Test telefonu Nokia X
Uparcie ignorowany przez Nokię system Android w końcu zagościł na ich urządzeniach, choć na pierwszy rzut oka widać, że Finowie nie celują w najwyższy segment rynku. Zaprezentowane smartfony pod kątem specyfikacji wyraźnie odstają od liderów, ale też ich ceny są zupełnie z innej półki.
"Piekło zamarzło - Nokia z Androidem" - to jeden z najpopularniejszych komentarzy, które pojawiły się po premierze pierwszego w historii fińskiego koncernu smarfonu pracującego pod kontrolą systemu Google Android. Uparcie ignorowany przez Nokię system w końcu zagościł na ich urządzeniach, choć na pierwszy rzut oka widać, że Finowie nie celują w najwyższy segment rynku. Zaprezentowane smartfony pod kątem specyfikacji wyraźnie odstają od liderów, ale też ich ceny są zupełnie z innej półki. Czy urządzenie z nieznanym dotąd Nokii systemem ma szanse na przebicie się na rynku? Czy mocno zmodyfikowana przez Finów odmiana Androida trafi do klientów? Czy w końcu przejmowana przez Microsoft Nokia ma perspektywy na niezwykle mocno obsadzonym i różnorodnym rynku urządzeń spod znaku zielonego robota? O tym miedzy innymi będzie poniższy tekst.
Zawartość pudełka
Telefon, ładowarka z kablem USB, proste słuchawki, karta gwarancyjna, koniec. Zero zaskoczenia, ale w sprzęcie z tego przedziału cenowego trudno spodziewać się czegokolwiek innego. Kwestią nieodgadnioną pozostaje zaś dobór koloru słuchawek (wściekle czerwone) do koloru obudowy (wściekle zielona). Ale podobno tak "oryginalne" słuchawki są w każdej Nokii X.
Specyfikacja
Jeden rzut oka na specyfikację Nokii i od razu widać, że nie jest to sprzęt celujący w górny segment rynku. Co więc oferuje nam fiński producent w swoim modelu? Główną jednostką smartfonu jest dwurdzeniowy procesor Cortex - A5 o częstotliwości 1 GHz zarządzany przez chipset Qualcomm MSM8225 Snapdragon S4 Play z układem graficznym Adreno 203. Pamięć urządzenia ma pojemność 4 GB, z czego do dyspozycji użytkownika pozostaje zaledwie 1,2 GB, zaś pamięć operacyjna RAM to skromne 512 MB. Testowany model był wersją Dual - SIM z obsługa dwóch kart w standardzie microSIM. Obydwie karty obsługują tryb 2G w zakresach 850 / 900 / 1800 / 1900 MHz, tryb 3G to już domena tylko pierwszej karty, w skromnym zakresie 900 / 2100 MHz, z prędkością HSDPA 7,2 Mb/s oraz HSUPA 5.76 Mb/s. Nokia X wyposażona jest również w moduły łączności Bluetooth (wersja 3.0), Wi-Fi (b/g/n z opcją Hot - spot), złącze microUSB (2.0), odbiornik GPS z funkcją A-GPS oraz stereofoniczne radio FM. Wyposażony w baterię o pojemności 1500 mAh smartfon ma wymiary 115,5 x 63 x 10,4 mm i waży 128 gramów. Wyświetlacz Nokii ma rozmiar 4 cali oraz rozdzielczość WVGA (800 x 480 pikseli) przekładającą się na zagęszczenie pikseli na poziomie 233 punktów na cal . Całość specyfikacji dopełnia slot kart pamięci microSD, czujnik zbliżeniowy i akcelerometr oraz tylny aparat o rozdzielczości 3,15 megapikseli. Nokia nie posiada diody doświetlającej ani drugiego, przedniego aparatu.
Pod względem suchej specyfikacji trudno znaleźć w Nokii X cokolwiek ekscytującego. Wykorzystane podzespoły to typowy low - end, nawet tak rozpoznawalna cecha Nokii, jak aparat została potraktowana po macoszemu. Ale skoro Nokia potrafi z gorszej specyfikacji zrobić dobry sprzęt z Windows Phone, to może uda im się również z Androidem? O tym nieco później.
<: F1779 :>
Jakość wykonania, obudowa, ekran, przyciski, ergonomia
W kwestii wykonania Nokia miło mnie zaskoczyła. Ten mały smartfon jest po prostu bardzo dobrze zrobiony. Zdejmowana, duża obudowa wykonana jest z miłego w dotyku i świetnie leżącego w dłoni, matowego plastiku, a jej spasowanie jest wręcz wzorowe. Nic nie trzeszczy, nie rusza się, nie przesuwa. Uczciwie przyznam, że spośród telefonów mających demontowalną klapkę Nokia X jest chyba najlepiej spasowanym urządzeniem jakie miałem w rękach. Pochwały kolejny raz należą się Finom za dobór materiału, który solidnie i elegancko wygląda, nie palcuje się, nie rysuje i sprawia wrażenie (nie testowałem tego ;-)) dość odpornego na upadki.
Bardzo dobrze wykonane są również sprzętowe przyciski - mieszczące się na prawej ściance telefonu belki głośności oraz włącznika idealnie leżą w obudowie i mają świetnie wyczuwalny "klik". Poza wspomnianymi przyciskami na obudowie nie znajdziemy wielu elementów - na górnej krawędzi zlokalizowano wyjście audio 3,5 mm, na dole umiejscowione jest gniazdo microUSB, lewa krawędź jest pusta, tył zaś mieści obiektyw aparatu (niestety zlicowany z obudową, co może powodować łatwe rysowanie się), przetłoczone logo producenta oraz szparę zewnętrznego głośnika. Przód urządzenia to jednolita tafla szkła (nic nie wiadomo o zastosowaniu szkła odpornego na zarysowania) z logiem Nokia w górnej części, mieszczącym się ponad nim głośnikiem rozmów, jednym (!) przyciskiem dotykowym pod ekranem oraz samym wyświetlaczem. Odejście od standardowego dla Androida układu trzech przycisków nie jest zbyt szczęśliwym rozwiązaniem. Przycisk pod ekranem ma dwie funkcje: jego naciśnięcie powoduje powrót do poprzedniego ekranu / funkcji itp., zaś dłuższe przytrzymania działa jak Home i powraca do głównego ekranu domowego. Jako, że z przycisku Home korzysta się w telefonie chyba najczęściej, to rozwiązanie Nokii nie jest najlepszym pomysłem. Klawiszy szukania, menu oraz listy ostatnio używanych aplikacji nie zastąpiono w żaden sposób.
W modelu "X" Nokia zastosowała ekran typu IPS, choć szczerze powiedziawszy jest to jeden ze słabszych IPS-ów jakie widziałem. Nie zachwyca ani swoja jasnością, ani kątami widzenia, również widoczność na dworze pozostawia wiele do życzenia. Przy ciemnym tle widać również problemy z podświetleniem ekranu, które przy niektórych krawędziach jest wyraźnie nierównomierne, a efekt potęguje dodatkowo bardzo wypłowiała czerń. Mimo dość przeciętnego jak na dzisiejsze czasy zagęszczenia pikseli na ekranie ostrość jest na akceptowalnym poziomie i poza naprawdę małymi czcionkami ciężko dopatrzyć się jakiś negatywnych skutków użycia rozdzielczości WVGA. Sam ekran nie zachwyca również czułością na dotyk - podczas użytkowania bardzo często zdarzało mi się klikanie po 2 -3 razy w to samo miejsce, aby ekran w końcu "załapał". Warto również wspomnieć, że funkcjonalność multitouch została ograniczona do dwóch punktów dotyku jednocześnie.
Podsumowując wrażenia na temat zewnętrznych aspektów "X-a" mam mieszane uczucia. Z jednej strony sprzęt jest naprawdę dobrze wykonany, kompaktowy, świetnie leży w ręce i sprawia na żywo wrażenie urządzenia z dużo wyższej półki. Z drugiej strony efekt psuje ekran - bardzo przeciętny, słabo reagujący na dotyk i raczej blado wypadający w porównaniu choćby z wyświetlaczami Clear Black tego samego producenta. No ale nie zapominajmy, że to sprzęt za niewiele ponad 400zł, więc na czymś Nokia musiała oszczędzić.
Interfejs, oprogramowanie w standardzie
Biorąc do reki Nokię ciężko na pierwszy rzut oka poznać, że działa pod kontrolą Androida. Szumnie nazwana "Nokia X Platform v1.0" jest jednak niczym innym, tylko mocno zmodyfikowaną nakładką na system Google'a. Kompletnie niezrozumiałym jest za to użycie przez Nokię Androida w wersji ... 4.1. Jaki cel przyświecał Finom kiedy zabrali się za modyfikację prawie 2 letniego systemu pozostanie raczej ich słodką tajemnicą.
Jak już wspomniałem, system nie przypomina tego, co spotkać możemy na co dzień w androidowej konkurencji. Zamiast tradycyjnego ekranu Home launchera znajdziemy jeden długi (w pionie) ekran z dużymi kafelkami (po 3 w rzędzie) będącymi skrótami do poszczególnych aplikacji. Ekran przewija się w dół ukazując całą zawartość telefonu, lub w bok przechodząc do zakładki "Ostatnie". Znajdziemy w niej ostatnio uruchamiane programy, połączenia oraz powiadomienia, a zawartość można częściowo personalizować decydując co ma być wyświetlane. Górny pasek przypomina już bardziej tradycyjnego Androida - są na nim ikony, baterii, zasięgu oraz zegar, a rozwijając go w dół dostajemy dostęp do szybkich przełączników WiFi, Bluetooth, transmisji danych oraz profilu dźwiękowego. Układ przełączników jest jednak nie konfigurowalny.



No dobra, a co z resztą rozwiązań znanych z Androida? Praktycznie ich nie ma. Na standardowym launcherze nie uświadczymy docka, skrótu do listy aplikacji (bo przecież wszystkie są na ekranie głównym), nie mamy możliwości zmiany siatki ikon, nie ma tapet, nie ma wigdetów, inny jest również ekran blokady żywcem przeniesiony z Windows Phone, tylko odblokowywany ruchem w bok zamiast w górę. Nie będę wyrokować, czy takie rozwiązanie jest złe czy dobre, ale mi jako użytkownikowi Androida od ponad 3 lat kompletnie ono nie pasuje. Nawet rozwiązania z wspomnianego WP są moim zdaniem lepsze, bo na ekran domowy możemy sobie dodać tylko te kafelki, które nas interesują, tu zaś mamy wszystko na kupie, z ewentualną możliwością zapakowania poszczególnych ikon w foldery. Na pocieszenie dodam tylko, że posiadając plik .apk nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zainstalować dowolny znany launcher i powrócić do tradycyjnego układu.
Kolejnym mało zrozumiałym rozwiązaniem jest całkowita rezygnacja z usług Google. Tak, nie przesłyszeliście się. W Nokii nie znajdziemy ani sklepu Google Play, ani Map, ani Hangouts, ani nawet najpopularniejszej chyba ich usługi - Gmaila. Co więcej zamknięty ekosystem nie pozwala nawet na zaimportowanie kontaktów o ile trzymacie je na koncie Google. I tym razem, w przeciwieństwie do zmiany launchera, nie da się tego w prosty sposób obejść poprzez samą instalacje programów - po prostu te usługi nie działają.
No dobra, skoro nie ma tego, do czego przyzwyczaił nas Android, to co w ogóle znajdziemy w Nokii? Niestety nie za wiele. Standardowy zestaw "z pudełka" zawiera oczywiste aplikacje (telefon, wiadomości, przeglądarka, poczta, aparat ) oraz kilka usług Nokii będących "alternatywą" (cudzysłów nieprzypadkowy) dla produktów giganta z Mountain View. Jest więc straszący pustkami sklep z aplikacjami, w którym po raz drugi musimy płacić za to, co już raz kupiliśmy w Google Play, jest Nokia Mix Radio czyli hub muzyczny z mixami, streamami, radiami internetowymi oraz sklepem z muzyką, jest aplikacja Muzyka, Galeria, Radio FM raz oczywiście flagowy produkt Nokii - Here Maps. Mało? Nawet bardzo mało, ale nie zapominajmy, że to produkt z segmentu low - end.
O ile jestem w stanie strawić interfejs Nokii odcinający się całkowicie od Androidowych korzeni i nawiązujący graficznie do Windows Phone, o tyle wykastrowanie Androida z usług Google uważam po prostu za błąd Finów. Co z tego, że w końcu mam Nokię z Andoidem, skoro brakuje mi połowy możliwości i mnóstwa programów, z których słynie zielony robot? Co mi po zastąpieniu Google Maps skądinąd bardzo dobrą i w pełni offline'ową nawigacją Here Maps, skoro przy okazji tracę Google Earth, Street View i mnóstwo innych usług. Oczywiście w sieci jest już mnóstwo poradników jak obejść blokady i przywrócić system do wyglądu i funkcjonalności niemalże identycznej jak w Nexusach, ale są to tematy wymagające większej wiedzy, a ich wykonanie narusza warunki gwarancyjne.
Microsoft tworząc interfejs i funkcjonalność swojego Windows Phone miał jasno nakreśloną wizję, której konsekwentnie się trzymał. Nokia nieco nieudolnie kopiując rozwiązania znane z mobilnych okienek do swojej wersji Androida, kompletnie tą wizję straciła.
Nieco kontrastowo do jakości wykonywanych zdjęć wypadają możliwości samej aplikacji aparatu. Mnogości funkcji i ustawień mógłby pozazdrościć niejeden flagowy model. W kwestii konfiguracji zdjęć mamy możliwość wyboru czułości ISO (do 400), balansu bieli, kontrastu, ostrości, nasycenia, jest funkcja otagowania zdjęć lokalizacją, jest kilka trybów rozdzielczości oraz efektów: mono, sepia, negatyw itp. Ale żadna z tych opcji nie pomoże na po prostu słabą jakość uzyskiwanych fotografii.
Podobnie bogate menu oferuje tryb kamery, gdzie możemy wybrać jedną z kilku rozdzielczości, a najwyższą jest FWVGA (864 x 480 pikseli) przy 30 klatkach na sekundę. Dodatkowo dla filmów możemy ręcznie zdefiniować balans bieli, odstęp poklatkowy, kodek video (MPEG4, H263, H264) kodek audio (AMRNB lub AAC) oraz podobne efekty jak przy zdjęciach. Długość nagrań wideo jest ograniczona maksymalnie do 30 minut. Sama jakość filmów jest nieco lepsza niż zdjęć - mają niezłą płynność i odwzorowanie kolorów, ale cierpią na podobny brak szczegółowości.
<: F1780 :>
Multimedia
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że Nokia X nie może być multimedialnym kombajnem. I nie jest. Poza niezłym radiem FM ciężko pochwalić Nokię za inne multimedia. Jakość dźwięku na słuchawkach jest co najwyżej przeciętna - słychać lekkie szumy, brakuje dynamiki, szczególnie niskich tonów. Zewnętrzny głośnik jest bardzo donośny, ale ze względu na swoja jakość zdecydowanie nie nadaje się do słuchania na nim muzyki. Odtwarzacz muzyki oferuje praktycznie minimum wymaganych funkcji: odtwarza muzykę według artystów, albumów, playlist lub hurtowo wszystkie utwory, posiada prosty korektor, który - co rzadkie - działa również podczas odtwarzania na głośniku, ma możliwość podbicia basów oraz raczej mało odczuwalny efekt 3D, cokolwiek to znaczy. Nie ma również możliwości sterowania odtwarzaczem z paska powiadomień po zminimalizowaniu aplikacji. Nieco lepiej radzi sobie odtwarzacz wideo, który poprawnie obsługuje większość popularnych formatów łącznie z plikami .mkv. Gorzej jest z obsługą kodeków audio - DTS i AC3 milczą jak zaklęte. Niestety znów daje się we znaki niska moc zastosowanego procesora i każdy film w rozdzielczości powyżej 480p jest nie do oglądania. Obsługi napisów również zabrakło. Jak nietrudno się domyślić Nokia nie posiada wyjścia wideo, nie obsługuje również transmisji strumieniowej DLNA.
Bateria
Akumulator o pojemności 1500 mAh nie jest imponującą wartością w urządzeniu z Androidem na pokładzie. I niestety czas pracy Nokii X również nie imponuje. Czuwanie, nawet w trybie dual, nie powoduje zbyt dużego ubytku baterii, ale po włączeniu ekranu i intensywniejszym użytkowaniu (przeglądanie www, aplikacje społecznościowe, itd.) akumulator opróżnia się szybko. Przy maksymalnie podświetlonym wyświetlaczu nie jest problemem całkowite rozładowanie urządzenia w 4 godziny. Niewiele więcej czasu potrzeba by wydrenować baterię odtwarzaniem filmów. O grach ciężko mi się wypowiadać, bo słaba wydajność urządzenia powodowała moją irytację i wyłączenie praktycznie każdego tytułu po kilkunastu minutach. Ale z cząstkowych pomiarów można wywnioskować, że granie (również z maksymalnie podświetlonym ekranem) jest w stanie spustoszyć ogniwo telefonu w zaledwie 3 godziny. Podsumowując ogólnie - jest słabo.