DAJ CYNK

Test telefonu Samsung S5360 Galaxy Y

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

Dotykowy ekran już dawno przestał być domeną tylko najdroższych modeli telefonów - dziś znajdziemy go w praktycznie każdym nowym urządzeniu, którego cena przekracza 300 złotych. W porównaniu z tradycyjnymi telefonami pozwala on na wygodniejsze przeglądanie Internetu, przyjemniejsze oglądanie filmów i przeglądanie zdjęć, a także doskonale realizuje wizję nowoczesnych smartfonów z dostępem do setek tysięcy gier i aplikacji. W trend ten wpisuje się nowy Samsung Galaxy Y, będący najtańszym przedstawicielem androidowej linii Galaxy dostępnym na polskim rynku.

Dotykowy ekran już dawno przestał być domeną tylko najdroższych modeli telefonów - dziś znajdziemy go w praktycznie każdym nowym urządzeniu, którego cena przekracza 300 złotych. Nic w tym dziwnego, skoro tak bardzo spodobał się nam (a przynajmniej większości z nas) taki sposób obsługi komórek. W porównaniu z tradycyjnymi telefonami pozwala on na wygodniejsze przeglądanie Internetu, przyjemniejsze oglądanie filmów i przeglądanie zdjęć, a także doskonale realizuje wizję nowoczesnych smartfonów z dostępem do setek tysięcy gier i aplikacji. W trend ten wpisuje się nowy Samsung Galaxy Y, będący najtańszym przedstawicielem androidowej linii Galaxy dostępnym na polskim rynku. Y jak Young - jednak czy rzeczywiście młodzi ludzie będą zainteresowani tak niepozornym i jak się może wydawać mało "wypasionym" telefonem? Zapraszam do lektury.

Zestaw

W małym pudełku, w którym sprzedawany jest Samsung Galaxy Y, znajdziemy baterię, kartę pamięci microSD o pojemności 2 GB, przewód USB, ładowarkę sieciową oraz dokumentację. Zabrakło nawet najprostszego zestawu słuchawkowego, co może dla niektórych osób być sporą wadą. Tym samym Samsung jasno daje do zrozumienia, że S5360 to najniższa półka w jego smartfonowym portfolio. Na szczęście Galaxy Y ma stabdardowe gniazdo JACK 3,5 mm, dzięki któremu możemy podłączyć własne słuchawki.

Budowa

Samsung Galaxy Y to bardzo niewielki, wręcz miniaturowych rozmiarów smartfon, który wielkością bardzo przypomina HTC Wildfire S. Dzięki temu dobrze leży w dłoni, a połączenie z małą masą (niespełna 98 gramów) sprawia, że prawie nie czuć go w kieszeni. Do tego jest w miarę cienki, bo ma nieco ponad 11 mm grubości.

Patrząc na przód telefonu, od razu można dojść do wniosku, że ekran jest niewspółmiernie mały w porównaniu do i tak niewielkiego telefonu. Tym, co rzuca się w oczy, jest bardzo duże logo Samsunga nad wyświetlaczem, zabierające sporo wolnej przestrzeni. Wydaje się, że gdyby napis ten był ciut mniejszy, spokojnie zmieściłby się tam ekran o przekątnej wynoszącej 3,2 cala, natomiast użytkownicy muszą zadowolić się "marnymi" 3 calami. Tak czy siak - taka jest chyba polityka Samsunga, bowiem ten wprowadza na rynek wiele bardzo podobnych do siebie modeli, różniących się w zasadzie tylko wielkością ekranu (np. Samsung Galaxy Gio, Galaxy Mini, czy też najnowszy Galaxy Pocket).

Pierwsze smartfony z systemem Android miały wyświetlacze o rozdzielczości 320 na 480 pikseli, co później stało się normą nawet w segmencie low-end. Niestety, ostatnio producenci szukając oszczędności na każdym kroku, doszli do wniosku, że dla mniej zaawansowanych użytkowników wystarczy archaiczne już trochę 320 na 240 pikseli i właśnie z takim ekranem mamy do czynienia w Samsungu Galaxy Y. W połączeniu z przekątną wynoszącą 3 cale, daje to bardzo słabe zagęszczenie punktów, wynoszące 133 piksele na cal. Co to oznacza w praktyce? Czcionki i obrazy są nieostre, piksele widać gołym okiem, a spora ilość gier i aplikacji jest nieprzystosowana do takiej rozdzielczości ekranu. Pozostałe parametry, takie jak kontrast, nasycenie kolorów, czy reprodukcja barw stoją także na mocno przeciętnym poziomie. Do tego zabrakło czujnika jasności otoczenia, przez co wyświetlacz razi nocą w oczy i szybciej pożera baterię. Aż chciałoby się rzec: Samsungu, nie idź tą drogą! Całe szczęście, że dotyk działa całkiem sprawnie, dodatkowo obsługując dwupunktowy multidotyk.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News