Im większy wyświetlacz w telefonie, tym łatwiejsze korzystanie z niego. A zupełnie nowy poziom obsługi systemu i aplikacji zapewnia dołączone do urządzenia piórko. W takie o nazwie S Pen wyposażane są smartfony Samsunga z serii Galaxy Note, w tym najnowszy Galaxy Note10+, który mam przyjemność posiadać od momentu premiery rynkowej. S Pen daje nie tylko możliwość "mazania" po ekranie (Dynamic AMOLED, 6,8 cala, QuadHD+, ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych pod jego powierzchnią), ale także - dzięki łączności Bluetooth o obsłudze gestów - może być używany do zdalnego sterowania aplikacjami. Można tak na przykład zdalnie wywołać zrobienie zdjęcia. Bardzo przydatna funkcjonalność.
Samsung Galaxy Note10+ to również bardzo dobry zestaw fotograficzny, potwierdzony wysokimi notami przydzielonymi przez DxOMark. Nie ma tu pogoni za megapikselami - znajdujące się pod tylnymi obiektywami matryce mają rozdzielczość "tylko" 2 x 12 Mpix + 16 Mpix, ale to w zupełności wystarcza. Do tego mamy tu do czynienia z prawdziwym flagowcem, wyposażonym w bardzo wydajne podzespoły, którym niestraszna jest żadna aplikacja czy gra dostępna w sklepie Google Play czy Galaxy Store. Zapewnia to zestaw złożony z chipsetu Exynos 9825 i 12 GB RAM-u. Do przechowywania danych możemy mieć 256 lub 512 GB przestrzeni, a jeśli to za mało, użyjemy karty pamięci microSD (do 1 TB). A wszystko to w atrakcyjnej wizualnie, odpornej na działanie wody i pyłów obudowy (IP68).
Produkt Samsunga jest zasilany akumulatorem o pojemności 4300 mAh, który możemy szybko naładować zarówno przewodowo (45 W), jak i bezprzewodowo. Jest też funkcja umożliwiająca bezprzewodowe dzielenie się energią z innymi urządzeniami, a dzięki opcji Samsung DeX po podłączeniu zewnętrznego monitora, a także klawiatury i myszy, dostaniemy namiastkę komputera stacjonarnego. Całość pracuje oryginalnie pod kontrolą systemu Android 9 Pie, który możemy zaktualizować do Androida 10 i interfejsu One UI 2.0.
Aktualna cena smartfonu to od około 4000 zł za wariant 256 GB i od około 4500 zł za wersję 526 GB.
Zobacz: Samsung Galaxy Note10+ w katalogu TELEPOLIS.PL
Zobacz: Samsung Galaxy Note10+ po 6 tygodniach używania. Wybór tego telefonu to dobry wybór
Rok 2020, przynajmniej jego pierwsza połowa, to u Samsunga przede wszystkim nowa seria smartfonów z flagowej serii Galaxy S20. Jej najlepszym przedstawicielem jest zdecydowanie model Galaxy S20 Ultra, choć też i największym. Ma on 6,9-calowy wyświetlacz Dynamic AMOLED o rozdzielczości QuadHD+, w którym - podobnie jak w Note10+, wycięto otwór na obiektyw przedniego aparatu fotograficznego. Nie byle jakiego, bowiem wyposażonego w matrycę o rozdzielczości 40 Mpix. Prawdziwe "cudeńka" znajdują się jednak po drugiej stronie obudowy. Znajdziemy tam trzy aparaty fotograficzne o rozdzielczości 108 Mpix (domyślnie robi zdjęcia o rozdzielczości 12 Mpix), 12 Mpix (aparat ultraszerokokątny) i 48 Mpix (teleobiektyw peryskopowy, zoom hybrydowy 10x) oraz czujnik ToF.
Reklamowaną nowością jest tu możliwość uzyskania powiększenia wynoszącego aż 100x, w ramach tak zwanego Space Zoomu. Nie możemy się w redakcji TELEPOLIS.PL doczekać, by móc dokładniej przyjrzeć się możliwościom aparatu. Smartfon obsługuje oczywiście sieci 5G, choć z wykorzystaniem tego elementu w codziennym użytkowaniu będzie trzeba jeszcze trochę poczekać.
Samsung Galaxy S20 Ultra napędzany jest chipsetem Exynos 990, wspieranym przez 12 GB RAM-u i 128 GB przestrzeni na dane. Wariant 16/512 GB nie jest jeszcze dostępny w Polsce. W smartfonie nie zabrakło również slotu na kartę microSD (do 1 TB). Całość jest zasilana akumulatorem o pojemności 5000 mAh z szybkim ładowaniem przewodowym i bezprzewodowym oraz funkcją Wireless PowerChare. Ten model ma również certyfikat IP68 na wodo- i pyłoodporność, a także ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych pod powierzchnią wyświetlacza. Zainstalowany fabrycznie system operacyjny to Android 10 z interfejsem One UI 2.0.
Cena smartfonu, który jest nowością na rynku, wynosi 5999 zł.
Zobacz: Samsung Galaxy S20 Ultra w katalogu TELEPOLIS.PL
Zobacz: Samsung Galaxy S20 - polska cena i pierwsze wrażenia
