DAJ CYNK

Test telefonu Nokia Lumia 1020 - cz. 1

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Litowo-jonowy akumulator BV-5XW o pojemności 2000 mAh to pięta achillesowa Lumii 1020. By rozładować baterię do zera wystarczy niespełna 6 godzin przeglądania Internetu. Lepiej wygląda sytuacja osób intensywnie rozmawiających - według aplikacji Battery Performance potrzeba 9 godzin i 40 minut rozmów w sieci 3G by wyczerpać baterię do zera. Podczas dwutygodniowych testów zmuszony byłem ładować telefon codziennie. Jedyny przypadek dwóch dób pracy udało mi się osiągnąć podłączając nakładkę fotograficzną PD-95G, wyposażony w dodatkową baterię o pojemności 1020 mAh. PD-95G stale doładowuje akumulator telefonu - po sześciogodzinnym "fotospacerze" bateria Lumii 1020 była nadal w pełni naładowana. Wszystko pięknie, tylko razem z nakładką telefon waży już aż 231 gramów, a przez wystający grip o wiele trudniej nosić go w kieszeni.

Interfejs i wydajność

Do niedawna maksimum, które oferował Windows Phone 8 były dwa rdzenie Krait 1,5 GHz i grafika Adreno 225. Właśnie taki zestaw, znany już z Nokii Lumia 920, trafił do Lumii 1020. Jedyną różnicą jest podwojenie pojemności pamięci RAM z 1 GB do 2 GB. Choć pachnie to trochę odgrzewanym kotletem, to nie da się wydajności nowej Lumii nic zarzucić. Aplikacje uruchamiają się błyskawicznie, animacje są płynne i ani przez chwilę nie odczuwamy braku mocy obliczeniowej. No może z jednym wyjątkiem - czasu zapisu zdjęć, o tym jednak za chwilę.

Obecnie sytuacja na rynku Windows Phone nie jest już taka jasna jak w chwili premiery Lumii 1020 - Nokia Lumia 1520 to wizytówka nowej platformy sprzętowej dla systemu Microsoftu, bazującej na potężnym Snapdragonie 800. Obsługa 4 rdzeni i ekranów FullHD to przedsmak nowych modeli, które niebawem trafią na rynek, dystansując wyraźnie dotychczasowe flagowce Nokii.

Dwupoziomowy interfejs systemu Microsoftu podzielił użytkowników smartfonów. Jednym podoba się oszczędność komunikatów, szybkość i nierozpraszający uwagi minimalizm. Drudzy narzekają na ubogość opcji personalizacji i brak standardów znanych z pozostałych platform, takich jak skróty na ekranie blokady czy aktywna górna belka ekranowa z powiadomieniami i kontrolkami interfejsów bezprzewodowych. Windows Phone idealny nie jest - nie ustawimy własnego dźwięku wiadomości, nie da się oddzielnie sterować głośnością dla multimediów, powiadomień i dźwięku połączeń, a katalog dodatkowych aplikacji, choć liczy już ponad 200 tys. pozycji, wciąż nie jest tak kompletny jak oferta App Store i Google Play.

Po stronie zalet niewątpliwie stoi szybkość dostępu do informacji. Ustawiając najważniejsze kafelki na górze ekranu jednym rzutem oka ocenimy dostępność nowych wiadomości, zaległych połączeń czy e-maili. Windows Phone nie zabiera użytkownikowi więcej uwagi niż jest to absolutnie konieczne i ta prostota może się podobać. Mijamy ekran blokady, dostajemy się do kafelków, je możemy przesunąć by dostać się do listy zainstalowanych aplikacji. Owszem gdzieś tam są jeszcze ustawienia, a gry zebrane są w odrębnym katalogu, ale generalnie to jeden z prostszych interfejsów dostępnych na rynku. Względem Androida bez porównania bardziej transparentny, a od iOS... tańszy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News