DAJ CYNK

Test telefonu Sony Ericsson XPERIA X8

Michał Gruszka

Testy sprzętu

Odwieczny problem wymiennych paneli w telefonach, to ich kiepskie spasowanie. Starsi właściciele komórek, na pewno pamiętają Nokie, Siemensy, czy inne urządzenia, do których można było dokupić kolorowe panele i bez większego problemu zamienić zwykły nudny telefon, w ciekawą wariację urządzenia dopasowanego do naszej osobowości. Problem skrzypiącej obudowy, nie ominął także tylnego panelu Sony Ericssona X8. Niestety, jaki panel z dołączonych przez producenta bym nie założył, to przy nacisku na bokach, lub w centrum obudowy, słychać denerwujące skrzypienie. Klapki wymienia się dość prosto. Każda z nich posiada małe wycięcie na lewej krawędzi, by móc łatwo ją podważyć paznokciem i zdjąć. Pod klapką widoczna jest bateria, która nie jest wbudowana na stałe (taki stan rzeczy ma miejsce w Xperii X10 mini. Nad nią znajduje się slot na kartę SIM w ogólno przyjętym standardzie, oraz slot kart pamięci microSD. Komórka obsługuje nośniki w standardzie SDHC. Według producenta, maksymalna pamięć obsługiwanej karty, to aż 16 gigabajtów. W telefonie znajdziemy nośnik o pojemności 2 gigabajtów. Pod baterią znajduje się niewielki otwór umożliwiający podłączenie do telefonu zewnętrznej anteny. Przyznam, że nie znam nikogo, kto by potrzebował korzystać z tego złącza. Najprawdopodobniej zauważyli to także producenci, ponieważ co raz rzadziej zdarza mi się zauważyć to gniazdo w nowo produkowanych komórkach. W Xperii X8 się jednak pojawiło.

Specyfikacja

Sony Ericsson X8 zasilany jest ogniwem litowo-polimerowym o pojemności 1200 mAh. Jej pojemność jest znacząco wyższa w stosunku do akumulatora montowanego w Xperii X10 mini. Przypomnijmy, że tamten model otrzymał bardzo dobrą opinię, jeżeli chodzi o wydajność akumulatora na jednym ładowaniu. W X8 powinno być więc jeszcze lepiej. Według producenta, jego bateria pozwala na przeprowadzenie rozmowy o maksymalnej długości od 4,8 do 5,7 godziny, w zależności, czy jesteśmy w zasięgu sieci GSM, czy UMTS. Jego maksymalny czas czuwania po jednym, pełnym cyklu ładowania, to niemal 3 tygodnie. Oczywiście dane te są mocno przesadzone. Z telefonu korzystałem jak z prywatnego - odbierałem bardzo wiele połączeń, głownie krótkich, nie trwających dłużej niż 30 sekund. Niestety z racji tego, że pracuje w kilku miejscach miasta, nie mogłem sobie pozwolić na test, który miałby pokazać jak długo telefon wytrzyma podczas pracy jedynie w paśmie sieci trzeciej generacji. W wielu miejscach, w których znajduję się każdego dnia, o sieci 3G można niestety tylko pomarzyć. Dlatego zrezygnowałem z laboratoryjnego testowania komórki jedynie w paśmie 3G, ponieważ żaden normalny użytkownik telefonu, nie wymusza działania w sieci 3G, jeżeli i tak nie jest w stanie z tej technologii skorzystać. Według statystyk oferowanych przez system Android, w ciągu 3 dni, moje urządzenie działało przez 56% tego okresu w trybie gotowości, przez 34% w trybie połączeń, przez 6% korzystało z sieci WiFi, a przez 4% używany był tylko wyświetlacz urządzenia. W ciągu tych 3 dni od ostatniego ładowania, według wskaźnika moja bateria stała się słabsza o równo 40%. Łatwo więc policzyć, że komórka przy niezbyt dużym obciążeniu wytrzyma około tygodnia. Czwartego dnia, pomimo odbycia jednej rozmowy, która nie trwała dłużej niż 40 sekund, nieodebraniu około 20 połączeń (zapomniałem zabrać telefonu z auta), a tym samym odebraniu nie wiele więcej SMSów (wiadomości z poczty głosowej oraz kilka od znajomych), telefon wskazywał wyładowanie do poziomu 24%.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News