DAJ CYNK

Test telefonu Nokia 6260

Witold Tomaszewski

Testy sprzętu

Telefony typu clamshell są coraz bardziej popularne. Do tej pory jednak nie były one specjalnie zaawansowane ani wyposażone w zaawansowane funkcje czy systemy operacyjne. Nowa Nokia 6260 to zmienia. Symbian zamknięty w „muszelce”, choć niemałych rozmiarów, ale paroma ciekawymi rozwiązaniami. Nasza redakcja miała go przyjemność testować - zapraszam do przeczytana artykułu.

Telefony typu clamshell są coraz bardziej popularne. Do tej pory jednak nie były one specjalnie zaawansowane ani wyposażone w zaawansowane funkcje czy systemy operacyjne. Nowa Nokia 6260 to zmienia. Symbian zamknięty w „muszelce”, choć niemałych rozmiarów, ale z paroma ciekawymi rozwiązaniami. Nasza redakcja miała go przyjemność testować - zapraszam do przeczytana artykułu.



W pudełku znajduje się:
telefon,
bateria,
ładowarka,
karta RS MMC 32MB,
stereofoniczny zestaw słuchawkowy,
płyta CD z oprogramowaniem,
instrukcja obsługi.

Całkiem przyzwoity zestaw, choć karta pamięci mogłaby być trochę większa. Przydałaby się także przejściówka MMC-RS MMC, która ucieszyłaby posiadaczy czytników kart pamięci w formacie MMC.



Pierwsze wrażenie - trochę duży telefon. Przy wymiarach 102 x 49 x 23 waży 120 gram. Wymiary jak na telefon z Symbianem standardowe.
Telefon wykonany jest z dobrej jakości materiałów, jednak zastrzeżenia można mieć do co najmniej 3 rzeczy - obudowa jest lakierowana, więc przypadkowy upadek na szorstkie i twarde podłoże zostawi dość trwały ślad. Po drugie - między srebrną obwódką a obudową, na obu klapkach znajdują się dość duże szpary, które trudno będzie czyścić, gdy po pewnym okresie użytkowania zbierze się w nich kurz. Po trzecie - konstrukcja klapki wydaje się być nie do końca trwała, a przy nieostrożnym obchodzeniu się z nią można po prostu złamać przegub.



Zastanawiać może brak 2 wyświetlaczy, tak typowych dla konstrukcji typu clamshell, jednak po chwili dochodzi się do wniosku, że nie jest to w ogóle potrzebne. A to za sprawą obrotowej klapki - w lewo można ją obrócić o 90 stopni, zaś w prawo aż o 180 stopni i w ten sposób zamknąć. Mnie osobiście to ułożenie klapki kojarzy się z SonyEricssonem P800/900 z wyjętą klawiaturą.



Rozwiązanie jest bardzo ciekawe, a podczas robienia zdjęć można poczuć się jak japoński turysta. Obiektyw aparatu znajduje się na lewym boku telefonu co sprawia, że często jest on zabrudzony. Tryb robienia zdjęć uaktywnia się automatycznie po przekręceniu klapki. Mają one rozdzielczość VGA (640 x 480) gdy są robione w trybie przeglądania oraz 480x360 - gdy robione są w trybie roboczym lub zdjęciowym. Jakość jest typowa jak na telefony komórkowe. Dostępny jest także tryb portretowy i nocny oraz zoom cyfrowy 2x, którego używanie okupione jest wyraźnym pogorszeniem jakości zdjęć. Możliwe jest także kręcenie filmów z dźwiękiem w formacie 3gp. Spust znajduje się na prawym boku, co sprawia, że z kamery korzysta się wygodnie.



Wracając do obrotowej klapki - najprawdopodobniej ze względu na wygodę korzystania w trybie „przekręconym” Pop-port tym razem został umieszczony na górze. Nokii zabrakło jednak konsekwencji, gdyż klawisze do zmiany głośności nie działają na odwrót, czyli ścisza się naciskając do góry, a robi głośniej - do dołu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News