Huawei Sound Joy – Szybki test zaskakującego, przenośnego głośnika

Huawei Joy to głośnik dobry właściwie do wszystkiego. Wyróżnia się paroma świetnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi, a za jakość dźwięku odpowiedzialność bierze Dievalet.
Podsumowanie | Ocena końcowa: 9,5/10
Huawei Sound Joy to głośnik wzmocniony, wodoodporny, który można zabrać w plener i do łazienki. Jego konstrukcja umożliwia pracę w poziomie i w pionie, czym zdobył moją sympatię. Można go postawić poziomo na półce i będzie trzymał się w prawidłowej pozycji dzięki małym nóżkom. W pionie zaś nie ma obaw, że basy pójdą „w podłogę”. Jeden z końców głośnika ma otwory, umożliwiające rozchodzenie się dźwięku. Jest też pętelka, która pozwala go powiesić. Do wyboru jest wersja oliwkowa i czarna.



Zanim zacznę wymieniać różne smaczki elektroniczne, powiem najważniejsze: to doskonały głośnik. Boczne membrany dają mocny bas, który zadziwia przy tych gabarytach urządzenia. Przy tym jest to bas bliski studyjnemu. Chodzi mi o to, że podstawowy bit czy stopa perkusji nie są rozciągnięte. Uderzenie to mocne „bup”, a nie rozmemłane „błąąą...”. Tony wyższe są wyraźne, dobrze oddzielone i przyjemne dla ucha. Głośnik da radę i na imprezie i w kinie plenerowym i przy słuchaniu podcastów podczas sprzątania.
Wady:
- Totalnie zbędne oświetlenie RGB.
Zalety:
- Świetny dźwięk!
- Dobra cena: 549 zł;
- Dobre mikrofony do rozmów i obsługi asystenta głosowego;
- Solidna, wodoodporna konstrukcja;
- Szybkie ładowanie i długi czas pracy na akumulatorze;
- Możliwość połączenia dwóch głośników w zestaw stereo i możliwość pracy w pionie i w poziomie.
Huawei Sound Joy. Szczegóły konstrukcji
Huawei Siund Joy to klasyczna „piguła” o rozmiarze zbliżonym do bidonu 0,7 litra. Ma 202 mm wysokości, 73 mm średnicy i waży 680 gramów. Na końcach tuby znajdują się potężne, pasywne membrany bazowe o zakresie ruchu do 16 mm. To dzięki nim tony niskie mają taką moc. Jak wspomniałam, jeden z końców ma perforowaną stopkę, umożliwiającą propagację niskich tonów, drugi zaś ma ozdobny pierścień z LED-ami. Na boku znajdują się przyciski regulacji głośności. Są duże i łatwo je wyczuć po ciemku i gdy głośnik jest mokry. Z tyłu zaś znajduje się panel z przyciskami odpowiadającymi za resztę sterowania głośnikiem – włącznik, asystent głosowy (głośnik ma mikrofon i może służyć do obsługi Siri lub Google Play oraz do rozmów telefonicznych), pauza i następny utwór, Bluetooth oraz zestaw stereo. Kolorowy pierścień można włączyć lub wyłączyć, przytrzymując dłużej przycisk pauzy.
W centralnej części głośnika znajduje się owalny przetwornik pełnozakresowy 50 × 75 mm o mocy 20 W. Obok umieszczony został głośnik wysokotonowy o średnicy 19 mm i mocy 10 W, zdolny przenosić częstotliwości do 20 KHz (-10 dB). System Devialet SAM synchronizuje pracę wszystkich elementów, a efekty są powalające – jest głośno i zaskakująco precyzyjnie. Maksymalnie zarejestrowałam 101 dBA w odległości metra od głośnika. Regulacja głośności jest niestety dyskretna, więc nie zawsze trafiam w to idealne dla danej chwili ustawienie.
Głośnik zasila akumulator 8800 mAh, który wystarczy na ponad 20 godzin słuchania (Huawei podaje 26 i jest to wykonalne). Jest to zarazem pierwszy głośnik Bluetooth w moich rękach, który został wyposażony w szybkie ładowanie 40 W (10 V 4 A, SCP 2.0 i PD 3.0). Rzeczywiście w kilkanaście minut można go naładować na cały wieczór (używam ładowarki Huawei). To spore ułatwienie.
Głośnik można spakować przez NFC lub tradycyjnie z ustawień telefonu czy komputera. Połączenie działa w standardzie Bluetooth 5.2. Z dwóch można zbudować zestaw stereo, ale na testy trafił do mnie tylko jeden, więc nie sprawdziłam tej funkcji.
Dyskotekowe oświetlenie i apka Huawei AI Life
Do obsługi głośnika potrzebna jest aplikacjia Huawei AI Life – ta sama, co do słuchawek, routerów i tak dalej. W niej można zaktualizować oprogramowanie głośnika, wybrać preset equalizera (tryb Hi-Fi ma charakter studyjny, Devialet jest cieplejszy, podbicie głosu świetnie się sprawdza przy audycjach radiowych), dodatkowe podbicie basów i włączyć kolorowe LED-y na górnym końcu głośnika. Jeśli Huawei Sound Joy ma być na stałe w jakimś pomieszczeniu, można mu też przypisać nazwę, co ułatwi sterowanie większym ekosystemem Huawei.
Pozostaje jeszcze LED-owy pierścień na jednym z końców Huawei Sound Joy. Teoretycznie spełnia pewną funkcję, poza rozrywką. Pierścień informuje na przykład o głośności – gdy świecą wszystkie segmenty, głośność jest na maksymalnym ustawieniu, a przy niższych ustawieniach, świeci mniej segmentów.
Kolorowe podświetlenie imprezowe jednak mnie zawiodło. Miało być synchronizowane z muzyką, ale ta synchronizacja ogranicza się do świecenia, gdy muzyka jest odtwarzana. Nie jest to też żaden interesujący pokaz – po prostu mrugają tęczowe światełka. Wielka szkoda. Gdyby można było ustawić ulubiony kolor podświetlenia, Huawei Sound Joy mógłby być też świetną lampką nocną albo kempingową, a tak… po prostu wyłączyłam oświetlenie. Szkoda zachodu z montowaniem LED-ów w takiej sytuacji.
Doszliśmy do dziwnej sytuacji – jedyną wadą tego głośnika jest moim zdaniem… zbędny bajer.