DAJ CYNK

Test telefonu Huawei P8

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Smartfony marki Huawei oznaczone literą P to seria, która wyzwoliła we mnie fana chińskiej marki. I to wszystko pomimo tego, że dotychczasowe modele nie były pozbawione wad. Wszystko zaczęło się dwa lata temu od modelu Ascend P6. Smartfon był piękny, z bardzo dobrym ekranem, fajnym aparatem i mocno wyróżniającą się nakładką. Ale miał również bardzo słaby akumulator i niemiłosiernie się przegrzewał, co skutkowało automatycznym przyciemnianiem ekranu. Koniec końców oczekiwania wobec Huaweia P8 miałem bardzo duże, ale jednocześnie bałem się, że i tutaj znajdzie się przynajmniej jedna rzecz, do której będzie można się mocno przyczepić jak w poprzednich modelach.

Smartfony marki Huawei oznaczone literą P to seria, która wyzwoliła we mnie fana chińskiej marki. I to wszystko pomimo tego, że dotychczasowe modele nie były pozbawione wad. Wszystko zaczęło się dwa lata temu od modelu Ascend P6. Smartfon był piękny, z bardzo dobrym ekranem, fajnym aparatem i mocno wyróżniającą się nakładką. Ale miał również bardzo słaby akumulator i niemiłosiernie się przegrzewał, co skutkowało automatycznym przyciemnianiem ekranu. Mimo wszystko, to właśnie eleganckie wykonanie, ogólna prezencja i nakładka systemowa skłoniły mnie do zakupu jego następcy, modelu Ascend (jeszcze) P7. Dostałem lepszy ekran, jeszcze ładniejszą obudowę, jeszcze lepszy aparat i ulepszoną nakładkę Huawei Emotion, która doczekała się aktualizacji, do jej najnowszej odsłony, wersji 3.1. Ale jednocześnie otrzymałem momentami przymulający interfejs i strasznie podatne na zarysowanie szkło na tylnym panelu.

Po dwóch latach od rozpoczęcia mojej przygody ze smartfonami Huawei (krótki epizod z Huaweiem Ideos S8500 zdecydowanie przemilczmy) firma zaprezentowała swój najnowszy flagowy model - P8 (już nie Ascend). Z dużym zaciekawieniem oglądałem prezentację, która zdecydowanie rozbudziła moje oczekiwania. Z tylnego panelu zniknęło szkło, a w jego miejsce trafił metal. Procesor i układ graficzny miały być o, odpowiednio 80% i 100% wydajniejsze od tych w P7, co powinno poprawić działanie. Do tego większy wyświetlacz z bardzo cienkimi ramkami, podobno wydajniejszy akumulator i dobrze zapowiadający się aparat. Chyba właśnie jego działanie, z funkcją Light Painting na czele, chciałem najbardziej przetestować.

Koniec końców oczekiwania wobec Huaweia P8 miałem bardzo duże, ale jednocześnie bałem się, że i tutaj znajdzie się przynajmniej jedna rzecz, do której będzie można się mocno przyczepić jak w poprzednich modelach. Czy rzeczywiście tak było? Sprawdźmy.

Nowe pudełko

Wraz z nowym modelem, Huawei zmienił opakowanie flagowych smartfonów. W miejsce płaskiego, białego, tekturowego opakowania pojawił się mniejsze, wyższe i wykonane z plastiku pudełko. I muszę przyznać, że jego wygląd, jak i sposób zapakowania zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. W środku znalazły się dwa tekturowe pudełka. Do jednego trafił standardowy zestaw instrukcji, a do drugiego kabel USB, zasilacz sieciowy, dość nietypowy zestaw słuchawkowy i metalowy klucz do otwierania gniazd na karty. Miejsce pomiędzy pudełkami zostało przeznaczone dla telefonu.



Perfekcyjna obudowa

Podczas premiery modelu P8, Huawei zwracał uwagę na cztery kwestie - perfekcyjnie wykonane krawędzie, stosunek (dla wrażliwych proporcja) ekranu do powierzchni przedniego panelu, zmiana materiału na tylnej klapce i umiejscowienie aparatu. Zdecydowanie muszę przyznać producentowi rację w każdym z tych punktów. Ale może przejdźmy do szczegółów.

Wyświetlacz o przekątnej 5,2 cala zajmuje aż 78,3% powierzchni przedniego panelu. Pokrywa go tafla szkła Gorilla Glass 3. Dzięki zastosowaniu czarnej ramki wokół ekranu bardzo łatwo jest odnieść wrażenie, że od boków obudowy oddziela go jedynie milimetrowe obramowanie. Efekt jest zdecydowanie bardzo dobry. Pod i nad ekranem przebiegają symetryczne białe pasy. W górnej części przedniego panelu, centralnie został umieszczony srebrny głośnik rozmów, kamera do wideorozmów i czujniki - zbliżeniowy i oświetlenia. W prawym górnym rogu nad ekranem znajduje się, na co dzień niewidoczna, niewielka dioda powiadomień.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News