DAJ CYNK

Test telefonu Nokia Lumia 620

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

Odtwarzacz filmów jest tak samo minimalistyczny jak sam system, co oznacza, że prócz estetycznie wyglądających kontrolek przewijania i pauzy oraz trybu pełnoekranowego nie znajdziemy tam żadnych dodatkowych opcji. Nic! W porównaniu z Androidem, a już szczególnie Androidem w wykonaniu Samsunga, to naprawdę niewiele. Tylko czy ktoś powiedział, że to wada?

W porównaniu z poprzednią wersją Windows Phone, wersja oznaczona numerkiem "8" zyskała pełne wsparcie dla większości plików wideo: zarówno dla DivX-ów i XviD-ów, jak i .MP4 w rozdzielczości do 1080p. Problemem mogą być tutaj tylko pliki w formacie .MKV oraz z kodekiem audio AC3. Brak wsparcia dla napisów nieco rozczarowuje, ale trzeba przyznać, że w porównaniu do poprzedniej wersji systemu Microsoft wykonał solidny krok naprzód. Tym bardziej, że "ósemka" po podłączeniu do komputera może działać jako zwykła pamięć przenośna, dzięki czemu możemy wrzucać na telefon co tylko chcemy: zdjęcia, filmy, dokumenty bez żadnych ograniczeń. Oczywiście znienawidzony przez wszystkich program Zune na komputer dalej jest dostępny, jednak teraz tylko jako opcja, a nie wymóg. Tym samym zniknęła jedna z większych wad podnoszonych przez recenzentów i użytkowników w stosunku do WP7.

Aparat fotograficzny i kamera

Obiektyw aparatu w Lumii 620 jest delikatnie schowany w obudowę, przez co nie powinien rysować się od kładzenia telefonu na biurku i innych płaskich powierzchniach. Matryca aparatu ma rozdzielczość 5 megapikseli, co już dawno stało się standardem nawet w dolnej półce cenowej. Jednak, jak powszechnie wiadomo - to nie megapiksele zdobią aparat. W przypadku Lumii 620 widać to wyraźnie, bo o ile jakość zdjęć jest daleka od tej oferowanej przez flagowce innych producentów, o tyle w swojej klasie nie ma jej czego zarzucić. Zdjęcia wykonane nową Nokią mają niezłą szczegółowość detali i dobrze odwzorowane kolory, a ogólne wrażenie pozostaje nie najgorsze nawet mimo dość wysokiego poziomu szumów. Jak zwykle, sytuacja ma się znacznie gorzej po zmroku i nawet pojedyncza dioda doświetlająca nie jest w stanie tu wiele zdziałać.

Już pojedyncze przyciśnięcie spustu migawki uruchamia aparat nawet przy wyłączonym ekranie. Szkoda, że od momentu wciśnięcia spustu migawki do faktycznego wykonania zdjęcia musi upłynąć trochę czasu, przez co często okazywało się, że chowałem telefon do kieszeni jeszcze w momencie jego wykonywania... Efekty, jak można się domyślić, nie były spektakularne.

Podczas kadrowania mamy kontrolę nad ustawieniami sceny, balansu bieli, kontrastem, nasyceniem kolorów, ostrością oraz wartościami ISO. Znajdziemy nawet świetnie działający tryb do wykonywania zdjęć makro, jednak co by zachować równowagę zabrakło trybu wykrywania twarzy. Ciekawymi dodatkami od Nokii są mini-aplikacje dostępne bezpośrednio z poziomu wizjera. Jedną z nich jest Inteligentne Zdjęcie tryb, w którym wykonywane jest pięć następujących po sobie ujęć w czasie około trzech sekund. Następnie aplikacja umożliwia wybranie najlepszych z nich i wykrywa twarze znajdujące się na zdjęciu, które później możemy edytować - przydatne w sytuacji, gdy ktoś podczas wykonywania zdjęcia na przykład mrugnął. Pięć zrobionych zdjęć może także posłużyć do usunięcia ruchomego obiektu znajdującego się w kadrze poprzez nałożenie tła z innego zdjęcia. Taką mini-aplikacją jest także Panorama, która jednak nie wyróżnia się niczym specjalnym: po prostu robi to, do czego została stworzona.

Chociaż Lumia 620 potrafi odtwarzać filmy w rozdzielczości Full HD, nagrywać potrafi jedynie w "małym" HD, czyli rozdzielczości 1280 na 720 pikseli. Podczas filmowania mamy do dyspozycji niemal te same tryby co w przypadku wykonywania zdjęć, na przykład balans bieli. Nagrywane wideo jest płynne i całkiem szczegółowe, choć przyczepić można się co do jakości dźwięku - nie dość, że mono, to jeszcze zwyczajnie słabe. Tak czy siak, 620-tka jako kamera sprawuje się naprawdę nieźle.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News