DAJ CYNK

Test telefonu Sony Ericsson P1i

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Narzędzie biznesowe?

Obsługa i edycja plików Worda i Excela, radzenie sobie z prezentacjami PowerPoint, odczyt PDF-ów, zaawansowana obsługa poczty email, rozbudowany kalendarz i książka telefoniczna, plus bonus w postaci czytnika wizytówek. Wyliczam i wyliczam i jakoś nie mogę się dopatrzeć niczego specjalnego w porównaniu z Nokiami serii E i N, próżno też szukać specjalnych rarytasów względem nawet prostych urządzeń z mobilnym Windowsem. W czym więc tak naprawdę tkwi "biznesowość" P1i? Wydaje mi się, że istotą jest perfekcyjny, minimalistyczny wygląd. Wyrafinowanie, połączone z wyważeniem, wspiera tu paleta standardowych aplikacji, które można łatwo rozszerzyć o kolejne, według swoich potrzeb. Oddzielna kategoria dla telefonów tzw. biznesowych ostatnimi laty traci sens. Nie oszukujmy się, nie ma tu niczego, co czyniłoby ten telefon bardziej biznesowym niż Sony Ericssona P990i.



Z drugiej strony, ciężko jest się też przyczepić do tego, jak wspomniane wyżej funkcje pracują. Ograniczeniem dla wygodnego przeglądania/edycji dokumentów jest ekran o dość standardowej rozdzielczości 320x240 punktów. Teksty nijak mają się do oryginalnego, komputerowego układu. To, co zaskakuje, to dość spore możliwości mobilnego odpowiednika Excela. Ilość dostępnych operacji matematycznych (i nie tylko), w sprawnych rękach daje spore możliwości. Jak na Symbian-a przystało, zgodnie z obecnymi standardami, za "mobilne biuro" odpowiada pakiet Quickoffice. Do tego "standardu", dokłada się gadżet w postaci skanera wizytówek, który czasem sobie z tymi wizytówkami jakoś radzi, częściej jednak jedynie irytuje. Mimo wielkiej cierpliwości, aplikacja ta nie przekonała mnie do tego, że jest czymś więcej niż tylko gadżetem. Wizytówki szybciej można wpisać odręcznie, mając do tego pewność, że nie ma w nowym kontakcie błędów. Skaner to zabawka, w której lepiej zatwierdzić, że zdjęcia wizytówek nie mają być usuwane po zamianie we wpis do książki kontaktowej.



Muzyczny kompan

Odtwarzacz muzyczny jest, co najważniejsze, bardzo szybką aplikacją. Ergonomię zwiększa rolka na boku telefonu, za pomocą której, po kilku ćwiczeniach, możliwe jest dość swobodne manipulowanie odtwarzanymi utworami. Jakość dźwięku nie zaskakuje, ale też nie rozczarowuje. Dźwięk odtwarzany z głośnika jest średniej głośności i szczerze powiedziawszy, po teście Nokii E90, byłem nim nieco rozczarowany. Dołączony zestaw słuchawkowy niestety nie jest tym z Sony Ericssonów serii Walkman. Próżno w nim szukać zaawansowanych funkcji sterowania odtwarzaczem, czy też przelotki na gniazdo JACK. Nie mniej jednak, jakoś sobie radzi z muzyką, spłaszczając co nieco dźwięk i redukując bas. Dźwięk bardzo prosto da się przełączyć na akcesoria bezprzewodowe Bluetooth. Zarówno słuchawki, jak i kino domowe, bez przycięć i zniekształceń, odtwarzały przesyłany dźwięk. Ponownie w edytorze playlisty zabrakło mi możliwości wskazania katalogu z utworami, jako źródła odtwarzanych utworów (przyzwyczajenie do Winamp-a). Zaletą jest zawierający wiele profili korektor muzyczny, z dość mocno lansowanym profilem Mega Bass. Do zestawu dołączono atrakcyjnie wyglądającą stację dokującą. Piszę o niej w tym miejscu, gdyż prócz wejścia dla ładowarki i wyjścia do komputera, znajduje się w niej dodatkowe gniazdo słuchawek/sprzętu muzycznego. Aby zsynchronizować dane i do tego posłuchać swojej ulubionej muzyki na dużych głośnikach, wystarczy jedynie umieścić telefon w stacji dokującej.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News