DAJ CYNK

Klikałbyś ją jak szalony. ASUS ROG Azeroth – test

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Testy sprzętu


Wydawałoby się, że w kontekście gamingowych klawiatur mechanicznych nie da się już wiele zmienić. Tymczasem model ASUS ROG Azoth utwierdził mnie w przekonaniu, że wciąż da się podnosić poprzeczkę i wyznaczać nowe standardy.

Przetestowałem w swoim życiu wiele klawiatur gamingowych. Jedne podobały mi się bardziej, inne mniej. Jednak od dawna żyłem z przekonaniem, że to jedna z tych kategorii sprzętów, gdzie ciężko o przełom czy rewolucję. W końcu trudno wymyślić koło na nowo, a jednak klawiatura to po prostu klawiatura (tak, wiem jak głupio to brzmi, ale wiecie, o co chodzi). Może być lepiej wykonana, może mieć lepsze przełączniki, może oferować kilka ciekawych funkcji czy dodatków, ale nadal ta podstawowa funkcjonalność się nie zmienia.

Moje podejście trochę się zmieniło, gdy na testy dostałem nową klawiaturę ASUS ROG Azoth. Uprzedzam, że nie jest ona rewolucyjna. Nie sprawia, że pisanie czy granie jest łatwiejsze. Nie spowoduje, że staniecie się lepsi w CS:GO czy Valoranta. Jednak jest to model, który wysoko stawia poprzeczkę swoim rywalom. Nie zmienia tego, czym jest klawiatura, ale jednocześnie jest nowym wyznacznikiem wysokiego standardu. To model, który – co już teraz mogę przyznać – mnie zachwycił i to pod wieloma względami. Czym dokładnie, dowiecie się w dalszej części tego tekstu.

Specyfikacja ASUS ROG Azoth

ASUS ROG Azoth to klawiatura w formacie 75%, więc nie ma tutaj sekcji numerycznej, a jednocześnie jest to model jeszcze mniejszy niż tradycyjne konstrukcje TKL (tenkeyless). Dzięki temu zajmuje naprawdę niewiele miejsca na biurku, co z kolei pozwala na wykonywanie bardziej zamaszystych ruchów myszką. Docenią to przede wszystkim miłośnicy strzelanek, którzy lubują się w niskich czułościach gryzonia.

ASUS ROG Azoth

Jest to też model bezprzewodowy, więc poza momentami ładowania, możecie zapomnieć o przewodach walających się po blacie. Nie jest to może tak duży gamechanger, jak w przypadku myszki, ale znacząco ułatwia korzystanie z klawiatury. Do wyboru mamy łączność Bluetooth, radiową 2,4 GHz (w zestawie znajduje się odbiornik na USB), w razie potrzeby można urządzenie podłączyć też za pomocą tradycyjnego kabla USB-C, który również znajduje się w pudełku z klawiaturą.

Jeśli chodzi o przełączniki, to mamy tutaj ROG NX. W sprzedaży dostępne są warianty z przełącznikami czerwonymi, brązowymi oraz niebieskimi. Na testy otrzymaliśmy pierwsze z nich. Warto wspomnieć, że są to przełączniki typu hot-swap, co oznacza, że można je łatwo wymienić i to bez wyłączania klawiatury. W zestawie znajdują się nawet trzy zapasowe egzemplarze. Poza tym są one fabrycznie nasmarowane, dzięki czemu mają działać płynniej i ciszej. A jeśli to za mało, to w zestawie jest też smar Krytox GPL-205-GD0, aby z czasem smarowanie poprawić. Natomiast nad przełącznikami znajdują się standardowe nakładki typu PBT double-shot.

ASUS ROG Azoth

Warto wspomnieć jeszcze o ekranie OLED, który pozwala na wyświetlanie zarówno zdjęć, animowanych elementów, jak i wybranych informacji na temat parametrów komputera. Nie zapominam też o podświetleniu RGB LED, które jest w pełni konfigurowalne czy też dwóch parach nóżek, które pozwalają wybrać trzy różne kąty nachylenia. Z obowiązku wspomnę też o N-Key Rollover czy częstotliwości raportowania na poziomie 1000 Hz, chociaż to już dzisiaj standard. No i zapomniałbym jeszcze o silikonowych elementach montażowych oraz wygłuszających piankach wewnątrz obudowy, które dodatkowo mają wyciszać klawiaturę. 

Cena? W Polsce jeszcze nie jest dokładnie znana, ale w USA klawiatura kosztuje 250 dolarów, co daje prawie 1100 zł. Po doliczeniu podatku wychodzi około 1350-1400 zł, więc cholernie drogo. Czy warto wydawać aż tyle na klawiaturę? Pewnie nie, bo to jednak kupa kasy, ale nie oznacza to, że ASUS ROG Azoth nie jest tego warta.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Damian Jaroszewski (NeR1o)