Testujemy folię hydrożelową dostępną w Leader GSM – wygraj swoją!
Szkło ochronne na telefonie wielokrotnie uratowało mi już ekran. Testowałem ich wiele, gdy jednak zamówiłem zestaw do Mate 20 Pro, trafiłem na mur. Zakrzywiony ekran wymagał czegoś bardziej finezyjnego, czegoś co zaoferował mi Leader-GSM.pl – folii hydrożelowej.
Co dwie głowy to nie jedna
Propozycję przetestowania nowego produktu w ofercie Leader GSM potraktowałem taktycznie. Nauczony doświadczeniem zamawiania każdorazowo 2-3 zestawów szkieł ochronnych, zadbałem o odpowiednią asekurację. 2 folie do mnie, wycięte na kształt i podobieństwo Huaweia P30 Pro i dwie do Mariana, w wariancie dla Samsunga Galaxy S9+. W obu przypadkach aplikacja zakończyła się sukcesem. I zadowoleniem użytkownika.
Trudni przeciwnicy
Tak jak wspomniałem we wstępie, pierwsze problemy ze szkłami ochronnymi dosięgnęły mnie przy próbie zamówienia szkła ochronnego dla Huaweia Mate 20 Pro. Zamówiłem szkiełka sztuk 2, zainstalowałem i… zobaczcie sami:



Sprzedający zwrócił mi pieniądze, a gdy na ekranie pojawiło się kilka rys machnąłem ręką na zabezpieczenia. Teraz pod światło wolę ekranu nie oglądać. Podobny scenariusz czekał mnie z P30 Pro, a kombinowane szkła z luką powietrzną dodatkowo przynosiły ryzyko nie działania czytnika linii papilarnych w ekranie.
Z kolei u Mariana na Galaxy S9+ była już folia założona dawno temu przez jednego z wystawców na targach IFA w Berlinie. Folia mocno zużyta i względem następcy pojawiły się duże wymagania zarówno pod względem trwałości, jak i łatwości aplikacji. Bąble powietrza to w końcu ostatnie czego potrzebujemy. Podobnie jak drobiny kurzu czy odklejające się krawędzie.
Nowy, lepszy standard aplikacji
W kopercie otrzymałem dwie, z pozoru grube folie, małe, nawilżane ściereczki do przetarcia ekranu i narzędzie do usuwania bąbelków powietrza. Po instrukcję montażu dostawca zaprosił na stronę www.Leader-GSM.pl i ta – w formie plików wideo, dostępna jest w opisie każdego z wariantów folii. Jeszcze bym nad nią trochę popracował w wersji tekstowej, by nawet laik wiedział wszystko.
Przede wszystkim mamy tutaj nie dwie warstwy tylko aż 4. Po przeczyszczeniu ekranu propanolem i suchą chusteczką (w zestawie) należy usunąć papierową bazę i… przykleić zestaw do ekranu. Róbcie to na spokojnie, bez nerwów – to jeszcze nie jest warstwa docelowa, która będzie przylegać do ekranu. Mamy czas na idealne dopasowanie folii do wszelkich detali naszego urządzenia, jak tzw. notche (wcięcia w ekranie), aparaty fotograficzne czy czujniki oświetlenia. Podczas tej operacji śmiało możemy przyklejać i odklejać warstwę pozycjonującą, aż do idealnego ułożenia.
Folia ta ma pęknięcie w połowie swojej długości. Gdy już lokalizacja jest idealna, oklejamy pół folii i łamiąc ją, odczepiamy warstwę pozycjonującą przylegającą do ekranu, a od góry niemal sama przykleja się właściwa folia hydrożelowa. Warto jej dodatkowo pomóc narzędziem dołączonym do zestawu. Muszę przyznać, że moment przylegania folii był dla mnie prawdziwym szokiem. Taka perfekcja zupełnie bez nerwów. Operację następnie powtarzamy dla drugiej połówki folii.
Jeśli zostaną jakieś bąbelki, możemy próbować je rozprowadzić na pomocą dołączonego narzędzia, ale nie róbcie tego za wszelką cenę. Już po kilku godzinach z małych nie ma śladu, a większe znikają same w ciągu doby - maksymalnie 2 dni.
Cały proces instalacji folii oraz efekty po 6 i 12 godzinach od aplikacji zobaczyć możecie na poniższym filmie:
Zakrzywiony ekran folii niestraszny
Aplikacja aplikacją, ale jak się sprawy mają w najgorszym z miejsc, czyli na krzywiznach ekranu? Początkowo byłem przerażony – to się odkleja! O nie! Prasowanie packą nie przynosiło żadnego efektu i nagle olśnienie – przecież to czwarta z warstw, wykonana z folii PET. Odkleiłem cieniutką folię i zobaczyłem elegancko doklejony hydrożel. Wysychanie warstwy klejącej trwa 24 godziny, ale natychmiast po aplikacji możemy przystąpić do korzystania z telefonu. Z 2 bąbli powietrza po 6 godzinach zrobił się jeden, ledwie zauważalny, ale uderzające było coś innego…
Zero drobin kurzu!
Jeśli ktoś przyczepiał szkło ochronne, to wie jak męczący czy wręcz stresujący może być to proces. A gdy już idealnie wycelujemy w środek, to nagle okazuje się, że znikąd pojawiła się drobina kurzu i postanowiła być permanentnym bąblem powietrza. Aaaa…
Tymczasem w przypadku folii hydrożelowej firmy Leader GSM pierwsza warstwa folii, która służy do precyzyjnego umieszczenia hydrożelu jest jednocześnie narzędziem pozbywającym się kurzu. Zbiera ona kurz najpierw warstwą klejącą, a potem elektrostatycznie przy jej odczepianiu. Dzięki temu ryzyko brzydkiej aplikacji folii z niepożądanymi akcentami zbliża się ku zeru.
Właściwości użytkowe
O ile szkło ochronne zapewnia twardość podłoża i równomierne przesuwanie palców, a także zbliżone do „gołego” ekranu skłonności do brudzenia się, o tyle już w przypadku folii wszystko to stoi pod znakiem zapytania. Pierwsze folie jakie trafiły na rynek znane były z łatwego rysowania się i odklejania, a ich przezierność pozostawiała wiele do życzenia. Tym razem jest jednak zupełnie inaczej.
Właściwości optyczne folii hydrożelowej oferowanej przez Leader GSM są zadziwiająco neutralne. Z racji wypełnienia mikrorysek tafla ekranu zaczęła ponownie wyglądać jak nowa, folia zamiast tłumić daje wrażenie lekkiego podbicia kolorów i kontrastu. Jest bardzo dobrze, podobnie do fabrycznych folii niektórych producentów.
Rewelacyjny jest też niski opór przy przesuwaniu palcem po ekranie. Nie ma tego uczucia lepkości z dawnych folii i aż trudno uwierzyć, że tak dobrze da się naśladować właściwości fizyczne szkła.
Właściwie jedyny minus to nieco większe gromadzenie się na folii odcisków palców niż na samym szkle. A przynajmniej w porównaniu do ekranów ostatnich flagowych smartfonów Huaweia z niezłą warstwą oleofobową. Nie jest to jednak różnica łatwa do zauważenia. Dopiero po dłuższym brudzeniu ekranów 2 leżących obok siebie smartfonów dało się ustalić gdzie jest lepiej. W przypadku innych producentów efekt może być wręcz odwrotny. Nie widziałem jeszcze folii, która by w tak małym stopniu zbierała zabrudzenia i tam mało matowiała od nich. Nie, nie będziemy musieli co chwila przecierać ekranu po aplikacji folii hydrożelowej z Leader GSM.
Odporność i demontaż
Chociaż na pozór mamy do czynienia z klasyczną folią poliwęglanową, rozwiązanie hydrożelowe ma istotną przewagę. Struktura materiału zdolna jest do samoregeneracji niewielkich rys, dzięki czemu nawet po wielu tygodniach użytkowania folia może wyglądać jak nowa. Z kolei w przeciwieństwie do szkieł ochronnych, rozwiązanie hydrożelowe nie pęka i nie rozwarstwia się w ostrym słońcu. Poza tym w przeciwieństwie do zdecydowanej większości szkieł, ochrona ekranu jest właściwie niewidoczna i trzeba się mocniej przyjrzeć by ją spostrzec.
Co jednak chyba najważniejsze, po utwardzeniu folia hydrożelowa uzyskuje właściwości ochronne szkła hartowanego. Firma Leader GSM prezentuje to na swoim YouTube'ie w dosadny, "orzechowy" sposób:
A demontaż? Przede wszystkim nie grozi skaleczeniem fragmentami stłuczonego szkła. Wystarczy chwilę popracować paznokciem, by odczepić hydrożel bez pozostawiania jakichkolwiek śladów na ekranie. Powiem więcej, po odklejeniu testowej sztuki folii zdążyłem ją jeszcze przenieść na ekran aparatu fotograficznego – niech się nie marnuje ? – bąbelki powietrza były tym razem liczne, ale szybko zaczęły znikać.
Podsumowanie
Przez lata byłem miłośnikiem szkieł ochronnych. I w sumie cieszę się z powodu tej dbałości o sprzęt, bo dzięki temu jeszcze nigdy nie stłukłem ekranu w telefonie. Zakrzywione ekrany zmusiły mnie jednak do poszukiwania rozwiązań alternatywnych. Jak się okazuje technologia nie stała w miejscu i niepozorne folie poliwęglanowe dorobiły się godnego, hydrożelowego następcy.
Urzeka on już na samym początku, prostą, precyzyjną, a przy tym nienerwową aplikacją. Ech, gdybym miał tyle czasu i luzu przy nakładaniu szkieł. Jak dla mnie to nie ewolucja, tylko rewolucja, będąca furtką do perfekcyjnego montażu.
Nigdy jeszcze nie miałem aż tak precyzyjnie nałożonej warstwy ochronnej ekranu, a przywiązany do szkieł stale borykałem się z bąblami powietrza i kurzem. Hydrożel rozwiązał te problemy raz na zawsze – nawet jeśli zostaną jakieś bąbelki, znikną one bez śladu w ciągu kilku godzin, maksymalnie dni. Chociaż nie ukrywam, że tekst powstał we współpracy z dystrybutorem opisanego w nim rozwiązania, zupełnie szczerze mówię, że kolejne ekrany telefonów chronić będę właśnie hydrożelem. I nie tylko ekrany, bo jak się okazuje, w ofercie są też folie na tyły telefonów czy smartwatche.
Firma Leader GSM oferuje swoim klientom folie ochronne na właściwie dowolne wyświetlacze. Są one docinane przez dostawcę rozwiązania lokalnie, więc nawet jeśli jakiegoś modelu nie ma na stronie, warto napisać wiadomość – już teraz firma dysponuje tysiącami wzorów, a lista stale wydłuża się.
Konkurs: Wygraj jedną z 10 Folii Hydrożelowych!
Dzięki uprzejmości firmy Leader GSM, do rozdania mamy 10 folii hydrożelowych dopasowanych, do Waszych telefonów. Zasady konkursu są proste - folia hydrożelowa to długa nazwa, może więc macie pomysł na inną, prostszą? Żeluś? Hydro?
- Zaloguj się na TELEPOLIS.PL,
- Podaj w komentarzu pod tym tekstem model telefonu na jaki chcesz otrzymać folię hydrożelową oraz...
- Podaj Twój pomysł na nazwę folii hydrożelowej.
Np. Samsung Galaxy A50 - Żeluś
10 najciekawszych propozycji nagrodzimy foliami hydrożelowymi. Na Wasze zgłoszenia czekamy do 16 czerwca, a najpóźniej 20 czerwca ogłosimy listę zwycięzców. Nagrody pod wskazany przez Was adres dostarczy Leader GSM - sponsor konkursu.
Potrzebujesz folii hydrożelowej już teraz?
Regularna cena folii hydrożelowych na stronie Leader GSM to 69 zł. Uwzględniając jakość produktu, idealne dopasowanie do ekranu telefonu i ceny innych dystrybutorów, oferta jest bardzo konkurencyjna.