DAJ CYNK

Testujemy Samsunga Galaxy S8 i S8+

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Nowy kształt obudów

W Galaxy S8 dostajemy szerokość obudowy odpowiadającą zgrabnemu 5,1-calowcowi (68,1 mm, względem 69,6 w Galaxy S7). Z kolei Galaxy S8+ to telefon o szerokości 73,4 mm, a więc minimalnie tylko szerszy od 5,5-calowego Galaxy S7 Edge (72,6 mm), ale już węższy od 5,7-calowego Galaxy Note 7 (73,9 mm) czy 5,5-calowego iPhone'a 7 Plus (77,9 mm).



Oznacza to tyle, że pomimo większych ekranów, w dłoni S8 i S8+ leżą podobnie do ich zeszłorocznych odpowiedników. Różnica jest jednak zasadnicza - nowe modele mają zdecydowanie wyższe ekrany i co za tym idzie bardziej rozciągnięte w pionie obudowy. Nie czarujmy się - nie są to urządzenia, które będziemy w pełni wygodnie obsługiwać jedną dłonią (podobnie jak zeszłoroczne modele), ale i też nie traficie na jakiś ergonomiczny dramat. Przyzwyczajony do 5,5-calowego Huaweia Mate 9 Porsche Design, na 6,2-calową propozycję Samsunga przeskoczyłem bez jakichkolwiek negatywnych odczuć, zaś 5,8-calowy Galaxy S8 okazał się przy propozycji Huaweia wręcz mikrusem.



Nowy standard Samsunga prawdopodobnie zostanie ciepło przyjęty przez rynek (w IV kwartale 2016 roku sprzedaż smartfonów z ekranami większymi niż 5,5 cala przekroczyła 18% całkowitej sprzedaży). Więcej ekranu bez powiększania szerokości obudowy to trend zdecydowanie pozytywny.

Gdzie się podział przycisk Home? O biometrii słów kilka

Przycisk Home tym razem wyświetlany jest na ekranie, ale za sprawą analizy siły nacisku i wibracji, daje on niemal tradycyjną odpowiedź że strony urządzenia. Nie trzeba specjalnego gestu, by wywołać belkę podekranową, wystarczy mocniej nacisnąć przestrzeń w dolnej części ekranu i już wracamy do pulpitu. Zanim jednak do niego wrócimy, warto rozważyć pracę na dzielonym ekranie z dwiema aktywnymi aplikacjami i pełną swobodą regulacji wielkości ich okien oraz możliwością przesuwania tych okienek. Warto też dodać, że szufladę aplikacji wysuwa się teraz gestem przesuwania palcem od dolnej krawędzi ekranu. Nie trzeba więc uparcie szukać przycisków - wystarczy jedno machnięcie palcem i już mamy listę zainstalowanych aplikacji.



Czytnik linii papilarnych, do tej pory ukryty w przycisku Home pod ekranem telefonu, przewędrował na tył urządzenia i znajduje się na prawo od aparatu fotograficznego. Nie jestem zwolennikiem takiej lokalizacji, ale Samsung przekonuje, że równie skutecznie można posłużyć się na potrzeby autoryzacji funkcją rozpoznawania twarzy. Nad ekranem telefonu znalazł się aparat 8 Mpix z funkcją autofocus, dioda podczerwieni oraz dodatkowa kamerka do skanowania tęczówki oka. Przy poważniejszych sprawach, takich jak autoryzacja płatności czy logowanie się do banku, warto postawić na skanowanie tęczówki czy czytnik linii papilarnych. Gdy zaś chodzi o samo odblokowanie telefonu, szybkością poniżej 0,01 s urzeka system rozpoznawania twarzy. I nie, nie są to wcale przechwałki. Wyciągamy telefon z kieszeni, zerkamy na ekran i już telefon jest odblokowany. Trudno o coś równie intuicyjnego. Prezentacja funkcji odbyła się w zacienionym pomieszczeniu, już w najbliższych dniach sprawdzimy ją dla Was również w zupełnych ciemnościach.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł