Test telefonu Nokia Lumia 800
Lumia 800 to telefon przełomowy dla Nokii. Kończy on pewien okres w historii firmy i zaczyna zupełnie nowy. To telefon, który grubą kreską oddziela dotychczasowe dokonania Finów na rynku telekomunikacyjnym i stawia firmę w zupełnie nowej roli - już nie jako producenta sprzętu i systemów dla nich, ale, po raz pierwszy w historii (nie licząc początków systemu Symbian) na tak szeroką skalę, jako producenta sprzętu i odbiorcę systemu ze źródła zewnętrznego.
Odtwarzanie muzyki na zewnątrz należy potraktować bardziej jako ciekawostkę, a nie sposób na regularne jej słuchanie. Wszystko za sprawą słabej jakości i mocy głośnika zewnętrznego. Szwankuje tutaj wiele elementów: tony niskie (praktycznie ich brak), czystość dźwięku (jest zaledwie akceptowalny) oraz jego głośność (zdecydowanie zbyt cicho). Sytuacji nie poprawia brak korektora muzycznego. Ogólny odbiór dźwięku na zewnątrz jest w porywach dostateczny i przyda się jedynie jako grajka w tle, a nie regularny odtwarzacz muzyczny.
Zdecydowanie lepiej jest po podłączeniu dostarczonego w komplecie zestawu słuchawkowego. W takich okolicznościach dźwięk nabiera głębi, pojawiają się tony niskie i poprawia się ogólna charakterystyka dźwięku. Na tyle, że jego jakość można określić jako ponadprzeciętny.
Multimedia
Lumia 800 obsługuje wszystkie najbardziej popularne formaty plików muzycznych, czyli MP3, eAAC+, WAV oraz WMA. Realizuje to poprzez systemowy odtwarzacz, którego obsługa jest bardzo prosta, a interfejs intuicyjny i wciąż świeży, widowiskowy - wystarczy spojrzeć na zamieszczony poniżej materiał wideo.
I wszystko by było w porządku gdyby nie fakt, że muzykę do telefonu możemy przetransportować jedynie za pomocą aplikacji Zune. Chociaż efektowna graficznie, to z intuicją oraz wygodą obsługi niewiele ma ona wspólnego. Jak temu zaradzić? W zasadzie nijak - oficjalnego rozwiązania tej kwestii nie ma, jednak może tutaj pomóc pewna mała aplikacja, która pozwala na zamianę telefonu w dysk przenośny. I chociaż jest ona nieoficjalna, a na TELEPOLIS.PL raczej nie zajmujemy się prezentacją nieautoryzowanych aplikacji, to w tym przypadku zrobię wyjątek. Aplikację o nazwie WP7 USB Storage Enabler można pobrać pod tym adresem, a jej obsługa sprowadza się do jednego kliknięcia myszką (i ponownego podłączenia telefonu do komputera). Mała rzecz, a cieszy. I znacznie usprawnia obsługę muzyki (oraz zdjęć) w telefonach z Windows Phone 7. Mimo to ogromny minus za brak obsługi trybu pamięci masowej i utrudnianie życia użytkownikom.
Na minus muzyki należy zaliczyć brak we wszystkich standardowych odtwarzaczach korektora muzycznego. Nie jest pozytywne również to, że głośność muzyki z różnych źródeł systemowych nie jest zunifikowana, czyli odtwarzana jest z różną głośnością - nie unikniemy zabawy strzałkami.
Wydajność
Do testu posłużyły trzy gry o trzech różnych stopniach złożoności grafiki: Plants vs. Zombie, Angry Birds oraz Hydro Thunder GO. Dwie pierwsze gry działały idealnie - prędkość wczytywania danych była wzorowa, podobnie jak płynność prezentowanej grafiki. W przypadku Hydro Thunder GO, dało się zauważyć lekkie podgrzewanie się obudowy telefonu, w jego górnej części. Nie miało to jednak większego wpływu na płynność grafiki 3D - wszystko działało tutaj z reguły szybko i płynnie, bez względu na ilość wyświetlanej w trzech wymiarach grafiki.
Galeria
Obok kalendarza, Galeria jako jedyna przypięta do pulpitu rozpycha się na dwie szerokości kafelków. Segreguje zdjęcia pochodzące z czterech różnych źródeł - pamięci telefonu, albumów (np. na naszym dysku w chmurze SkyDrive czy sieciach społeczenościowych), według daty wykonania oraz od kontaktów lub ich grup (tylko wybrane). Oprócz tego znajdziemy tutaj zdjęcia, które oznaczyliśmy jako ulubione oraz zainstalowane w systemie aplikacje pozwalające na ich edycję.
Na pierwszy rzut oka organizacja zdjęć wydaje się trochę chaotyczna i może minąć trochę czasu, zanim będzie można wykorzystać całą moc drzemiącą w Galerii i dokopać się do wszystkich interesujących nas zasobów oraz odpowiednio je zorganizować. Jednak jeśli się to już uda, to otrzymamy do dyspozycji potężne narzędzie, pozwalające stworzyć naszą własną, prywatną Galerię.
Każde zdjęcie możemy m.in. wysłać znajomym (MMS, e-mail, sieci społecznościowe), wykorzystać jako tapetę czy dokonać jego automatycznego retuszu (z natychmiastowym podglądem efektu przed i po). I wszystko by było dobrze, gdyby nie jeden feler - nie ma możliwości hurtowego operowania na zdjęciach, o przesłaniu nawet pojedynczego za pomocą modułu Bluetooth nie wspominając. W zasadzie Bluetootha jako sposób na przesył czegokolwiek z oraz do telefonu nie wykorzystamy, gdyż nie oferuje on takich możliwości.
Sieci społecznościowe
Windows Phone 7.5 Mango otrzymał natywne wsparcie dla trzech sieci społecznościowych: Facebooka, Twittera oraz LinkedIn. Dzięki temu nie potrzeba, przynajmniej w teorii, instalować w telefonie aplikacji zewnętrznych, aby być na bieżąco. W praktyce jednak nie wygląda to aż tak różowo.
Najciekawsze wsparcie otrzymał Facebook, którego czat został wkomponowany w menu wiadomości. Dzięki temu wszystkie wymieniane w ten sposób wiadomości mogą być wyświetlane w identyczny sposób i w tym samym miejscu co wiadomości tekstowe/multimedialne. Dostęp do strumienia wydarzeń otrzymujemy w menu Kontakty, jednak na więcej nie ma co liczyć. Zabrakło m.in. dostępu do prywatnych wiadomości, a o możliwości otrzymania informacji o urodzinach znajomych czy oddania głosu np. w ankiecie możemy zapomnieć. Mocno wybiórczo.
Błędów, czy może sporych niedociągnięć w implementacji, nie ustrzegł się również Twitter. W streamie zobaczymy jedynie wiadomości publiczne i to w dodatku bez wzmianek o nas. Aby podejrzeć wszystkie publiczne informacje na nasz temat (np. wspomniane wzmianki), niezbędnym będzie wejście do naszego profilu jako kontaktu. O podglądzie czy odpisaniu na wiadomości bezpośrednie z poziomu natywnej aplikacji śmiało możemy zapomnieć - niezbędna do tego będzie ta pochodząca od firm trzecich. Jeśli przez (bardziej krótszy niż) dłuższy czas miniemy się ze śledzeniem aktualności na Twitterze, to tych wcześniejszych nie będzie nam dane dojrzeć w strumieniu - liczba ostatnich wyświetlanych wpisów ograniczona została do 100. Jeśli natomiast częściej będziemy tam zaglądać, to nie będziemy dokładnie wiedzieć które tweety już przeczytaliśmy, a które nie - wyświetlanie ustawione będzie zawsze od najnowszego, bez zaznaczenia w którym miejscu ostatnio skończyliśmy czytać. W naturalny sposób wprowadza to pewien chaos i dyskomfort, podobnie jak np. brak zdjęcia profilowego przy każdym z wpisów.
Śmiało możemy również zapomnieć o wyciągnięciu na pulpit kafelka z każdej z sieci społecznościowych, np. z liczbą wiadomości bezpośrednich czy prywatnych, na wzór wiadomości SMS czy e-mail. To tylko jedna z pochodnych braku obsługi przez te sieci działania w tle czy powiadomień typu push.
Ten element systemu wymaga jeszcze ogromnego nakładu pracy ze strony programistów Windows Phone 7.



Układ klawiatury został całkiem dobrze przemyślany. Wszystkie najważniejsze znaki wyciągnięte zostały na zewnątrz, dodatkowe umieszczone w alternatywnym układzie, a jako bonus znalazł się podwójny układ z popularnymi buźkami. Dla osób ekspresyjnych w komunikacji będzie to nie lada gratka i ułatwienie oraz przyspieszenie w prowadzeniu korespondencji.
Mimo to warto mieć na uwadze, że klawiatura ekranowa nie ustrzegła się jednego drobnego błędu. Przy wpisywaniu adresów WWW na głównym układzie znalazł się co prawda skrót do końcówki adresów (.com), ale za to zabrakło popularnego ukośnika dla adresów, czyli /. Można to tłumaczyć tym, że z reguły wpisuje się adresy główne, bez ukośników, a te bardziej skomplikowane zapisuje się w zakładkach. Można i tak.
Biuro
Jak na system Microsoftu przystało, obsługa plików biurowych jest wzorowa. Realizowana za pomocą pakietu Office oferuje szereg funkcji i możliwości niedostępnych dla konkurencyjnych systemów. Podgląd, edycja oraz tworzenie plików tekstowych i arkuszy kalkulacyjnych oraz podgląd prezentacji to tylko początek. Pierwsze dwa oferują możliwość zmiany koloru czcionki, jego podkreślenia oraz prostego formatowania. Tak stworzone dzieło możemy zapisać w pamięci telefonu lub w chmurze, czyli na microsoftowym dysku SkyDrive.
Z poziomu aplikacji biurowej otrzymujemy również dostęp do naszego konta i dokumentów w usłudze Office 365, a także możemy udostępnić nasze dzieła w usłudze SharePoint. Wszystko to opakowane i podane w intuicyjny i bardzo przejrzysty sposób, w którym nie sposób się zgubić.
Trochę więcej zachodu będzie ze sprawną obsługą dysku SkyDrive z poziomu komputera. Najwidoczniej Microsoft zapomniał o stworzeniu jakiegokolwiek prostego narzędzia służącego do tego i będziemy zmuszeni poszukać zastępczej aplikacji. Minus.
GPS
Sam w sobie na niewiele się przyda, jednak w połączeniu z aplikacjami go obsługującymi potrafi naprawdę sporo zdziałać. Zwłaszcza, że wykorzystywany jest nie tylko do map i nawigacji. Ale po kolei.
Jego działanie jest naprawdę dobre - nawet w mieszkaniu określenie naszego położenia nie trwa zbyt długo i z reguły zajmuje nie więcej jak kilka, do kilkunastu sekund (jest to zapewne spowodowane dopalaczami w postaci np. dodatkowych informacji odbieranych z sieci komórkowej). Oznacza to, że jego czułość jest na wysokim poziomie, czego efektem jest także stabilność raz złapanego już fixa. Do czego zatem może się przydać wbudowany moduł GPS?
Przede wszystkim mapy oraz nawigacja samochodowa. A następnie wszelkie usługi oparte o lokalizację, których w telefonie nie brakuje. Od śledzenia naszego położenia, poprzez usługi oparte na naszym aktualnym położeniu (jak chociażby zbliżające się koncerty w okolicy; usługa Gigs), aż do śledzenia położenia telefonu i zwiększeniu prawdopodobieństwa jego odzyskania w przypadku zgubienia czy kradzieży. Możliwości jest naprawdę sporo, a jego granice określa jedynie pomysłowość programistów tworzących aplikację dla platformy Windows Phone.
Trochę gorzej wygląda sytuacja wieczorami i w nocy, kiedy na ustawieniach automatycznych szum jest już wyraźnie zauważalny. Ma to wpływ na wyrazistość kadru, zwłaszcza w jego głębi. Wiele jednak zależy tutaj i od odpowiednich ustawień aparatu, i od możliwości utrwalania kadru bez poruszenia telefonem.
Wbudowany aparat pozwala również na rejestrację materiałów wideo w jakości HD 720p (1280 x 720 pikseli) i prędkości 30 klatek na sekundę. Zanim to zrobimy, również tutaj możemy trochę zamieszać w ustawieniach, a później zapisać je jako domyślne. Na koniec możemy włączyć doświetlanie filmowanych ujęć światłem stałym i rozpocząć finałowe ujęcie.
Jego jakość również będzie ponadprzeciętna. Co prawda tu także nie możemy spodziewać się idealnie ostrych ujęć, jednak pozostałe elementy zadowolą niejednego wideoamatora. Będzie idealnie płynnie, kolory praktycznie identyczne z naturalnymi, a ogólny odbiór filmów będzie co najmniej bardzo dobry.
Ogólny odbiór materiałów rejestrowanych wbudowanym w Lumię 800 aparatem jest bardzo dobry. Nawet na automatycznych ustawieniach jakość zdjęć jest bardzo dobra, podobnie jak i filmów. Dla osób nie lubiących dźwigać tradycyjnego aparatu (również lustrzanki) może to być ciekawa alternatywa jako ekwipunek na wyprawy. Nie uwiecznimy testowym telefonem artystycznych ujęć (chociaż kto wie…?), jednak bez żadnego żalu wykonane nim zdjęcia będzie można schować do rodzinnego albumu i chwalić się nimi po latach. Zdecydowany plus.
Bateria
Zamontowana na stałe została wykonana w technologii litowo-jonowej, posiada pojemność 1517 mAh oraz oznaczenie BV-5JW. Ile możemy z niej wycisnąć? Według producenta od 265 do 335 godzin w stanie czuwania oraz od 780 do 570 minut rozmów (w zależności od trybu, 2G/3G). W praktyce okazuje się jednak, że dane te są mocno zawyżone. O ile? O sporo.
Wystarczy bowiem niezbyt intensywnie zacząć korzystać z telefonu aby wkrótce się okazało, że bateria niedługo zakończy swój żywot. 10 minut rozmów, 20-30 wiadomości SMS, godzina przeglądania sieci po Wi-Fi, kilkukrotne przeglądnięcie i odświeżenie informacji z sieci społecznościowych oraz włączona ciągła synchronizacja danych spowodują, że bateria raczej powinna wytrzymać od rana do wieczora. Przy czym pod wieczór na pewno włączy się już tryb oszczędzania energii. Z pomocą może przyjść wyłączenie ciągłej synchronizacji danych lub ich pobieranie tylko wtedy, kiedy jest to niezbędne. W takim przypadku telefon potrafi działać do 36 godzin.
Mimo to nie jest zbyt dobrze. Już od premiery urządzenia część użytkowników narzeka na czas pracy telefonu. Nokia wzięła sobie to do serca i już zapowiedziała aktualizację oprogramowania, która poprawi i czas działania telefonu na pojedynczym ładowaniu, jak i ew. problemy z ładowaniem, które raportowali użytkownicy. Szerzej o tym pisaliśmy w tej wiadomości. W testowym egzemplarzu drugiej dolegliwości nie stwierdzono.
Pełne ładowanie baterii, od momentu samoczynnego wyłączenia się telefonu do pełnej jej pojemności, trwa około 2 godzin i 10 minut.