Zamieszki we Francji. Macron wskazuje przyczyny i ręce opadają
Jak nie wiadomo, skąd bierze się skłonność do agresji i przemocy, to już wiadomo. Winne są oczywiście gry wideo.

Francja płonie. Dosłownie. Już od trzech dni kraj ogarniają zamieszki, motywowane śmiercią nastolatka w czasie policyjnej interwencji. Prezydent Emmanuel Macron w związku z wydarzeniami zwołał radę kryzysową i wygłosił specjalne oświadczenie.
Co jednak najciekawsze, polityk od razu wskazał też winnych. Ku zaskoczeniu wielu komentatorów, w opinii polityka są to... media społecznościowe oraz gry.



Macron uważa, że social media niejako legitymizują przemoc i agresję, gdyż liczne nagrania udostępniane w sieci zachęcają kolejne osoby do naśladownictwa. Gry obrywają z kolei za, jak przekonuje francuski prezydent, odrywanie ludzi od rzeczywistości.
Platformy i sieci społecznościowe odgrywają znaczącą rolę w ruchach ostatnich dni. Widzieliśmy na kilku z nich, Snapchacie, TikToku i kilku innych, zarówno organizację brutalnych wieców, jak i formę naśladowania przemocy, która wśród najmłodszych prowadzi do formy oderwania od rzeczywistości. Czasami masz wrażenie, że niektórzy z nich żyją na ulicy z powodu gier wideo, które ich odurzyły
- komentuje Emmanuel Macron.
Francuski dziennikarz Antoine Barsacq określa powyższą wypowiedź jako zaskakującą. Słusznie zauważa, że Macron jako prezydent relatywnie młody, urodzony w 1977 roku, powinien być bardziej otwarty na technologię.
W istocie rzeczy jednak nic nie zmieniło się od ponad dwóch dekad. Za niesławną masakrę w Columbine w 1999 roku również obwiniano gry, a konkretniej szalenie popularną wówczas strzelankę Doom. Dodajmy, przy okazji oberwała też grupa muzyczna Rammstein.
Liczne badania naukowe, które obalają teorię o związku gier wideo ze skłonnościami do przemocy, w świecie polityki cały czas zdają się przechodzić bez echa.