DAJ CYNK

Miedwiediew się mylił. Jego ulubione smartfony znikną z rynku

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Miedwiediew się mylił. Jego ulubione smartfony znikną z rynku

Estońska czy rosyjska? Teraz to już mało ważne, gdyż postawiona w stan likwidacji. Spółka Inoi, której smartfonami swego czasu zachwycał się sam Dmitrij Miedwiediew, na dobre kończy działalność.

Marka Inoi na dobre znika z planszy

Na całym świecie jest mnóstwo firm, które zajmują się dostarczaniem elektroniki przede wszystkim do dyskontów. W Polsce doskonały przykład stanowią tu marki myPhone czy Hykker, należące do warszawskiej spółki mPTech. Rosjanie chcieli jednak dodać swojemu etatowemu importerowi nieco więcej animuszu. Dziś wiemy, że to nie wyszło i to mimo dość skomplikowanych intryg po drodze.

Spółka Inoi, bo o niej tu mowa, została właśnie postawiona w stan likwidacji – donoszą lokalne media. I jest to o tyle niespodziewane, że jeszcze niespełna rok temu w bardzo optymistycznej atmosferze firmę przenoszono do Estonii, by, jak wówczas zapewniali jej włodarze, ruszyć na podbój Europy Środkowo-Wschodniej.

Wojna na Ukrainie gwoździem do trumny

Jako marka niedrogich smartfonów i tabletów Inoi występuje w Rosji od 2016 roku, oferując głównie chińskie OEM-y z niższej półki. Choć firma ma też w swej historii pewien epizod kreatywny, a chodzi o wydanie pierwszego telefonu z rosyjskim systemem operacyjnym Aurora OS, który dostępny był na szeroką skalę. Co ciekawe, przed długi okres radziła sobie przy tym całkiem sprawnie.

Problemy pojawiły się wraz z rosyjską inwazją na Ukrainę. W roku 2022 spółka odnotowała spadek przychodów na poziomie 59 proc., ostatecznie raportując zaledwie 706 tys. rubli (ok. 31 tys. zł) zysku netto. Ratunkiem miała być przeprowadzka do Estonii, ale najwyraźniej nic z tego nie wyszło. Dziennik „Kommiersant” podaje, że w chwili obecnej przedsiębiorstwo utrzymuje na etatach raptem 5 pracowników.

Monthypythonowski marketing

Wygląda na to, że zabieg polegający na zerwaniu kontraktów z podmiotami rosyjskimi i próbie znalezienia innych odbiorców nie wypalił. Ale mówiąc szczerze, trudno się temu dziwić, gdyż firma podeszła do rebrandingu we wręcz szalenie beztroskim stylu. Wcześniej reklamowana przez kremlowskich oficjeli, z Dmitrijem Miedwiediewem na czele, z dnia na dzień oznajmiła, że „jako spółka estońska nie zamierza nawet rozmawiać z rosyjskimi mediami”. 

Efektem była strata partnerów dotychczas kluczowych, wywodzących się z Rosji, a historyjek o antykremlowskim nastawieniu nikt w Europie nie łyknął. Siłą rzeczy nie pojawili się partnerzy nowi i oto efekt. Redakcja pozwoli sobie dopowiedzieć, że według krążących tu i ówdzie plotek Inoi próbowało swych sił również w Polsce, w dodatku kusząc całkiem niezłymi cenami, jednak bezskutecznie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Golubovy / Shutterstock

Źródło tekstu: Kommiersant, oprac. własne