DAJ CYNK

Test zegarka Armani Connected 2018. Zegarki Grupy Fossil już nie są alternatywą, to realna konkurencja

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Akumulator

Dwa dni działania stały się w pewnym momencie normą w przypadku zegarków Grupy Fossil trzeciej generacji i było to już całkiem komfortowe. Nie trzeba było się już martwić, że zegarek może się nam rozładować przed godziną 18. Problemem pozostał czas ładowania, który trwał ok trzech godzin. To powodowało, że często musiałem rezygnować ze smartwatcha, bo zwyczajnie zapomniałem go wieczorem podłączyć do ładowania. Czwarta generacja zegarków miała nie zmienić nić w kwestii czasu działania, ale już ładowanie miało przebiegać dużo sprawniej.

Zapewnienia osób zajmujących się zegarkami Grupy okazały się być prawdziwe. Armani Connected 2018, jak również pozostałe zegarki czwartej generacji, np. Diesel, Fossil czy Michael Kors, faktycznie ładują się do pełna w ok 45 minut. Dzięki temu nawet jeśli zapomnimy naładować zegarek w nocy, to bez problemu zrobimy to rano zanim wyjdziemy z domu. W ładowaniu pomaga nowy kształt ładowarki. Zostało w niej zrobione zagłębienie, w które wpasowuje się wypustka na deklu zegarka. Dzięki temu oba urządzenia dobrze się siebie trzymają i nie zdarzają się już sytuacje, kiedy to krzywo położony zegarek odczepiał się w nocy od ładowarki i rano nie nadawał się do użytku. Teraz możliwe jest nawet ładowanie zegarka trzymając go na desce rozdzielczej jadącego samochodu. Wcześniej było to niemożliwe.

Czas działania pozostał bez zmian. Podczas stałego połączenia ze smartfonem, przy sygnalizacji wszystkich powiadomień oraz stale podświetloną tarczą zegarek działa ok 1,5 dnia. Jeśli podświetlenie włączymy tylko podczas przychodzących powiadomień lub pod podniesieniu ręki, wtedy zegarek bez większych problemów wytrzyma nam do końca drugiego dnia.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News