DAJ CYNK

Świetne gogle, którymi się rozczarowałem - HTC VIVE XR Elite (test)

Bartek Grzankowski (Grzanka)

Testy sprzętu

Granie bez komputera

No dobrze, a jak wygląda sama rozrywka? Gogle od HTC dają popis swoich możliwości. Każdy tytuł, który odpalałem, dobrze oddawał wrażenia z rozgrywki. Oczywiście, żeby nacieszyć się każdym z nich, trzeba je najpierw pobrać, więc przyda Wam się dobre łącze internetowe lub sporo cierpliwości w oczekiwaniu na pobranie. Ale warto czekać.

Pierwszy tytuł, który sprawdziłem, to Glimpse — kameralna opowieść interaktywna o dwójce zagubionych istot, które mówią głosem sławnych aktorów takich jak Lucy Boynton i Taron Egerton. To trójwymiarowe kino, w którym uczestniczymy w przejmującej opowieści. Dzięki goglom od HTC można było zawiesić na chwilę zdrowy rozsądek na kołek i dać się pochłonąć tej baśni o początku i końcu miłości. Choć sama fabuła nie wymaga od nas wielkiej aktywności i w zasadzie całość możemy obserwować z pozycji siedzącej, to jednak dobre poprowadzenie opowieści oraz współpraca ze sprzętem potrafi zrobić magię.

kontrolery z bliska

Tytułem wartym przetestowania na Vive XR Elite jest też Maestro: The Masterclass. Wykorzystujemy tu bowiem nie tylko kontroler, ale i gesty dłoni, więc jest okazja sprawdzić, jak gogle radzą sobie i z tym elementem. Moment, gdy nasz pokój zamienia się w salę koncertową może i nie wyrzuca z kapci, ale daje frajdę. Do tego dyrygowanie ogromną orkiestrą i chórem jest niezwykle atrakcyjnym wyzwaniem. Aby mu sprostać, poza refleksem niezbędne jest dobre działania kontrolera i systemu rozpoznawania gestów, z czym HTC radzi sobie w tym przypadku bez zarzutu.

I am Batman!

Ale te tytuły to tylko przedsmak pełnych możliwości, które oferują te gogle. Vive XR Elite pozwala odpalić także dużo bardziej wymagające gry. I o ile w tych pierwszych grach możemy spokojnie korzystać jedynie z samych gogli, bez konieczności podpięcia się pod komputer, to przy bardziej wydajnych produkcjach nadal musimy posiłkować się wsparciem ze strony komputera. W moim przypadku był to Gigabyte Aorus z procesorem i7-10875H, 16 GB RAM-u i kartą graficzną GeForce RTX 2070 Max-Q Design.

Gogle od HTC nie wnoszą więc tej oczekiwanej od lat rewolucji, bo choć można na nich grać bez kabla, to jednak nie zawsze. Z pewnością warto docenić starania Tajwańczyków, że sporo można zrobić bez dodatkowego komputera, ale żeby wykorzystać pełnię możliwości musimy wydać de facto wciąż mniej więcej dwa razy więcej, niż kosztują same gogle (no chyba że mamy już w domu odpowiedni laptop lub pecet).

gogle bateria

W co można pograć na takich goglach przy połączeniu z komputerem? Możliwości jest sporo, zwłaszcza przy wpięciu się do konta na Steamie, choć tu trzeba być gotowym na przeprawę z kontrolerami. Ja postanowiłem odwiedzić Gotham City w stroju człowieka-nietoperza. Batman Arkham VR to jeden z tytułów, które nie dość, że niosą za sobą świetną opowieść, to jeszcze stanowią pole do popisu dla takich gogli. 

Świetnie oddają to chociażby lustrzane odbicia, w których dobrze oddawane są nasze ruchy jako słynnego “gacka”. Natomiast scena “przejścia” do słynnej jaskini pod rezydencją Wayne’ów sprawiła, że podświadomie ciało drgnęło lekko w momencie niespodziewanego zjazdu windą. Do tego samo Gotham jest polem do graficznej uczty. Choć sam styl jasno daje nam znaki, że to wciąż gra, to jednak jest to jeden z tych tytułów, w których można uznać, że może jeszcze coś z tego VR-u będzie. Miasto jest oczywiście pełne mroku, który jest rozświetlany przez uliczne neony, stare lampy i światła pojazdów. Batman Arkham VR od początku zasnute jest mgłą tajemnicy, a przedzieranie się przez nią na HTC Vive XR Elite sprawia mnóstwo frajdy.

Nie mogłem też ominąć Fallouta 4 w wersji VR. Nie była to długa zabawa - ledwie opuściłem kryptę 111, ale to wystarczyło. Przy mojej niechęci do wszelkiego rodzaju robactwa było to doświadczenie niezwykle ohydne, co tu trzeba traktować jako wielki komplement. Atak przerośniętych karaluchów, much i innego paskudztwa czuć niemal namacalnie i aż człowiek żałuje, że nie ma też kontrolerów na nogach, żeby to dziadostwo ubić.

gogle pudło

W obu przypadkach fajną robotę robiło też drganie kontrolerów w kluczowych momentach i płynna rozgrywka. Nie dało się odczuć, by sprzęt spowolnił choćby na moment. Do tego warto docenić czas pracy na baterii, który przy graniu w Batmana wyniósł u mnie około półtorej godziny. Wystarczająco, żeby móc się już trochę pobawić.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne