Disney pokazał swoje najnowsze sprawozdanie finansowe. Zarząd firmy ma powody do zadowolenia. Wszystkie ich platformy streamingowe zyskały subskrybentów, a gigant świętuje... zwiększając ceny i wprowadzając reklamy.
Ostatnio coraz więcej pomyj wylewa się na Netfliksa. Platforma ma najwyższe ceny na rynku, a wielu użytkowników wskazuje, że wzrost cen abonamentu nie idzie w parze z większą jakością treści w serwisie. Tymczasem Disney, biorąc pod uwagę łączną liczbę subskrybentów na wszystkich platformach, przegonił właśnie Netfliksa. Ich serwisy VoD subskrybuje już 221,1 milionów osób. Trzeba jednak zaznaczyć, że wśród nich są nie tylko posiadacze usługi Disney+, lecz także ESPN+ i Hulu.
Chociaż Disney+ ma coraz więcej subskrybentów, przychód na jednego użytkownika jest według zarządu za niski. W związku z tym zostanie wprowadzona możliwość zakupu subskrypcji z reklamami. W Stanach Zjednoczonych będzie ona kosztować 7,99 dolara, czyli... dokładnie tyle, ile aktualnie kosztuje zwykłą subskrypcja.
Co zatem z pakietem bezreklamowym? Oczywiście będzie droższy. Jego cena podskoczy do 10,99 dolara. Zmiany zostaną wprowadzone już 8 grudnia. Niestety, nie wiadomo jeszcze nic o zmianach cen w Polsce, lecz najprawdopodobniej również nastąpią. Na razie nadal można kupić dostęp do platformy za 28,99 złotych miesięcznie lub płacąc od razu 289,99 za cały rok.
Podczas prezentacji wyników, Bob Chapek CEO Disneya zapewnił, że chcą utrzymać u użytkowników wysoki komfort oglądania. Dlatego też platforma nie chce przekraczać 4 minut wyświetlania reklam na godzinę oglądania.
Tym samym Disney wprowadza w życie pomysł Netfliksa, za który platforma oberwała od fanów. Co więcej, Netflix chciał wprowadzić pakiet jako tańszą alternatywę dla osób, które nie chcą wydawać tak dużo na subskrypcję. Disney wykorzystał to, by podnieść cenę standardowego pakietu.
Zobacz: Canal+ online z nowym pakietem dla miłośników sportu
Zobacz: Netflix rozdaje gry ale nikt nie chce w nie grać
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: The Verge
