DAJ CYNK

Klikałbyś ją jak szalony. ASUS ROG Azeroth – test

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu

Przełączniki mechaniczne

Przełączniki mechaniczne w klawiaturze ASUS ROG Azoth zasługują na całkowicie osobny akapit. Producent zastosował tutaj swoje własne, autorskie rozwiązanie, znane jako ASUS ROG NX. Do wyboru są trzy wersje – czerwona, niebieska oraz brązowa. Trochę ubolewam, że na testy otrzymałem akurat wariant z ROG NX Red, bo jestem fanem Brownów niemal w każdej wersji, ale nie ma co narzekać.


Ich charakterystyka jest podobna do najpopularniejszych przełączników na rynku, czyli niemieckich Cherry MX. Przede wszystkim są to przełączniki liniowe, więc nie mają po drodze kliknięcia. Z danych producenta wynika, że aktywacja odbywa się już po pokonaniu dystansu 1,8 mm i chociaż początkowa siła nacisku to 40 gf, to finalnie do pełnego wciśnięcia potrzeba 55 gf. To czuć, bo przełączniki są trochę cięższe od wspominanych Cherry MX w wersji czerwonej. Nie jest to jednak żadna wada. Powiedziałbym wręcz, że to zaleta, bo nie aktywują się tak łatwo, ale pamiętajcie, że oceniam je również przez pryzmat pisania, a nie tylko grania. Przełączniki niebieskie oraz brązowe wymagają odpowiednio większej siły nacisku, mają późniejszą aktywację oraz charakterystyczne kliknięcie. 

Według ogólnego poglądu przełączniki czerwone są najlepsze do grania, niebieskie do pisania, a brązowe są kompromisem między tymi rozwiązaniami (właśnie dlatego najbardziej je lubię). Oczywiście dla każdego pewnie będzie to wyglądało inaczej, ale uogólniając można się z tymi założeniami zgodzić. Przede wszystkim ROG NX Red są przełącznikami najlżejszymi i najszybszymi, co właśnie predysponuje je do gamingu. Szybko wracają do pierwotniej pozycji, więc błyskawicznie można je ponownie aktywować (nie od dzisiaj wiadomo, że czasami trzeba dany przycisk zaspamować). 

ASUS ROG Azoth

To, co zasługuje na uznanie, to wyciszenie przełączników. ASUS zastosował tutaj kilka rozwiązań, dzięki którym korzystanie z klawiatury jest dużo przyjemniejsze dla uszu. Po pierwsze, to instalacja na silikonowych uszczelkach z trzema warstwami pianek tłumiących. Po drugie, stabilizatory przełączników są fabrycznie nasmarowane, dzięki czemu działają płynniej i ciszej, a w zestawie jest jeszcze zapasowy smar. Może się wydawać, że to chwyt marketingowy, ale różnica jest zauważalna, chociaż dokładniejsze byłoby stwierdzenie „słyszalna”. Czerwone przełączniki już z powodu swojej charakterystyki są cichsze od niebieskich czy brązowych, ale tutaj są naprawdę dużo przyjemniejsze dla ucha. Nie są całkowicie niesłyszalne, bo to pewnie jest niemożliwe, ale różnica jest duża. Mam w domu własną klawiaturę z przełącznikami Cherry MX Red i jest ona zdecydowanie głośniejsza.

Dużą zaletą zastosowanych przełączników jest też możliwość ich wymiany i to dość prosto, w domowych warunkach. W pudełku z klawiaturą znajduje się ściągacz do przełączników, który umożliwia ich szybki demontaż. Co ciekawe, wymiany można dokonać niejako w locie, bez wyłączania klawiatury, chociaż producent jednak zaleca wyłączenie, aby uniknąć ewentualnego zwarcia. Poza tym mamy tutaj też otwieracz do przełączników oraz zestaw do samodzielnego smarowania, który składa się na: smar Krytox GLP-205-GD0, szczoteczkę oraz specjalną stację do smarowania. Dzięki temu cały proces jest dość prosty, chociaż wymaga wprawy.


Jeśli chodzi o nakładki na klawisze, to nie wyróżniają się one niczym nadzwyczajnym. To raczej standardowa konstrukcja typu double-shot PBT. Technika dwuwarstwowego formowania sprawia, że symbole na klawiszach nie zaczną się z czasem ścierać, a jednocześnie przyjemnie przebija się przez nie podświetlenie RGB LED. Są też łatwe do ściągnięcia, chociaż radziłbym używać do tego specjalnych szczypiec, które znajdują się w zestawie. Ręcznie można połamać sobie paznokcie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)