DAJ CYNK

Asus ZenBook UX433F - recenzja ultrabooka niemal doskonałego. Dzieło sztuki z kilkoma skazami

Sebastian Górski

Testy sprzętu

Co zrobiono w przypadku ekranu UX433 pokazuje wyraźnie, w którą stronę będzie zmierzać cały rynek ultrabooków. ASUS stoi obecnie na pozycji lidera w kwestii drastycznego odchudzania ramek. Dzięki temu w komputerze wskazującym na obecność panelu o przekątnej 13,3 cala udało się upchnąć 14. Stosunek ekranu do powierzchni pokrywy to aż 92 proc. 

Nie bez powodu producent określa to rozwiązanie mianem NanoEdge (grubość ramki po bokach to zaledwie 2,9 mm, na górze 6,1 mm, a na dole 3,3 mm). Mimo redukcji obramowania nad ekranem udało się upchnąć kamerę. Matowa matryca o rozdzielczości FHD (1920 x 1080 pikseli) nie jest niestety dotykowa. To jedna z niewielu rzeczy jakich mi w tym komputerze czasem brakowało. Windows 10 jest już na tyle rozwinięty pod kątem obsługi dotykowej, że aż o taką funkcję się prosi.

Ekran nowej propozycji Asusa niewątpliwie przyciąga uwagę swoimi ograniczonymi do minimum ramkami. Do komputera trafiła 14-calowa matryca IPS LCD AUO B140HAN03.2 o rozdzielczości 1920 x 1080. Według deklaracji producenta, panel ten oferuje odświeżanie 60 Hz, jasność 300 nitów, kontrast 800:1 i podświetlenie WLED o żywotności 15 tys. godzin. I rzeczywiście, w centrum ekranu udało się uzyskać 304 nity, natomiast wszędzie poza nim było ciemniej.

Różnica jasności na dole ekranu była już odczuwalna, bo sięgała prawie 20% w prawym dolnym narożniku. 92% pokrycia gamy kolorów sRGB, 68% AdobeRGB i 63% pokrycia NTSC to wyniki dosyć przeciętne w tym segmencie cenowym. Średnie Delta E to natomiast imponujące 0,52, ale nawet po kalibracji zauważalna jest niebieska dominanta z odchyleniem na poziomie 4,5 (przyjmuje się, że wartości DeltaE ponad 2 są już zauważalnymi przekłamaniami kolorów). Reasumując, ekran jest wybitny gdy chodzi o jego bezramkową formę, nie urzeka jednak niczym więcej. Ot średniaczek na tłocznym rynku laptopów.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News