mAh.

Bardzo lubię matowe obudowy, którym potrzeba więcej czasu nim zatracą swoją pierwotną elegancję, w związku z czym wzornictwo zastosowane z BalckBerry Z10 bardzo przypadło mi do gustu. Metalowe, przyjemnie ścięte przyciski obudowy są łatwo wyczuwalne i mają odpowiedni skok. Otwieralna obudowa zaowocowała niestety naprężeniami w okolicy aparatu i naciskając w tym miejscu pokrywę baterii usłyszymy skrzypienie. Zachowanie możliwości wymiany baterii jest jednak w przypadku urządzeń biznesowych bardziej istotne, niż jakieś tam "pomrukiwania". Wsunięcie Z10 do kieszeni dżinsów nie zawsze idzie gładko - gumowany tył obudowy potrafi zatrzymać telefon w połowie drogi. Luźniejsze spodnie i po problemie ;-).

Wyświetlacz

Do BlackBerry Z trafił nietypowy w świecie telefonów wyświetlacz o rozdzielczości WXGA (1280 x 768 pikseli). Dostajemy tu o 48 linii więcej obrazu niż w przypadku ekranów HD, a jego proporcje to 15:9. Różnica ta nie jest jakoś specjalnie odczuwalna, a kadrowanie w odtwarzaczu wideo załatwia sprawę ewentualnych pasów powyżej i poniżej panoramicznego filmu. Świeżo po testach Xperii Z, kolorystyka i kąty widzenia wyświetlacza w nowym BlackBerry urzekły mnie. Świecenie czerni jest nawet mniejsze niż w iPhone'ie 5, a kontrast i jasność są nawet nieco wyższe niż w chwalonym pod tym względem HTC One. Dobra robota - chciałoby się powiedzieć. Jednak nie do końca. Paradoksalnie mniej problemów miałem poza pomieszczeniami z Xperią Z, niż z BlackBerry Z10. Pomimo dużej jasności wyświetlacza i świetnego kontrastu, przy bezchmurnym niebie czytelność ekranu była mizerna, a robienie zdjęć stawało się kłopotliwe - pomimo ustawienia podświetlenia na maksimum. Napisanie wiadomości czy nawiązanie połączenia głosowego nie stanowi jakiegoś przesadnego problemu, jednak do perfekcji jest bardzo daleko (Nokia 808 PureView kładzie Z10 na łopatki). W ustawieniach nie znalazłem funkcji automatycznej regulacji jasności. Producent nie wspomina jakiego szkła użyto do ochrony panelu LCD. Po testach nie zebrało ono jednak nawet najdrobniejszej rysy, jest zadowalająco sztywne i raczej zakup folii ochronnej nie będzie konieczny.

Bateria

Po ogłoszeniu oficjalnej specyfikacji telefonu, dziennikarze zaczęli pukać się w głowę. 1800 mAh? Przecież to zdecydowanie za mało dla dwóch rdzeni 1,5 GHz. Nokia odważyła się na baterię 1650 mAh w 4,3-calowej Lumii 820 (ten sam procesor co w wariancie LTE BlackBerry Z10) i zakończyło się to tragicznie. Lumia 920 (dwa rdzenie Krait 1,5 GHz) dostała 2000 mAh i z 4,5-calowym wyświetlaczem tragedii nie było. Jak poradził sobie Z10? Mniejszy, 4,2-calowy ekran i BlackBerry OS dawały światełko nadziei na sensowny czas pracy. Niestety nic z tego. Zdarzało mi się ładować telefon dwa razy dziennie, a maksimum czasu pracy (wraz z nocnym leżakowaniem), który udało mi się uzyskać to zaledwie 24 godziny i 12 minut. Wieczorna skleroza przy podłączaniu ładowarki może nas dużo kosztować - wytrzyma do budzika czy nie?

Zapewne da się ten czas wydłużyć poświęcając łączność z Internetem, ale to tak trochę wbrew konwencji smartfonu. W czasie testów dobowo wykonywałem zwykle od kilkunastu do trzydziestu minut połączeń głosowych, przesyłałem 20-30 SMS-ów, stale synchronizowały się dwa konta e-mail i Facebook (karta SIM sieci Play, pełny zasięg 3G i szybkie Wi-Fi). Do tego doliczyć należy około 5-15 zdjęć dziennie i korzystanie z przeglądarki (30-40 min). Testerzy z innych redakcji nie narzekali, ja zdecydowanie powodów do zachwytu nie miałem. Bo jeśli np. odłączony o 7:30 rano telefon, o 16:10 ma 28% baterii (kilka SMS-ów, 30 min przeglądania Internetu, 12 zdjęć, ok. 10 minut rozmów, 1 h słuchania muzyki z karty pamięci), to do końca dnia czekać mnie będzie bateryjne "zaciskanie pasa". W tym miejscu warto podkreślić, że nie korzystałem z usług BIS (niemożliwe do skonfigurowania na Z10) i BES, więc całym przetwarzaniem poczty e-mail zajmować musiał się smartfon. Testowa wersja urządzenia to STL100-1 (bez LTE).

Interfejs i wydajność

Smartfon występuje w dwóch wariantach, łatwych do rozpoznania na podstawie obecności lub braku modułu łączności LTE. Wariant podstawowy, bez LTE (model STL100-1), dostępny np. w sieci Orange, ma procesor Texas Instruments OMAP 4470 z dwoma rdzeniami 1,5 GHz i grafiką PowerVR SGX544 (taki smartfon trafił do testów). Z kolei urządzenie wyposażone w łączność LTE (STL100-2 oraz STL100-3) ma procesor Qualcomm MSM8960 Snapdragon z dwoma rdzeniami Krait 1,5 GHz i grafikę Adreno 225.

Dwa rdzenie 1,5 GHz (jakie by nie były) i aż 2 GB pamięci RAM (w obu wersjach) zaprzężone zostały do obsługi świeżutkiego BlackBerry OS 10. Przeskoczenie od razu z BlackBerry OS 7 do wersji dziesiątej doskonale odzwierciedla skalę zmian. Po starej platformie niemal nie ma śladu, zastąpiło ją nowe oprogramowanie bazujące na jądrze QNX (znane z tabletu PlayBook). Najbardziej istotną zmianą jest uniezależnienie interfejsu od usług BES i BIS (nadal można skonfigurować firmowy BES). Od teraz smartfony BlackBerry pozbawione dedykowanych usług producenta nie są już niepełnosprawne. Sprawę w znacznej mierze załatwia BlackBerry Hub, który zbiera w jednym miejscu informacje z kalendarza, listę nieprzeczytanych wiadomości SMS/MMS, monity z Facebooka, pocztę e-mail z rozmaitych kont, wiadomości BBM czy listę połączeń. Hub nie jest przy tym jedną z wielu aplikacji, które w razie potrzeby możemy uruchomić, lecz integralnym elementem menu, wywoływanym po przesunięciu wszystkich ekranów skrajnie w prawo.

Obsługa menu wygląda bardzo podobnie do tej w BlackBerry PlayBook. Wszystkie przyciski zastąpiły gesty, które wykonujemy zamaszyście, od ramki ekranu poczynając. Już odblokowanie ekranu nie wymaga naciskania włącznika - wystarczy przejechać palcem od dolnej ramki ku górze (zdarzało mi się samoistnie odblokowywanie telefonu w kieszeni; szczęśliwie funkcję można wyłączyć i korzystać najpierw z włącznika, a dopiero potem z gestu). Na ekranie blokady wyświetlana jest data i godzina, ikonki z liczbą zaległych zdarzeń (np. nieprzeczytanych monitów na Facebooku) oraz ikona aparatu fotograficznego ułatwiająca szybkie wykonywanie zdjęć. Odblokowaniu ekranu towarzyszy piękna, świetlista animacja, nim jednak odblokujemy ekran, warto też spróbować przeciągnąć palcem w dół, od górnej krawędzi ekranu. Tą metodą wywołamy dyskretny zegar na ciemnym tle oraz listę skonfigurowanych budzików. Świetne pomysł.

Menu telefonu składa się z trzech głównych elementów. Przesuwając ekrany skrajnie w prawą stronę znajdziemy opisany wyżej BlackBerry Hub, przesunięcie w lewo zaprowadzi nas do panelu pracujących w tle aplikacji (nawet kilkanaście uruchomionych aplikacji nie robiło na telefonie wrażenia), kolejne przesunięcie palcem w lewo daje dostęp do pierwszego z ekranów aplikacji. Aplikacje układać możemy w dowolnej kolejności, jak i łatwo kasować po przytrzymaniu palcem i naciśnięciu kosza. Podobnie jak w wielu innych mobilnych systemach operacyjnych, przesunięcie palcem od górnej krawędzi ekranu ku dołowi wyświetla najważniejsze kontrolki: blokadę obrotu obrazu, Bluetooth, Wi-Fi, alarm, powiadomienia i skrót do pełnych ustawień. Te ostatnie są po prostu imponujące. Dość powiedzieć, że czcionkę ekranową da się ustawić płynnie od 5 do 18 punktów, każde konto (poczta, komunikatory, serwisy społecznościowe), usługa (wiadomości, połączenia etc.) czy przypomnienia mogą mieć skonfigurowane indywidualne dzwonki , a dostęp do pamięci masowej da się nadać również przez Wi-Fi. Prawdziwa skarbnica ustawień.

Uruchamiamy Angry Birds, znudziło się nam... jak to wyłączyć? To chyba największe zaskoczenie dla nowych użytkowników - nie wyświetlają się przyciski podekranowe i za bardzo nie jest wiadomo jak zamknąć/zminimalizować daną aplikację. Z pomocą przychodzi gest przesuwania palcem od dolnej ramki ku górze. Program automatycznie minimalizuje się, a telefon przenosi nas do centralnego panelu menu zawierającego listę pracujących w tle aplikacji. Jednym przesunięciem w prawo trafiamy do BlackBerry Hub, jednym przesunięciem w lewo - do listy zainstalowanych programów. Nawet nie zauważycie jak szybko wejdzie Wam to w krew. Animacje są przy tym idealnie płynne i nawet najbardziej rozbudowana gra z pokorą natychmiast minimalizuje się, bo akurat chcemy napisać SMS-a i posłusznie wraca, gdy chcemy kontynuować granie.

Ulokowana na dole pulpitów ikona lupy prowadzi nas do błyskawicznie działającej wyszukiwarki. Po wpisaniu tekstu wyświetla ona zarówno kontakty, pliki muzyczne, funkcje menu, aplikacje jak i fragmenty tekstów wiadomości (w tym z Facebooka) i adresów internetowych w historii przeglądania. W razie potrzeby poszukiwania rozszerzyć można o wyszukiwarki internetowe, podręcznik użytkownika, sklep z aplikacjami BlackBerry World, foursquare czy mapy. Muszę przyznać, że z funkcji wyszukiwania korzystałem w Z10 chętniej niż z analogicznych rozwiązań w iOS i pod Androidem. Obok lupy na dole ekranu znajdziemy też ikonkę aparatu fotograficznego, czyli dokładnie tam, gdzie chciałbym ją zobaczyć.

Rozmowy i wiadomości

No dobrze, a gdzie w tym całym tańczeniu palcami po ekranie szukać książki telefonicznej i SMS-ów? Można przefrunąć do listy aplikacji i tam ich szukać, ale producent proponuje też znacznie prostsze rozwiązanie. Ikonka słuchawki wyświetlana jest zarówno w głównym panelu aktywnych aplikacji, jak i w menu wszystkich programów. Z kolei w BlackBerry Hub możemy błyskawicznie oddzwonić wybierając ostatnie połączenia z listy. Słuchawka prowadzi nas do historii połączeń, z filtrowaniem wszystkie/nieodebrane oraz skrótami do trzech ulubionych kontaktów. Na dole znajdziemy też ikonę Kontakty wyświetlającą całą książkę telefoniczną i ikonę Klawiatura wybierania, która wyświetla klawiaturę numeryczną. Ta ostatnia niestety nie ma wbudowanej funkcji Smart Dial, więc wyszukiwanie kontaktów wygląda nieco gorzej niż w większości telefonów z Androidem. Na wysokim poziomie stoi natomiast jakość rozmów, co ciekawe, smartfon wyświetla nawet znacznik HD w czasie rozmów realizowanych z użyciem technologii HD Voice.

Wiadomości zaszyte są w BlackBerry Hub. Wydawać by się mogło, że po autokorekcie pisowni i technologii Swype wiele już w kwestii dotykowych klawiatur wymyślić się nie da, jednak BlackBerry pokazało coś innowacyjnego i co najważniejsze - przydatnego. Klawiatura ekranowa obsługuje dodatkowe gesty. Kasowanie wyrazów gestem przesunięcia palca w lewo już kiedyś było, nowością jest natomiast analiza wprowadzanych treści i podpowiedzi słów wyświetlane nad poszczególnymi znakami. Aby zatwierdzić daną podpowiedź wystarczy przejechać palcem do góry na znaku z wyświetloną nad nim sugestią. Po kilku chwilach przestajemy pisać słowa do końca - uzupełniają się praktycznie same, a błędy poprawia skuteczna autokorekta.

Gdy już o wiadomościach mowa, nie sposób zapomnieć o wizytówce BlackBerry OS - komunikatorze BlackBerry Messenger, dla którego wielu Amerykanów stawiało przez lata na produkty kanadyjskiego producenta. Również i Messenger doczekał się istotnej aktualizacji i teraz oprócz czatów tekstowych i połączeń wideo dostajemy funkcję Screen Share. Służy ona do zdalnego pokazywania znajomym czy współpracownikom działających na urządzeniu aplikacji. Możemy w ten sposób podzielić się zdjęciami, ale również np. pracować nad firmowymi projetkami.

W dalszym ciągu możemy skonfigurować w smartfonie BES, a w przypadku którego doszła nowa usługa BlackBerry Balance, która dzieli telefon na część korporacyjną i prywatną. Balance zabezpiecza pliki firmowe za pomocą klucza AES256 i umożliwia błyskawiczne przełączanie się między widokiem prywatnym i chronionym hasłem widokiem firmowym.

<: F1247 :>

Łączność i GPS

HSPA+ o prędkości pobierania do 21 Mb/s czy nawet LTE z pobieraniem do 100 Mb/s i wysyłaniem danych z prędkością do 50 Mb/s to zestaw, którego trudno się wstydzić. Do tego należy doliczyć Wi-Fi Dual band a/b/g/n, łączność Bluetooth 4.0, NFC i standardowe wyjście microHDMI, do którego przewód nie jest wielkim wydatkiem. 16 GB pamięci wewnętrznej rozbudować możemy za pomocą kart microSD, a dzięki BlackBerry Link smartfon podłączymy do komputera zarówno z użyciem przewodu USB, jak i bezprzewodowo za pomocą Wi-Fi (z pełnym dostępem do pamięci).

Zastosowana w urządzeniu przeglądarka, jako jedna z niewielu dostępnych na rynku, do zaoferowania ma pełną obsługę technologii Flash. A to tylko wierzchołek góry możliwości, jakie ma w zanadrzu oparta o silnik WebKit aplikacja. Według rankingu serwisu html5test.com, w którym sprawdzana jest zgodność przeglądarek internetowych z HTML5, zainstalowana w BlackBerry Z 10 i Q10 przeglądarka nie ma sobie równych. I to nie tylko w świecie telefonów czy tabletów, ale także w zestawieniu z najlepszymi komputerowymi aplikacjami. Oczywiście Internet to nie tylko HTML5, jeśli jednak zależy nam na przeglądaniu stron bez niespodzianek i ograniczeń, to najmniej ich czeka nas z BlackBerry Z10. Na plus działa rozdzielczość wyświetlacza (przy tej przekątnej ekranu zagęszczenie pikseli jest większe niż w iPhone'ach), która sprawia, że nie trzeba długo błądzić po stronach, nim dotrzemy do interesujących treści - wszystko jest dobrze widoczne bez powiększania. Kolejny niewątpliwy plus, to umieszczenie paska adresu na dole ekranu. Zabieg ten znacznie przyspiesza wpisywanie adresu strony, bez sięgania kciukiem przez cały wyświetlacz. Pomysł chwalony przeze mnie przy testach smartfonów z Windows Phone, na pochwałę zasługuje i tym razem. Dodatkowym ułatwieniem jest szybki mechanizm autouzupełniania adresów internetowych. Ekranem powitalnym są kafelki z ostatnio odwiedzanymi stronami. Sprawne przełączanie się między otworzonymi w tle stronami umożliwia stale wyświetlany obok adresu przycisk, który dodatkowo prowadzi nas do zakładek, historii i przycisku otworzenia nowej karty.

Znane z innych platform gesty są dostępne i w BlackBerry - możemy zarówno używać zoomu, jak i np. dwukrotnie stuknąć w kolumnę tekstu, by ta wypełniła ekran na jego szerokość. Wielokrotnie zdarzało mi się korzystać z trybu czytnika, w którym ze strony znikają wszelkie rozpraszające uwagę elementy i zostaje sama treść ze zdjęciami. Bardzo przydatna funkcja przy czytaniu większych tekstów. Zabiegane osoby docenią również fakt, że po zamknięciu i ponownym otworzeniu programu wczytywane są otworzone wcześniej karty - łatwo więc przerwać przeglądanie i wrócić do niego w wolnej chwili, bez konieczności dodawania zakładek czy szukania stron na nowo. W codziennym użytkowaniu nie zauważyłem żadnych słabych stron nowej przeglądarki, a wręcz przeciwnie - wielokrotnie mile mnie zaskakiwała.

Niestety nie mogę równie ciepło wypowiedzieć się na temat BlackBerry Maps. Choć producent do współpracy wybrał sobie porządnych partnerów - firmy TomTom i TeleCommunications Systems, to jednak zapłacił im za dostęp do zdecydowanie zbyt małej liczby map. Budżetu nie starczyło na Europę Środkową i Wschodnią, w tym Polskę i bez dodatkowych aplikacji GPS będzie dla nas bezużyteczny. Na mapie Polski widoczne są jedynie punkty z nazwami największych miast, bez choćby zarysu dróg między miastami wojewódzkimi, o planach miast nie wspominając. A szkoda. Gdy kanadyjski producent zainteresuje się wreszcie Polską, dostaniemy w standardzie nawet głosową nawigację zakręt-po-zakręcie (działającą w trybie online). Teraz czeka nas szukanie alternatyw w BlackBerry World (pojawiły np. aplikacje wyświetlające mapy Google'a).

Gdy już o sklepie z aplikacjami mowa, to muszę przyznać, że spodziewałem się tragedii po kompletnym restarcie platformy BlackBerry. Kataklizmu na kształt tego z początków Widnows Phone czy braków podobnych do tych w bada OS i Symbianie. Nic z tych rzeczy. Aplikacje są przede wszystkim dopracowane graficznie i korzystają z dużego sprzętowego potencjału nowej platformy. Już na start w sklepie było 70 tys. tytułów i liczba ta stale rośnie. Niedawno na liście pojawił się Skype, nie brakuje rozbudowanych graficznie gier, są też najważniejsze narzędzia z innych platform. Oczywiście przechodząc z Androida czy iOS odczujemy pewne braki, ale w moim przypadku są one mniejsze niż przy przesiadce na Widnows Phone. Krótko mówiąc, dobry początek i oby tak dalej.

<: F1246 :>

Aparat fotograficzny

8 Mpix, diodowa lampa, filmy FullHD i przednia kamerka 2 Mpix - nudy. W końcu każdy producent daje to samo (albo i więcej) w swoich topowych telefonach, a BlackBerry na domiar złego nigdy liderem jakości zdjęć nie był. Po kilku tygodniach z BlackBerry Z10 musiałem zweryfikować swoje stereotypowe podejście - zdjęcia wychodzą nie gorsze niż te z Galaxy S III czy iPhone'a 5. Ale po kolei.

Aplikacja do obsługi aparatu nie zasypie nas ogromem funkcji. Mamy trzy podstawowe tryby: zdjęcia, filmy i Time Shift. Ostatni z trybów trafił do Z10 od Scalando, firmy należącej do Nokii. Funkcja rejestruje serię zdjęć, wykrywa twarze, pozwala wybrać najładniejszy momenty dla danej twarzy, a następnie skleja to wszystko w jedno, finalne zdjęcie. Gadżet to fajny, ale nie taki znowu wyjątkowy jak reklamuje to BlackBerry - dostępny jest wielu Nokiach, jak i nawet w tabletach marki Huawei. W każdym razie działa. Oprócz tego mamy zaskakująco dobry tryb zdjęć seryjnych (16:9, 6 Mpix), w którym seria zdjęć ciągnie się tak długo, jak długo dotykamy ekranu. Wraz z aktualizacją oprogramowania do wersji 10.1 telefon zyskuje kolejny popularny obecnie tryb, jakim są zdjęcia HDR. Zdjęcia rejestrować możemy dotykając ekranu na interesującym nas obiekcie, jak i za pomocą przycisku głośności. Szybkość działania aparatu nie budzi zastrzeżeń, a producent zadbał o to, by programu nie trzeba było szukać gdy (skrót na ekranie blokady, jak i na dolnej belce pulpitu).

Liczba rejestrowanych detali jest zbliżona do tej w iPhone'ie 5 czy Samsungu Galaxy S III. Sposób działania algorytmów odszumiających i wyostrzających bardziej przypomina ten z iPhone'ów. Nie ma tu usuwania szumu za wszelką cenę, co pozwala na zachowanie subtelnych detali, jak i daje większe pole do manewru w aplikacjach graficznych (przy braku dostępu do komputera pomoże rozbudowany edytor). Przy słabych warunkach oświetleniowych ziarnistość zdjęć wzrasta, ale kolorowego szumu właściwie nie ma. BlackBerry postanowił uatrakcyjnić wygląd zdjęć dosyć mocno podkręcając nasycenie kolorów - to właściwie jedyny istotny zarzut jaki można mieć do jakości zdjęć. Cała reszta jest na wysokim (jak na telefoniczne standardy) poziomie.

Na tym tle nie do końca przekonuje mnie jakość nagrań wideo. Ponownie poziom szumu jest niewielki i nie brakuje szczegółów, jednak brak stabilizacji potrafi dać się we znaki. Brzegi rejestrowanych obiektów "drżą", a autofocus choć szybki, zbyt często robi korekty dodatkowo zmniejszając czytelność filmu. Dźwięk rejestrowany jest w mono, jednak częstotliwość próbkowania wynosząca 48 kHz i bitrate na poziomie 128 kb/s sprawiają, że nie jest z nim źle. Cieszy też, że nawet przy słabych warunkach oświetleniowych stale utrzymywana jest szybkość 30 klatek na sekundę. Sumaryczna jakość nagrań jest jednak przeciętna, jeśli porównać Z10 np. z Nokią Lumia 920.

Multimedia

Odtwarzacz muzyczny może nie rzuca na kolana liczbą funkcji, tradycyjnie jednak dla BlackBerry, sterować możemy nim sprzętowymi przyciskami na obudowie. Przycisk między kontrolkami głośności działa jako pauza, a przytrzymując dłużej przyciski regulacji głośności przeskakiwać możemy pomiędzy utworami na liście. Tym sposobem piosenkę zmienimy nawet nie wyciągając telefonu z kieszeni. W odtwarzaczu zobaczymy okładkę albumu, włączymy powtarzanie utworów, losowe ich odtwarzanie czy posegregujemy je według wykonawcy, albumu lub gatunku. Ot standard. Niestety w standardzie tym zabrakło equalizera. Miłośnicy czystego brzmienia prawdopodobnie i tak by go jednak nie potrzebowali, bo producent zadbał o naprawdę wysoką jakość dźwięku, nie gorszą niż w chwalonej przeze mnie ostatnio Xperii Z. Ponarzekać można jedynie na przeciętny poziom głośności i... mizerne słuchawki dołączone do zestawu. Za sprawą smutnej mody, telefon pozbawiony został radia FM (nie ma go nawet we "wszystkomającym" Galaxy S4).

Odtwarzacz filmów dorównuje listą obsługiwanych kodeków aplikacji Samsunga. Działały wszystkie pliki wideo, które trzymałem na karcie pamięci, łącznie z dużymi plikami MKV o rozdzielczości FullHD. Aplikacja jest prosta w obsłudze i jedynie szkoda, że nie radzi sobie z wczytywaniem napisów do filmów. Oprócz opcji dopasowania wyświetlanego filmu do ekranu, w menu znajdziemy skrót do edytora. Modyfikować możemy nie tylko filmy nagrane przez nas, ale właściwie wszystkie pliki znajdujące się w pamięci urządzenia. Filmy możemy kadrować , obracać, przycinać, regulować kontrast, jasność, kolorystykę... prawdziwa kopalnia narzędzi dołączona do telefonu zupełnie za darmo. Edytor uzupełnia Story Maker, czyli szybki generator prezentacji wideo składających się z filmów i zdjęć z nałożonymi efektami specjalnymi, animowanymi przejściami i podkładem muzycznym. Z BlackBerry Z10 nie potrzebujemy komputera by efektownie zaprezentować znajomym zdjęcia i filmy z wyjazdu. A jeśli do tego dodać wyjście microHDMI oraz wsparcie dla DLNA, to nowa jeżynka urasta do miana mulimedialnego potwora ;-).

Podsumowanie










Wady:








Zalety:

















Zdjęcia wykonane aparatem wbudowanym w telefon: