DAJ CYNK

Test telefonu LG E960 Nexus 4

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Sprzęt i wydajność - bestia, smok, nawet ogniem zieje

Choć po premierze Samsunga Galaxy S IV podzespoły Nexusa 4 nie są już najmocniejsze na rynku, to nadal jest to konstrukcja ze ścisłego TOP3. Sercem telefonu jest procesor Qualcomm APQ8060 Snapdragon z czterema rdzeniami Krait taktowanymi z częstotliwością 1,5 GHz. Wspiera go pokaźna ilości pamięci RAM - 2 GB, a za grafikę odpowiada układ Adreno 320. Łyżeczką dziegciu pozostaje pamięć wbudowana, której niestety nie można rozszerzyć. E960 występuje w dwóch wersjach - 8 i 16 GB. W moje ręce trafiła pojemniejsza wersja, w której do dyspozycji miałem 12,98 GB na pliki oraz aplikacje. Potężne podzespoły powodują, że Nexus dosłownie śmiga aż się dymi, co nie do końca jest przenośnią, o czym za chwilę. Telefon działa idealnie, jest strasznie szybki i stabilny. Nie straszne są mu wymagające gry, czy też filmy w rozdzielczościach HD. Popularny benchmark AnTuTu ocenił go na 17723 punkty. A co z tym dymem? Otóż przed rozpoczęciem testów spotkałem się ze zdaniami, że Nexus przy przeglądaniu Internetu przez sieć komórkową lub graniu bardzo się grzeje. Do tego stopnia, że spada taktowanie procesora, a całe urządzenie wyraźnie zwalnia. To, że telefon się grzeje jest niezaprzeczalnym faktem. Co ciekawe bardziej grzeje się przy przeglądaniu Internetu przez sieć niż przy użyciu Wi-Fi. Wzrost temperatury jest wyraźnie odczuwalny. Przy pierwszej tego typu sytuacji, w momencie kiedy telefon zaczął dzwonić po kilkunastu minutach przeglądania Internetu, po przyłożeniu słuchawki do ucha odruchowo od niej odskoczyłem. Odnośnie samego spadku wydajności spowodowanego zbyt wysoką temperaturą mam w sumie trzy hipotezy. Dostałem cudowny egzemplarz, sytuację poprawiła aktualizacja systemu lub też są to zwyczajne bajki. Nie mniej jednak po prawie godzinie grania w GTA III (odległość rysowania obiektów 100%, ustawienia detali na maximum) oprócz wyraźnego promieniowania cieplnego nie zauważyłem żadnych spadków wydajności.

Biorąc pod uwagę wyścig zbrojeń i ciągłe zwiększanie ilości rdzeni procesorów nie zdziwi mnie pojawienie się na rynku smartfonów, które na tylnej klapce zamiast aparatu będą miały wentylatory lub zbiorniczki z ciekłym azotem. Wydajność urządzeń jest już wystarczająca. Warto skupić się teraz na mniejszym wydzielaniu ciepła i przede wszystkim baterii.



Oprogramowanie - szybko, bardzo ładnie i... pusto

Oprogramowanie, jego wersja i rodzaj, zawsze były największą zaletą serii Nexus. Nie chodzi tu tylko o aktualizacje, które są wypuszczane w pierwszej kolejności, a przede wszystkim o fakt, że otrzymujemy "czystego", absolutnie dziewiczego Androida. W Menu telefonu nie uświadczymy żadnego śmiecia. Zero dodatków operatorów, typu miBOA, ale też żadnych dodatków producentów - Facebook'ów, Timescape'ów, Social Hub'ów, antywirusów, triali itd. Nie ma tu kompletnie nic oprócz aplikacji niezbędnych do wykonywania podstawowych czynności. Po wejściu w Menu byłem bardzo miło zaskoczony. Ikony mieściły się na dwóch stronach, jednej pełnej i sześć sztuk na drugiej. Zazwyczaj jest ich przynajmniej dwa razy tyle. Przypomniało mi to początki Androida i premierę pierwszego HTC Dream (G1), kiedy to dostawaliśmy gołą platformę, którą mogliśmy dowolnie zapełnić tym, co jest nam potrzebne.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News