DAJ CYNK

Teufel Stereo M. Recenzent płakał jak oddawał

Anna Rymsza

Testy sprzętu

Membrany Teufel Stereo M z bliska


Więcej basu? Dziękuję, już nie trzeba

No dobra, to teraz będę chwalić dźwięk. To najlepsze kolumny, jakie słyszałam od dawna. Niskie tony wywołują uczucie mruczenia, że aż dreszcz biegnie po skórze głowy. Przy tym jest to bas wysokiej jakości. Jest dość ciepły, ale z wyraźnymi uderzeniami charakterystycznymi dla sprzętu studyjnego i bez zbędnego przeciągania. Co ciekawe, to charakterystyczne mruczenie pojawiało się w utworach, w których zupełnie się tego nie spodziewałam (przykład: „Tout Petit Moineau” zespołu Igorrr). Czyżbym w końcu usłyszała je tak, jak powinny brzmieć?

Tony średnie są niesamowicie klarowne. Bez żadnych sztucznych inteligencji poprawiających mowę mogłam spokojnie oglądać filmy (tak, te stare też), słuchać radia i podcastów. Przede wszystkim doskonale słyszałam wokal prowadzący i chórki w utworach z wokalistami. Od Demilich, Type-o-Negative i Obituary po Chelsea Wolfe, Kinga Diamonda i Dianę Damrau. Zaskakująco dobrze słychać też słowa, choć oczywiście nie każdy styl śpiewania temu sprzyja. Po prostu nie ma zjawiska zlewania się średnicy, wiec podkład muzyczny nie przeszkadza śpiewającym.

To, że tony wysokie brzmią świetnie, nie muszę chyba nic pisać. Wszelkie talerze i efekty specjalne brzmią tak, jakbym stała obok. Nie zauważyłam sybilowania, za to znalazłam dużo ukrytych szczegółów, zwłaszcza w muzyce ze smyczkami.

Zaskoczeniem było dla mnie uniwersalne strojenie głośników. Wciąż miałam w tyle głowy, że niemiecka marka pewnie stawia na EDM. Nic bardziej mylnego (to nie AKG). Pięknie brzmi na nich i doom i grindcore, duby i drum’n’bass, new age, opera i orkiestra… Sprawdziłam wszystko, co tylko przyszło mi do głowy i nie znalazłam gatunku, który brzmiałby źle (poza blackiem nagrywanym w garażu, ale dla nich nie ma ratunku).

Kolejne zaskoczenie to ciśnienie akustyczne. Nie jest to taka moc, jak na koncertach klubowych, gdzie żebra są wgniatane do środka falą akustyczną. Po prostu, gdzie nie stanę, słychać tak samo głośno. Nawet jeśli dźwięku musi powędrować „za winkiel”. Podam tu przykład anegdotyczny: dynamiczna playlista wylosowała mi utwór Heilunga z bardzo dronowym początkiem, gdy urzędowałam w półotwartej kuchni. Byłam przekonana, że sąsiad pod oknem właśnie motocykl odpala. „Hellwalker” Micka Gordona zaś powoduje, że szyba w piekarniku drży, mimo że fala musi pokonać drogę w kształcie odwróconego L (Г).

Przeżyłam jeszcze jeden szok: Bluetooth. Z głośnikami, które zwykle testuję, są jakieś problemy z połączeniem i parowaniem kolejnych urządzeń. Tu nie było żadnych. Telefony, komputery, Echo Dot 2, nawet kieszonkowy odtwarzacz – żaden ze sprzętów nie kaprysił, łączyły się natychmiast i grały do oporu, bez niespodziewanego odłączania się w połowie płyty. Nie było też żadnych opóźnień, które przeszkadzałyby mi w oglądaniu filmów czy graniu (no ale Minecraft to nie jest najbardziej dynamiczna gra świata).

Jedyna wada to oczywiście to, że po Bluetooth wszystko brzmi gorzej. Głośniki są na tyle precyzyjne, że bez problemu można usłyszeć różnicę między muzyką przesyłaną przez Bluetooth i bezpośrednim strumieniowaniem z Tidala. Po Bluetooth brakuje „mięsa” w zakresie średnich i wysokich tonów.

Tył Teufel Stereo M

Kolumny, wzmacniacz i streamer w jednym

W kategoriach klasycznych komponentów Audio tak właśnie trzeba myśleć o Teufel Stereo M: zestaw 3 w 1. Oprócz dwóch trójdrożnych kolumn mamy tu oczywiście opisany wyżej streamer sieciowy i wzmacniacz 6-kanałowy Class D (impulsowy). Te wzmacniacze wyróżniają się wysoką sprawnością, generują mniej ciepła od klasy A i mogą być przez to mniejsze – na przykład zmieścić się w kolumnie. Fakt, projektanci muszą stawać na uszach, by zrobić dobry wzmacniacz klasy D, ale tu mamy namacalny dowód na to, że można to zrobić bardzo, bardzo dobrze.

Zobacz: Sonos Five | szybki test wysokiej klasy inteligentnego głośnika

Cały zestaw ma maksymalny pobór mocy 200 W, ale ja do niego nie dobiłam. W trybie czuwania pobiera 2,1 W. Producent podaje, że maksymalne ciśnienie akustyczne Teufel Stereo M to 109 dB na metr kwadratowy. To nieprzyzwoicie dużo w połączeniu z mocą 95 W wyjściową (satelitarna impulsowa, szczyt).

Trójdrożna konstrukcja to oczywiście trzy głośniki:

  • wysokotonowy 25 mm z membraną z tkaniny;
  • średniotonowy 130 mm z membraną z aluminium (dookoła wysokotonowego);
  • niskotonowy 150 mm z membraną z plecionki z włókna węglowego.

Obudowa ma oczywiście bass reflex, a otwór znajduje się z tyłu każdej kolumny. Konfiguracja ta pozwala na przenoszenie częstotliwości w zakresie od 40 Hz do 22 kHz.

Sterowanie Teufel Stereo M

Teufel Stereo M. Ocena końcowa: 9,5/10

Gdyby Teufel Sterreo M miał jedno wejście liniowe więcej (albo chociaż AirPlay), już by u mnie stał. Będę bardzo tęsknić. Po testach takiego zestawu nie ma powrotu do szarej codzienności odrestaurowanych Tonsili.

Bas zestawu Teufel Stereo M to niesamowita rzecz. Nie przypominam sobie, by w ostatnim czasie doświadczenie dźwiękowe tak wgniotło mnie w ziemię (może poza koncertem Tortugi na Red Smoke Festival). Nie oznacza to, że kolumny potrafią tylko to. Precyzja odtworzenia dźwięku stoi na tak wysokim poziomie, że wróciłam do słuchania radia – bo w końcu rozumiem, o czym mówią! Choć jest to zestaw stereo, bez wahania wstawiłabym w salonie go zamiast kina domowego.

Oczywiście to dopiero początek i jeśli spodobały Ci się te kolumny, pomyśl nad systemem multiroom Teufela. Warto wiedzieć, że producent ten opracował protokół bezstratnej transmisji dźwięku po domowej sieci. Przy odpowiedniej konfiguracji można przesyłać po całym domu nawet muzykę z gramofonu.

Ile to cudo kosztuje? Sporo, ale mniej, niż się spodziewałam – zwłaszcza gdy porównać cenę Teufel Stereo M z ceną kompletu streamer + kolumny + wzmacniacz. Nominalna cena zestawu to 4499 zł, ale można je kupić taniej. W czasie testów cena spadła aż do 3699 zł w sklepie producenta. Brałabym!

Zalety: 

  • Cudowny bas
  • Fenomenalne odwzorowanie dźwięku
  • Doskonała łączność Bluetooth
  • Możliwość połączenia ze Spotify, Tidalem, TuneIn, domowym serwerem i streamowania plików z telefonu bez dodatkowych urządzeń
  • Totalnie neutralny dizajn
  • Oszczędność miejsca w porównaniu do zestawu kolumny + wzmacniacz + streamer
  • Aplikacja świetnie wygląda na tablecie

Wady:

  • Jak na „smart” sprzęt, słabo współpracują z asystentami głosowymi
  • Brak Chromecasta lub AirPlay
  • Tylko jedno wejście liniowe – gdyby nie to, już bym je kupiła!

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: Własne