DAJ CYNK

Test telefonu HTC 7 Mozart

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

W chwili premiery systemu zaprezentowanych zostało równolegle aż 9 urządzeń z Windows Phone 7. Pod względem wydajności nie różniły się one od siebie właściwie niczym i w gruncie rzeczy wybieraliśmy jedynie logo producenta, rodzaj obudowy i wielkość ekranu. Wśród tej gromadki HTC 7 Mozart wyróżniał się metalową obudową, ksenonową lampą błyskową, aparatem 8 Mpix i dość muzyczną nazwą, dającą nadzieję na dobre parametry audio. Telefon nie ma gigantycznego, 4,3-calowego ekranu jaki trafił do modelu HTC HD7, ale może to i dobrze, bo kompaktowe wymiary Mozarta przemówić mogą do większej grupy odbiorców.

W chwili premiery systemu zaprezentowanych zostało równolegle aż 9 urządzeń z Windows Phone 7. Pod względem wydajności nie różniły się one od siebie właściwie niczym i w gruncie rzeczy wybieraliśmy jedynie logo producenta, rodzaj obudowy i wielkość ekranu. Wśród tej gromadki HTC 7 Mozart wyróżniał się metalową obudową, ksenonową lampą błyskową, aparatem 8 Mpix i dość muzyczną nazwą, dającą nadzieję na dobre parametry audio. Telefon nie ma gigantycznego, 4,3-calowego ekranu jaki trafił do modelu HTC HD7, ale może to i dobrze, bo kompaktowe wymiary Mozarta przemówić mogą do większej grupy odbiorców.

Czy Mozart przemówił do mnie? Początkowo nie, odpychał wręcz ubogą szatą graficzną i ogromną ilością ograniczeń. To, co było na początku wadą, później okazało się jednak zaletą. Po kilku dniach zamiast tradycyjnego dla Androida "zamulenia", dalej miałem szybki telefon, w którym nic nie ograniczało dostępu do najważniejszych funkcji i nic już nie przeszkadzało.



Uszyty na miarę

HTC 7 Mozart jest wielkości zbliżonej do iPhone’a 3GS (wymiary Mozarta to 119 x 60,2 x 11,9 mm), a jego obłe kształty sprawiają, że leży w dłoni znacznie wygodniej niż większość ostatnio wypuszczanych na rynek smartfonów, z Apple iPhone 4 włącznie. Wraz z zamontowaną kartą SIM telefon ma masę 127,7 gramów, zatem mniejszą niż Xperia X10 (138,8 gramów), Desire HD (166,7 gramów) czy Apple iPhone 4 (137 gramów), ale już większą od np. Samsunga Galaxy S (117,9 gramów). Jak na telefon wykonany z pojedynczej bryły aluminium i do tego ze szklanym ekranem, wynik określić należy jako więcej niż satysfakcjonujący. Tył telefonu uzupełnia matowy, gumopodobny plastik, którym pokryte zostały okolice aparatu fotograficznego i anteny (umieszczonej na dole obudowy). Tym razem układ plastikowych elementów jest przemyślany i nie ma takich "krowich placków na metalowej łące" jak z tyłu HTC Desire HD.

Uścisk śmierci wraca…

Pokrywa baterii to jedyny ruchomy element telefonu. Zintegrowane z nią są spust aparatu fotograficznego oraz elementy strukturalne anteny telefonu. Podobnie jak w Desire HD czy HD7, zdjęcie pokrywy baterii skutkuje obniżeniem jakości sygnału - w wybranych lokalizacjach była to utrata zasięgu HSPA z 5 kresek do zera (sieć P4), ten sam efekt dało się uzyskać również ściśle obejmując pokrywę baterii ręką (tzw. "uścisk śmierci"). W typowym użytkowaniu (i wygodnym trzymaniu telefonu) zasięg rzadko spadał jednak o więcej niż 2 kreski. Jak wygląda Mozart na tle krytykowanego przeze mnie w wakacje Samsunga Galaxy S? Samsung bardzo dużo zmienił od wakacji i jego smartfon zachowuje się obecnie nieporównywalnie lepiej niż chwilę po premierze. Próba z "uściskiem śmierci" dała zanik 1 z 4 kresek zasięgu. Dłuższe trzymanie telefonu w ten sposób powodowało z czasem pokazanie 2 z 4 kresek. W typowym użytkowaniu spadek zasięgu w Galaxy S jest obecnie niemal niezauważalny (testowy telefon wyprodukowany został w grudniu 2010 roku, preinstalowany Android w wersji ECLAIR.XWMJM2). Wygląda na to, że HTC powtarza wakacyjne błędy Samsunga. Z wakacyjnym Galaxy S było jednak znacznie gorzej niż z jesiennym Mozartem.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News