DAJ CYNK

Android na niebiesko - CyanogenMod

Marcin Kruszyński (vonski)

Felietony

Ale po co?

Pytanie więc, po co pchać się w CyanogenModa, skoro zdarzają mu się błędy i nie wykorzystuje on często pełnych możliwości sprzętu? Odpowiedzi są w zasadzie 3...

Po pierwsze - aktualność. Producenci aktualizują swój sprzęt rzadko, zwykle na wydanie aktualnego oprogramowania nawet dla topowych smartfonów trzeba czekać czasem i pół roku lub więcej. CyanogenMod pozwala cieszyć się najświeższym Androidem często kilka tygodni po jego premierze.

Drugi powód to szybkość. Lekki, pozbawiony nakładek oraz bloatware'u producenta i operatorów Cyanogen to po prostu fantastycznie szybki system. Byłem kilka razy świadkiem, jak użytkownicy (zwłaszcza starszych urządzeń) przecierali ze zdumienia oczy, że ich smartfon może być tak szybki, mając na pokładzie w końcu ten sam system. Różnica wydajności w codziennym użytkowaniu potrafi być oszałamiająca. Nie bierze się to z niczego: dla przykładu standardowy ROM z CyanogenModem dla Galaxy SIII "waży" zazwyczaj 150-200 MB, gdzie rozmiar fabrycznego softu to ponad 700 MB... Dużą zasługą jest również domyślny launcher CM - Trebuchet. Lekki, szybki, dość prosty i bardzo wygodny, pozostawia w tyle większość innych aplikacji tego typu, a jego wydajność przekłada się bezpośrednio na odbiór systemu w codziennym użytkowaniu. Mimo wspomnianych wcześniej problemów z dostępnością niektórych sterowników w ogromnej ilości przypadków CM wypada zdecydowanie lepiej w kwestii wydajności niż fabryczne oprogramowanie.



Ostatnim argumentem za użytkowaniem błękitnego Androida jest jego... wygląd. Niestety wśród producentów rozwinęła się moda na modyfikowanie google'owskiego systemu swoimi nakładkami, launcherami i innymi elementami. Zmiany są czasem tak głębokie, że ciężko wręcz poznać, że dwa smartfony różnych firm działają na tym samym systemie. Najlepszym tego przykładem jest Sense autorstwa HTC, które w swojej najnowszej odsłonie nie posiada już chyba żadnych elementów graficznych charakterystycznych dla Androida. Choć Sense posiada bardzo wielu zagorzałych fanów, to są też tacy, którzy ponad wszystko cenią sobie prostotę i możliwości personalizacji, a tych ostatnich w nakładce tajwańskiego producenta jest zdecydowanie niewiele. CyanogenMod to prawie całkowicie czysty Android, piękny w swej prostocie, ale pozwalający również na bardzo głęboką personalizację, o czym później.
Poza tym, może zabrzmi to dziwnie, ale Cyanogen uzależnia. Sam dość długo używałem Androida w takiej formie, jaką oferował mi producent sprzętu. Potem pojawiła się chęć wypróbowania zmodyfikowanego oprogramowania, czyli tzw. Custom ROMów. Ale kiedy odkryłem CyanogenModa, nie potrafiłem już wrócić do innych wersji software'u. W każdym użytkowanym przeze mnie urządzeniu (zwykle są to 2-3 telefony i tablet) siedzi CM, którego wgrywam czasem jeszcze w dniu zakupu. Przyłapałem się na tym, że jeśli mam ochotę zmienić sprzęt, to najpierw sprawdzam czy posiada on port CM i w jakim jest stopniu zaawansowania. Brzmi to może trochę dziwnie, ale po prostu wygodniej jest mi mieć na każdym urządzeniu identyczny OS zamiast zdawać się na łaskę producentów i dostosowywać swoje potrzeby każdorazowo do innej nakładki.

Dla kogo jest CM?

Ogólnikowo mówiąc: dla każdego. Jeśli Twoje urządzenie posiada port CM nic nie stoi na przeszkodzie (poza sprawami związanymi z gwarancją) abyś wgrał go na swoje urządzenie. Ale generalnie niebieski Android kierowany jest głównie do dwóch grup adresatów. Pierwszą z nich stanowią zaawansowaniu użytkownicy, którym nie odpowiada software serwowany przez producentów. Nazywani często "Power userami" wgrywają CM po to, by mieć Androida w swojej ulubionej oprawie, dzielą się spostrzeżeniami z użytkowania z deweloperami, wyłapują błędy i niedoróbki. Druga grupa to posiadacze sprzętu "zapomnianego" przez producentów, starszych smartfonów, o których aktualizacje nikt się już nie troszczy. Nie jest tajemnicą, że producenci zarabiają na sprzęcie, a nie na oprogramowaniu, starają się więc wypuszczać jak najwięcej nowych urządzeń, a starsze modele są pozostawiane bez aktualizacji, mimo spełniania wymagań sprzętowych. Dla takich osób zostaje właśnie CyanogenMod, który pozwala cieszyć się nowym Androidem i jego funkcjami na sprzęcie, którego czas teoretycznie już dawno przeminął. Najlepszym tego przykładem jest wspomniany już w tej recenzji, niemal 5-cio letni HTC Dream, który dawno już porzucony przez producenta doczekał się w pełni działającego CM9, czyli Androida Ice Cream Sandwich. Często również producenci potrafią zwlekać niemal latami z aktualizacjami swoich produktów przeciągając w nieskończoność oczekiwanie na nowa wersję oprogramowania. Tu z kolei za przykład może posłużyć firma LG, której aktualizacja swojego flagowego (w dniu premiery) modelu - P880 4X do Androida 4.1 zajęła ponad 9 miesięcy. Nie lepiej ma się zresztą sytuacja ze starszymi modelami tej marki, które często zostały pozostawione w takiej wersji Androida z jaką pojawiły się na rynku. Ale też uczciwie trzeba przyznać, że koreański producent nie jest w swoich działaniach niestety osamotniony...



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News