DAJ CYNK

Test telefonu Sony Ericsson P1i

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Na prawym brzegu telefonu (w przerwie między aluminium przedniego i tylnego panelu) umieszczono klawisz spustu aparatu, gniazdo czytnika kart pamięci i, na górze, swobodnie konfigurowalny przycisk oznaczony znakiem "@". W moim przypadku przycisk ten, zgodnie z oznaczeniem, prowadził mnie prosto do skrzynki mailowej. Na lewej krawędzi znajduje się przycisk powrotu (zagięta strzałka), rolka do szybkiego biegania po menu (z opcją wciśnięcia dla zatwierdzenia wyboru) i metalowy zaczep do smyczy, który zaczął mieć niewielkie luzy po tygodniu noszenia telefonu na smyczy. Na krawędzi między lewym, a górnym bokiem, umieszczono kieszonkę na smukły stylus, zakończony czerwoną "chorągiewką". Na górnym boku znalazło się miejsce dla przycisku zasilania i portu podczerwieni. Bok dolny, to pozornie tylko gniazdo ładowarki i mikrofon, tymczasem wzdłuż gniazda ładowarki pociągnięto dodatkowo dużą, podłużną diodę, sygnalizującą różnokolorowo poszczególne stany telefonu.



Panel tylny, w znacznej części pokryty jest gumo-podobnym materiałem, do którego walorów rozpływałem się przy recenzji K810i. Materiał ten charakteryzuje się dużą odpornością na zarysowania, nie zbiera brudu, jest miły w dotyku i stabilizuje telefon w ręku. Otoczone nim jest oko 3,2-megapikselowego aparatu, które nie chroni niestety żadna dodatkowa osłona. Panel tylny kryje też gniazdo anteny zewnętrznej, dwie diody LED (jako prowizoryczna lampa błyskowa) i pasek błyszczącego metalu, biegnący przez całą szerokość telefonu - pod nim to ukryto szczelinę wylotu głośnika.



Filozofia menu

Wydawać by się mogło, że P1i to telefon nastawiony tylko i wyłącznie na funkcje mobilnego komputera. Wydawać by się mogło, że takie urządzenie musi być skomplikowane w obsłudze. Okazuje się jednak, że zastosowany interface (UIQ, będący nakładką na Symbian OS), jest o wiele prostszy w obsłudze niż mobilny Windows. Dzieję się tak przede wszystkim dlatego, że ekran dotykowy nie jest w przypadku Sony Ericssona traktowany jako alternatywa dla klawiatury, lecz jako jej rozwinięcie. Tekst można wprowadzać na wiele sposobów. Zaczynając od klawiatury sprzętowej (co idzie sprawnie jedną ręką jak i dwoma kciukami), przez klawiaturę wyświetlaną na ekranie, po najlepszy, wśród przeze mnie testowanych, system rozpoznawania pisma odręcznego. Gdy chodzi o ten ostatni, największą zaletą jest fakt, że obszar roboczy dla pisma, to nie jakieś wydzielone pole, tylko cały ekran. Podczas pisania na środku ekranu, przy krawędzi, pojawia się trójkątny znacznik określający środek obszaru roboczego. Wszystko, co jest wpisywane ponad nim, to cyfry i znaki specjalne, wszystko pisane na jego wysokości do duże litery, zaś poniżej znacznika wprowadza się małe litery.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News