DAJ CYNK

Test telefonu Orange Reyo

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Zdjęcia standardowo wykonujemy dotykając ekranu lub przycisku migawki. Jego przytrzymanie skutkuje rozpoczęciem wykonywania zdjęć seryjnych, do momentu zwolnienia przycisku lub osiągnięcia ustawionej liczny klatek (do 40). Wykonane fotografie może nie rzucają na kolana, ale spodziewałem się dużo gorszego efektu. Zdjęcia wykonywane zarówno na powietrzu, jak i w pomieszczeniach mają przyzwoitą ostrość, która ginie na dalszych planach. Ustawienie ostrości w trybie makro też należy uznać za przyzwoite i zrobienie wyraźnego zdjęcia przedmiotu z odległości kilku centymetrów nie stwarza problemów. Poziom szumu i ziarna w pomieszczeniach jest na stosunkowo niskim poziomie. Gorzej wypadają kolory, którym daleko do naturalności, zarówno pod dachem, jak i na powietrzu. Użycie trybu HDR mocno prześwietla zdjęcia, często dodatkowo dodając im jasnej poświaty, co będziecie mogli zaobserwować na dołączonych na końcu testu zdjęciach. Ogółem aparat nie powala jakością, ale spodziewałem się po nim zdecydowanie czegoś dużo gorszego.

Kamera, oprócz większości opcji dostępnych w trybie aparatu oferuje nam dodatkowo ustawienie odstępu poklatkowego, włączenie/wyłączenie mikrofonu oraz oczywiście zmianę rozdzielczości. Filmy są rejestrowane w rozdzielczości 720p, z prędkością 30 klatek na sekundę. Rejestrowany obraz wypada dużo gorzej niż w przypadku zdjęć. Kolory są jeszcze bardziej nienaturalne, a sam obraz jakby był malowany farbą. Nagraniom nie można za to odmówić płynności i bardzo dobre dźwięku, co powinno być zasługą dodatkowego mikrofonu umieszczonego z tyłu obudowy.

Bateria

Litowo-jonowe ogniwo o pojemności 2000 mAh nie rzuca na kolana pojemnością, ale wydaje się być odpowiednia do działania dłuższego niż jeden dzień. Tak też jest w praktyce. Reyo bez większych problemów wytrzymuje dwa dni przy 30-40 minutach rozmów, 15-30 SMS-ach, godzinie Internetu i muzyki, z włączoną synchronizacją poczty. Wynik jest przyzwoity i co najważniejsze, coraz częściej dwa dni stają się standardem w smartfonach.

Dodatki w Menu

Orange umieścił w pamięci Reyo kilka dodatkowych aplikacji. Cześć z nich, to typowe programy operatora, takie jak Halo Granie, Mój Orange, Payback, Nawigacja Orange i App Center z jeszcze większą ilością pomarańczowych aplikacji. Ale nie wszystkie z nich są bezużyteczne. Do gustu bardzo przypadła mi aplikacja gestów Orange. Po wprowadzeniu dowolnego symbolu, po narysowaniu go na ekranie otwiera nam się przypisana aplikacja. Gest możemy narysować na pulpicie, jak również z poziomu Menu.

Osoby, dla których Reyo będzie pierwszym smartfonem przygotowana została aplikacja Assisant. Typowy samouczek, napisany w prosty i bardzo czytelne sposób, który pozwala na poznanie możliwości telefonu, jak i odpowiednie skonfigurowanie go do własnych potrzeb.
Inne aplikacje nie są już sygnowane pomarańczowym kolorem. Jedną z nich jest Kingsoft Office i muszę przyznać, że pierwszy raz się z nią spotkałem. Pozwala on na otwieranie, tworzenie i edycję dokumentów pakietu Office. W zasadzie jej jedynym minusem jest wolne uruchamianie się. Poza tym aplikacja jest czytelna i prosta w użyciu. Stworzone dokumenty za jej pomocą możemy zamieścić w chmurze. Reszta dostępnych programów, to standardowe pozycje od Google, a wśród nich również aplikacje nawigacyjne. Pod tym względem Reyo spisuje się bardzo dobrze. Aktualną pozycję ustala bardzo szybko, nie gubi sygnału i bez problemów prowadzi do punktu docelowego.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News