Test telefonu Nokia Lumia 735

Swoje trzecie podejście do systemu Windows Phone przyszło mi przeżyć z, jeszcze Nokią, Lumią 735. Smartfon, który jest typowym przedstawicielem średniej półki i jest dostępny w przystępnej cenie w ofertach operatorów.

Arkadiusz Dziermański (orson_dzi)
70
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Test telefonu Nokia Lumia 735

Windows Phone nigdy nie należał do moich ulubionych systemów. Pierwsze podejście do mobilnych kafelków zaliczyłem z ZTE Tania, a zaraz po niej przyszła Lumia 610. Były to czasy, kiedy system zdecydowanie raczkował. Nielogiczność, a miejscami wręcz idiotyzm niektórych funkcji i odgórnie nałożonych ograniczeń zabijał jakąkolwiek przyjemność z użytkowania smartfonu. Minęło kilkanaście długich miesięcy i przyszła pora na kolejne podejście - Lumię 925. Urządzenie z kompletnie innej półki cenowej, wyposażone w noszą wersję systemu, który zdążył przejść wiele gruntowanych zmian. Mimo wszystko brak elastyczności znanej z Androida, przesadna prostota systemu, ale też wady samego telefonu, jak przeciętna jakość odtwarzanego dźwięku, szybko wyleczyły mnie z naprawdę genialnie wykonanej Nokii.

Swoje trzecie podejście do systemu Windows Phone przyszło mi przeżyć z Lumią 735 (jeszcze Nokią). Smartfonem, który jest typowym przedstawicielem średniej półki i jest dostępny w przystępnej cenie w ofertach operatorów.

Po długich miesiącach obcowania wyłącznie z systemem Google'a, z dużym optymizmem podszedłem do testów Lumii 735. Sprawdźmy jak wypadła podczas redakcyjnych testów.

Zestaw? Jaki zestaw?

Kolorowe, teksturowe pudełko, które do mnie dotarło, zawierało jedynie telefon i jednoczęściową ładowarkę sieciową. Byłem święcie przekonany, że jest tylko zestaw na szybko spakowany do testów, ale wizyta na stronie internetowej Microsoftu zszokowała mnie. Do pełnego zestawu sprzedażowego brakowało jedynie instrukcji obsługi. A słuchawki? Kabel USB? Dodatkowa wymienna obudowa? Nic z tych rzeczy. Miłe słowo należy się jednak ładowarce, która ma przewód długości przynajmniej trzech kabli USB dodawanych do większości smartfonów.

<: F2251 :>

Plastikowa piękność...

Jedno krótkie spojrzenie na Lumie 735 zazwyczaj wystarczało, żeby jej obudowa zyskała uznanie w oczach osób, które w trakcie testów brały ją do ręki. Patrząc na nią z góry widzimy niemalże idealnie czarną taflę. Zastosowanie ekranu OLED, który bardzo dobrze wtapia się w okalającą go czarną ramkę powoduje, że krawędzie wyłączonego ekranu są widoczne dopiero przy spojrzeniu na obudowę pod kątem. W oczy delikatnie rzucają się tylko ciemno szary napis Nokia oraz oko przedniej kamery. Szczelinę głośnika rozmów, która również jest czarna, można przegapić nieuważnym spojrzeniem. Przedni panel telefonu bardzo mocno kontrastuje z bokami i tyłem obudowy, które w przypadku testowanego egzemplarza były jaskrawo-pomarańczowe i uważam, że to zdecydowanie najbardziej atrakcyjny wariant kolorystyczny tego modelu. Obudowa jest w zasadzie dwuczęściowa. Jedna z nich, to korpus z ekranem, akumulatorem i całą elektroniką, który jest wkłady w różnobarwne obudowy. Wadą konstrukcji jest konieczność wyjęcia akumulatora w celu włożenia lub wyjęcia karty pamięci.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na obudowie znajdziemy przyciski blokady ekranu i regulacji głośności, na prawym boku oraz gniazdo USB na dolnej krawędzi i gniazdo Jack 3,5 mm na krawędzi górnej. Z tyłu umieszczony został głośnik zewnętrzny, w dolnej części obudowy, a w jej górnej części bardzo minimalnie wystający obiektyw aparatu z diodą LED i otworem dodatkowego mikrofonu oraz dopiskiem ZEISS. Centralnie widzimy, również pomarańczowy, napis Nokia.

Tworząc obudowę Lumii 735 Nokia nie odkryła prostokąta z ekranem.... koła na nowo. Zastosowane tworzywo, jak i kształt obudowy widzieliśmy już w, tak odległych modelach, jak Lumia 800 lub Nokia N9. Jest to plastik, ale nie byle jaki plastik. Nie jest to tandetny materiał, który powoduje wrażenie trzymania w ręku taniej zabawki. Jest gruby, nie wygina się i nie wydaje absolutnie żadnych dźwięków podczas codziennej eksploatacji. Do tego jest trwały, co niechcący udało mi się sprawdzić na betonowym chodniku. Skończyło się na delikatnym wgnieceniu rogu obudowy.

Telefon bardzo dobrze leży w dłoni. Nie jest zbyt duży jak na zastosowaną przekątną ekranu wynoszącą 4,7 cala. Wymiary obudowy, to 134,7 x 68,5 x 8,9 mm, a jej masa, to 134 gramy. Urządzenie ciąży w dłoni, ale plastikowa obudowa psychologicznie niweluje to odczucie.

<: F2252 :>

Nieświeże podzespoły, ale ten ekran...

Nokia wyposażyła Lumie 735 w bardzo rzadko spotykany wyświetlacz OLED o przekątnej 4,7 cala i rozdzielczości 720 x 1280 pikseli. Trafiła do niego firmowa technologia Finów, czyli Clear Black, niwelująca odblaski na powierzchni ekranu. Dodatkowo wyświetlacz pokrywa tafla Gorilla Glass 3. Ekran OLED, to przede wszystkim idealna czerń. Nawet jeśli go podświetlimy, to do momentu spojrzenia na niego pod kątem nie sposób powiedzieć gdzie kończy się ekran, a gdzie zaczyna okalająca go ramka. Oprócz tego dostajemy perfekcyjną widoczność pod dosłownie każdym kątem, żywe i bardzo ładnie nasycone (nie przesycone) kolory i bardzo dobrą widoczność w słońcu. Wyświetlacz można wybudzić gestem dwukrotnego puknięcia w jego powierzchnię, jednak nie działa ona tak sprawnie jak w smartfonach LG. Na reakcję ekranu musimy chwilę poczekać. Co prawda mówimy tutaj o dosłownie sekundzie, ale część osób może na to narzekać.

"Pod maską" 735-ki znajdziemy czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 400 z grafiką Adreno 305 i 1 GB pamięci RAM. Całość pracuje pod kontrolą systemu Windows Phone 8.1, który na pewno otrzyma aktualizację do Windows 10 Mobile. Oprócz tego na wyposażeniu znajdziemy łączność LTE kategorii 4, Wi-Fi, NFC i Bluetooth 4.0. Dla miłośników fotografii Nokia przewidziała aparat o nietypowej rozdzielczości 6,7 Mpix z optyką Carl Zeiss, a miłośników selfie ma zaspokoić przedni aparat o rozdzielczości 5 Mpix z szerokokątnym obiektywem. Całość zasila litowo-jonowy akumulator o pojemności 2200 mAh (BV-T5A).

Tyle z suchych danych. Przejdźmy teraz do sprawdzenia możliwość smartfonu w praktyce. Nie ukrywam, że ciekawi mnie, czy za trzecim podejściem mobilny Windows w końcu mnie do siebie przekona?

Trochę się ten Windows pozmieniał

Windows Phone trochę zmienił się od czasów mojego pierwszego kontaktu z mobilnymi kafelkami. I zdecydowanie muszę przyznać, że całkiem nieźle mi się z niego korzystało. Ale może po kolei. System Microsoftu od zawsze jest wychwalany za szybkość działania i legendarnie idealną płynność interfejsu. Podczas testów używałem Lumii 735 obok wyposażonej w identyczne podzespoły Motoroli Moto G, która pracowała pod kontrolą Androida 5.0.2. Na co dzień nie było widać kompletnie żadnej różnicy w płynności i szybkości działania obu telefonów. Zarówno jeden, jak i drugi model potrafił złapać chwilową zadyszkę.

Kontynuując pojedynek Andorida i Windows Phone muszę tutaj wbić jeszcze jedną szpilę w system Microsoftu. Chodzi tutaj o pierwsze uruchomienie telefonu. Kreator konfiguracji Zielonego Robota jest zdecydowanie prostszy i bardziej przejrzysty, a przede wszystkim przyjazny dla początkującego użytkownika smartfonu.

Mimo wszystko, Windows Phone w końcu jest systemem konfigurowalnym. Można zmienić tapetę pulpitu, zmieniać rozmiar kafelków i w prosty sposób dodawać nowe, jest również bardzo funkcjonalna belka powiadomień rozwijana z górnej krawędzi ekranu, a do tego w roli wisienki na torcie - oddzielna regulacja głośności dzwonka i multimediów. Problem pojawił się w momencie chęci zmiany dzwonka. Ta operacja wymaga umieszczenia pliku z pożądanym dźwiękiem w folderze Ringtones, co można zrobić wyłącznie z poziomu komputera lub doinstalowanego menadżera plików (nie ma go w standardzie). To nie jest ostatni z, co prawda małych, ale irytujących absurdów mobilnego Windowsa. A do takich zaliczyłbym Menu. Cały czas widnieje w nim absurdalnie długa lista ułożonych alfabetycznie aplikacji. Czy, wzorem pulpitu, nie można by tego ułożyć w kafelki? Zdecydowanie poprawiłoby to czytelność i funkcjonalność Menu. Niestety do tej rzeczy chyba nigdy nie będę w stanie się przyzwyczaić.

Wyłącz ten tryb głośnomówiący...

Aplikacja telefonu składa się z dwóch zakładek - historii połączeń i szybkiego wybierania, gdzie do listy możemy dodać najczęściej wybierane kontakty. Warto z tego skorzystać, ponieważ Dialer nie wspiera funkcji smart dial, która zdecydowanie ułatwiłaby wybieranie kontaktów. A skoro już przy nich jesteśmy, to ta z pozoru prosta aplikacja ma w sobie masę ciekawych funkcji. Oczywiście kontakty możemy bez problemu synchronizować z kontem Google'a lub Facebookiem. Po wejściu w dany kontakt, oprócz możliwości dodania do niego masy pól z różnymi informacjami, możemy również zobaczyć jego aktywność w portalach społecznościowych, o ile oczywiście dodamy je do danej osoby. Jest o tyle dobra funkcja, że jest to opcja, z której można skorzystać, ale wcale nie trzeba i nie przypomina ona nachalnie o swojej obecności.

Połączenia są przede wszystkim bardzo głośne, co oczywiście powinno być zaletą, ale w tym przypadku często było wadą. Zdecydowaną większość wykonywanych połączeń musiałem przyciszać, nie dlatego, że były za głośne, ale dlatego, że otoczenie bez problemu idealnie słyszało mojego rozmówcę. Bardzo często wystarczała do tego połowa skali głośności. W związku z tym głośność rozmów, to zdecydowanie 11/10, a jakość jest dobra, więc tutaj 8/10.

Widok wiadomości, to utarty już od lat bez względu na system operacyjny, widok czatów. Windows Phone od samego początku uznaje jedyną, słuszną klawiaturę, która ma niezmiennie ten sam kształt i wygląd. Przyciski są duże i wygodne, ale zdecydowanie brakuje jakiejkolwiek alternatywy. Dostępny jest również słownik... języka angielskiego. Polski wariant trzeba pobrać ręcznie, a dodatkowa paczka językowa waży 30 MB. Autokorekta, o ile oczywiście ją pobierzemy i zainstalujemy, działa bardzo sprawnie i ładnie wyłapuje i prawidłowo poprawia większość literówek. Ogromnym nieporozumieniem są powiadomienia o dostarczeniu wiadomości. Pojawiają się one jako nowe wiadomości w osobnym, ale na szczęście jednym wątku. Mimo wszystko, jeśli z kimś wymieniamy SMS-y, to cały czas będzie nam mrugać powiadomienie o nieprzeczytanych wiadomościach.

Pozostając w temacie wiadomości nie można pominąć wzorowo działającej aplikacji Outlook. Poczta jest synchronizowana bez najmniejszych problemów i bardzo szybko. Nierzadko miałem wiadomości szybciej widocznej w aplikacji na telefonie, niż na komputerze. Problematyczne bywają załączniki, ponieważ o ile pliki pakietu Office (dostępny w pełnej wersji) otwierane są bez żadnych problemów, tak już te w formacie PDF wymagają instalacji Adobe Readera.

Do celu tylko z kartą SIM...








Gdzie był ten korektor...






Jakość odtwarzanego dźwięku niestety nie zmieniła się w stosunku do Lumii 925. Głośność jest przyzwoita, ale już pod względem jakości bardzo boli brak głębi i stosunkowo wąska skala dźwięków. Zarówno tony niskie, jak i wysokie trzymają się kurczowo środka skali, przez co odtwarzanej muzyce często sporo brakuje do określenia jej jakości jako bardzo dobrej. Wbudowany głośnik zdecydowanie nie nadaje się do słuchania z niego muzyki, ale idealnie spełnia swoją rolę w kwestii sygnalizowania powiadomień. Jest zwyczajnie głośny i to jest jego główna, ale też jedyna zaleta.

Możliwości muzyczne smartfonu dopełnia radio FM i Mix Radio, czyli aplikacja do strumieniowego odtwarzania muzyki. Po nakierowaniu programu na interesujący nas gatunek muzyki lub wykonawcę, wyszukuje ona odpowiednio dopasowane utwory i rozpoczyna ich losowe odtwarzanie.

Sam Carl Zeiss zdjęcia nie zrobi...

Aparat o nietypowej rozdzielczości 6,7 Mpix z optyką Carl Zeiss, to bardzo obiecująca perspektywa. Do tego, chwalona przez użytkowników aplikacja Lumia Camera, która posiada kilka ciekawych funkcji. Zdecydowanie należy do nich zaliczyć możliwość regulacji ISO w szerokim zakresie 200-3200, regulacji czasu pracy migawki w zakresie 1/16000s - 4s, a także wspomaganie ustawiania ostrości diodą LED. Oprócz tego standardowo balans bieli, pomiar ekspozycji, ramki i timer.

Jakość wykonywanych zdjęć jest bardzo nierówna. Telefon potrafi wykonać naprawdę ładne, ostre zdjęcie, z dużą ilością szczegółów i naturalnymi barwami, na które aż przyjemnie popatrzeć, ale już kolejne ujęcie może wyjść z brzydkimi, zbyt ciemnymi kolorami, z wyraźnym ziarnem i zgubioną ostrością. Niestety dużo łatwiej jest o drugi wariant podczas codziennego użytkowania. Ogółem aparat Lumii 735 spisuje się dobrze, ale zdecydowanie nie wybija się ponad przeciętność. Po aparacie sygnowanym logiem Carl Zeiss spodziewałem się zdecydowanie czegoś więcej.

Kamera pozwala na kręcenie filmów w maksymalnej rozdzielczości 1080p z prędkością 30 klatek na sekundę. Do wyboru mamy również nagrywanie w tej samej rozdzielczości przy 25 klatkach na sekundę oraz kinowymi 24 klatkami na sekundę z możliwością manualnego zablokowania ostrości, a także niższe rozdzielczości. Podczas nagrywania filmów, obok typowych ustawień jasności i balansu bieli, uwagę należy zwrócić na filtr dźwięków tonów niskich, których może być domyślny (100 Hz), silny (200 Hz, dla odfiltrowania niskich częstotliwości jak np. dźwięk silnika samochodu) lub wyłączony. W praktyce sprawdza się to bardzo dobrze, co obrazuje dołączony do testu film, który był nagrywany przy bardzo silnym wietrze, którego przez większość nagrania niemalże nie słychać. W parze z dobrą rejestracją dźwięku nie idzie jakość obrazu, która podobnie jak jakość zdjęć, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Obraz jest jasny, ma dobrze odwzorowane kolory, ale brakuje mu dużo do idealnej płynności. Czasami podczas nagrywania zdarzały się też niekontrolowane gubienie ostrości.

Dzień mija, a baterii nie ubywa...

Lumia 735 została wyposażona w litowo-jonowy akumulator o pojemności 2200 mAh (BV-T5A). Zestawienie go z ekranem OLED daje wzorowe czasy działania na pojedynczym ładowaniu. Dziennie, przy 20-30 minutach rozmów, 50-60 SMS-ach, godzinie muzyki na słuchawkach, około 40 minutach Internetu, ze stałą synchronizacją poczty, pogody i komunikatora w trybie push, 735-ka bez problemu działa dwa, a nie raz dodatkowo dużą część trzeciego dnia.

Podsumowanie








Wady:
  • głośnik rozmów wypuszczający dużo dźwięków do otoczenia,
  • bardzo ubogi zestaw sprzedażowy,
  • gniazdo kart pamięci pod akumulatorem,
  • brak alternatywnej przeglądarki internetowej i klawiatury,
  • brak diody powiadomień.


Zalety:
  • wykonanie i wygląd obudowy,
  • ekran OLED,
  • długi czas działania na pojedynczym ładowaniu,
  • dobra jakość rozmów.




Zdjęcia wykonane aparatem wbudowanym w telefon: