Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)


Czy ładowarki solarne faktycznie mogą pomóc złaknionym energii smartfonom w sytuacji, gdy w pobliżu nie ma gniazdka z prądem? Byłem sceptyczny, ale ładowarka Green Cell SolarCharge przekonała mnie, że to ma sens. Szkoda tylko, że w naszym klimacie użyteczność takich zestawów jest dość ograniczona sezonowo. 

Mieszko Zagańczyk (Mieszko)
16
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Jestem typowym mieszczuchem, żyjącym w otoczeniu betonu, w hałasie i smogu. Miasto ciąży mi na duszy i gdy doznanie to przekroczy punkt krytyczny, muszę wyrwać się w dziksze tereny. W góry, do lasu, na nadbużańskie łąki – wszystko jedno, byle z dala od murów. Uciekam z miasta, ale mieszczuch wciąż we mnie mocno tkwi, więc nie potrafię wyrwać się z niewoli elektronicznego sprzętu. Smartfony, smartwatch, czytnik e-booków, czasem targam też tablet. Na smartfonie korzystam z nawigacji GPS, a internet przydaje się na każdej wycieczce – do kontaktów ze znajomymi lub by dowiedzieć się czegoś o nowych miejscach.

Dalsza część tekstu pod wideo

I chociaż na wyprawach w głuszę towarzyszą mi pancerne smartfony z solidnymi bateriami nawet 10 000 mAh, jakoś tak się dzieje, że w końcu zaczyna brakować energii. Na takie sytuacje mam też ciężki i wielki jak cegła, terenowy power bank 20 000 mAh. Na ogół się sprawdza.

A gdyby tak wykorzystać trochę inny rodzaj awaryjnego zasilnia? Na przykład solarną ładowarkę? Niee, to nie ma sensu, to się nie sprawdza – tak myślałem. Aż trafił do mnie Green Cell SolarCharge – sprzęt łączący matę i ładowarkę solarną z powerbankiem. Poużywałem tego trochę i… jestem w szoku, jak to fajnie działa.  

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Green Cell SolarCharge – co to za sprzęt?

Green Cell SolarCharge to urządzenie, które łączy trzy główne elementy: matę solarną, pobierającą dzięki panelowi fotowoltaicznemu o mocy 21 W energię ze słońca, ładowarkę, która przekształca tę energię w użyteczny dla nas sposób oraz powerbank o pojemności 10 000 mAh.

Dane techniczne Green Cell SolarCharge:

  • nominalna pojemność banku energii: 10 000 mAh, 37 Wh,
  • rzeczywista pojemność: 6 660 mAh, 33,3 Wh,
  • moc panelu fotowoltaicznego: 21 W, konwersja na poziomie 22-25%,
  • moc wyjściowa powerbanku: 18 W, 
  • porty wyjścia: USB-C (5V/3A, 9V/2A, 12V/1.5A), USB-A (5V/3A, 9V/2A, 12V/1.5A, Quick Charge), USB-A (5V/3A)
  • porty wejścia: USB-C (5V/3A, 9V/2A, 12V/1.5A), microUSB (5V/3A, 9V/2A, 12V/1.5A)
  • wymiary po złożeniu 305 x 180 x 20 mm, po rozłożeniu 520 x 305 x 10 mm,
  • masa: 730 g,
  • w zestawie: ładowarka słoneczna, kabel USB-microUSB 25 cm, 2 karabinki, instrukcja obsługi,
  • cena: 499,95 zł.

Jak to wygląda?

W stanie złożonym Green Cell SolarCharge to płaski pakiet o rozmiarach dużego tabletu – 30 cm długości i niecałe 20 cm szerokości. Wagę 730 gramów trudno zignorować w mocno wypakowanym plecaku – bo podczas wędrówki każdy gram więcej to dodatkowa trudność – ale w praktyce można to jakoś upchać i nie ciąży zanadto. Alternatywą będzie niewiele mniej ważcy standardowy powerbank, który może okazać się sprzętem jednorazowym.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Po pełnym rozłożeniu ładowarka wydłuża się do około pół metra – są to trzy panele, luźno połączone ze sobą „zawiasami” z tkaniny. Taka budowa sprawia, że matę można dowolnie ułożyć na każdej powierzchni – na trawie, ale też na skale czy zawiesić na gałęzi drzewa.

Ładowarka Green Cell SolarCharge została też tak zaprojektowana, by można ją było nosić na co dzień na plecaku. Dwa dołączone do zestawu karabinki oraz szlufki na samym urządzeniu umożliwiają zaczepienie całości do plecaka, tak, by panele były wystawione na słońce podczas wędrówki. Na mniejszych plecakach poniżej 40 litrów trzeci panel będzie zwisał luźno na dole, ale w niczym to nie przeszkadza.     

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Z zewnątrz urządzenie pokrywa twarda, jakby brezentowa tkanina, która zapewnia dość dużą odporność na uszkodzenia mechaniczne, można ją też łatwo oczyścić, przecierając na mokro. Producent nie podaje, czy zestaw spełnia jakąś normę wodoszczelności, więc choć całość robi bardzo dobre wrażenie, gdyby na szlaku dopadł nas deszcz, lepiej jednak schować wszystko do plecaka.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Pod pierwszym, górnym panelem kryje się całe centrum dowodzenia, zabezpieczone rzepem. W siateczkowej kieszeni kryje się powerbank wraz z portami. Wygląda to bardzo skromnie – element ten jest niewielki i w pierwszej chwili zacząłem szukać „gdzie to jest schowane”. Jednak to właśnie ta płaska „bateryjka” sprawia, że wszystko działa, jak należy.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Siateczkowa kieszeń zamykana jest na suwak i można tam schować swój telefon, by go ładować z powerbanku, gdy całość jest zawieszona na plecaku lub ułożona na kamieniu w czasie odpoczynku. Na pewno nie wypadnie.  

Powerbank ma cztery porty, schowane pod gumową klapką – ten akurat element wydaje mi się dość słaby, bo jest zbyt miękki i jak znam życie, mókłby mi się urwać podczas jakiejś terenowej przygody. 

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Znajdziemy tam dwa duże porty USB-A, w tym jeden, bardziej efektywny (Quick Charge 18 W) oznaczony na czerwono. Jest też dwustronny port USB-C 18 W Power Delivery – te złącza mogą być wykorzystywane do podpięcia telefonów czy innych urządzeń do ładowania – nawet trzech na raz.

Port USB-C może także służyć do napełniania powerbanku energią za pomocą standardowej ładowarki sieciowej. Podobną funkcję ma czwarty port – microUSB – który podczas ładowania trzech urządzeń może pełnić funkcję alternatywnego źródła zasilania.

Na powerbanku znajduje się przycisk do aktywowania urządzenia, a także cztery niebieskie diody wskazujące stan naładowania. Jest też diodowy wskaźnik ładowania solarnego.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)


Green Cell SolarCharge – ładowanie słoneczne

Green Cell SolarCharge można podładować tradycyjnie z gniazdka jak każdy inny powerbank. Pełne zasilenie przy pomocy ładowarki 18 W (9V/2A) od jednego z testowanych z zestawem telefonów trwało około 3,5 godziny.

Jednak założeniem urządzenia jest oczywiście to, by gromadzić energię słońca i przekształcać ją w prąd do ładowania telefonu. Panele fotowoltaiczne ładowarki mają moc 21 W i zapewniają konwersję na poziomie 22-25%. Trzeba je jak najbardziej wyeksponować na słońce, w czym pomaga diodowy wskaźnik – świeci się na zielono w optymalnym położeniu, na żółto w słabszych warunkach i na czerwono, gdy światła jest zbyt mało. 

Do Green Cell SolarCharge można podłączyć swoje urządzenia, umieścić panele na słońcu i tak zostawić, by się wszystkie ładowały. Można też schować telefon do środka siatkowej kieszeni, podpiąć do wybranego portu i zawiesić panele na plecaku, jak opisywałem wyżej. Można też zostawić panele do naładowania w nasłonecznionym miejscu, a telefon zasilić później.  

Ile trwa pełne naładowanie za pomocą energii słonecznej? Producent przekonuje, że jest to 5-6 godzin. Świetny czas, ale pod warunkiem, że panele będą poddane natężeniu oświetlenia w wysokości 70 tys. luksów. To mocne, ale nie najmocniejsze natężenie w bezpośrednim świetle słonecznym. Taki rezultat można więc uzyskać w środku upalnego lata.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Niestety, sam dostałem Green Cell SolarCharge do testów po fali największych upałów, w trakcie których cały dzień utrzymywało się mocne słońce. Później było różnie – raz pełna jasność, za chwilę trochę chmur. W takich warunkach trudno szczegółowo podać czas wymagany do naładowania zestawu, choć było to średnio około 9 godzin. Można więc przyjąć dla pewności kalkulacji, ogólne założenie, że jeden dzień to jedno pełne naładowanie. Na jeden smartfon – idealnie. 

W sumie to dobry wynik. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że szybciej wrócę z parodniowej wycieczki, niż naładuję powerbank, a tu zaskoczenie. Problemem są jednak skracające się jesienią dnie i coraz słabsze natężenie światła słonecznego – więc najlepsze rezultaty osiągniemy jednak latem. W pochmurny dzień, przy świetle rzędu 1000 luksów, nie ma szans na wykorzystanie zestawu. W końcówce testów w ciągu dwóch pochmurnych dni, z paroma godzinami słabego słońca zestaw naładował się tylko do połowy.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Ładowanie z powerbanku

Green Cell SolarCharge nie jest powerbankiem, który ma ładować z wielką mocą i szybko, więc nie może konkurować z najlepszymi magazynami energii dla topowych urządzeń. Ograniczeniem jest moc wyjściowa 18 W – porty pozwalają na zasilanie prądem 5V/3A, 9V/2A oraz 12V/1.5A

Nominalna wartość powerbanku to 10 000 mAh (5V), co odpowiada 37 Wh, natomiast rzeczywista pojemność to 6 660 mAh (5V) – 33,3 Wh. Oznacza to sprawność Wh na poziomie 89,99%. Jest to całkiem dobra wartość, stawiająca powerbank powyżej średniej. A jak to wygląda w praktyce?

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Przeprowadziłem testy z trzema telefonami. Pierwszy to wręcz wzorcowy do porównania z Green Cell SolarCharge pancerny smartfon z akumulatorem 6600 mAh i ładowaniem 18 W. Ładowanie z portu USB-A pozwoliło mi zasilić telefon w 100% do pełnego rozładowania  powerbanku.

Nieco słabszy wynik osiągnąłem w drugim pancernym telefonie z akumulatorem 8300 mAh i ładowaniem 18 W. W tym przypadku smartfon z portu USB-A naładował się tylko do 71%, co odpowiada pojemności 5893 mAh – poniżej oczekiwań.

Trzeci test to smartfon z akumulatorem o pojemności znamionowej 4300 mAh i niedostępnym w tym przypadku ładowaniem 66 W – z portu USB-C udało mi się go napełnić raz do 100% i ponownie do 57 %, czyli uzupełnić w sumie 6751 mAh.

W tych testach trzeba też wziąć pod uwagę możliwy, ale nieokreślony stopień zużycia akumulatorów w tych telefonach, jednak ogólny wynik jest zgodny z oczekiwaniami, wynikającymi ze specyfikacji technicznej.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

Podsumowanie

Słoneczna ładowarka Green Cell SolarCharge bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. W pełnym słońcu maty gromadzą tyle energii, że w pół dnia uda się naładować powerbank do pełna. Przy gorszym oświetleniu trzeba na to poświęcić co najmniej 8 godzin, może 10 – tego czasu nie da się oczywiście określić tak dokładnie. Jednak tyle wystarczy, by w pełni zasilić większość typowych telefonów, dostępnych na rynku, dla niektórych zostanie jeszcze energii na co najmniej 50%. W praktyce zyskujemy niemal nieustanny dopływ energii ze słońca, bez gniazdka.

Ładowanie nawet trzech urządzeń naraz nie będzie już tak efektywne, ale jest to teoretycznie możliwe.

Powerbank pozwala na pełne zasilenie telefonu z akumulatorem około 6600 mAh, a oferowany zestaw portów o mocy do 18 W zapewnia też akceptowalny czas ładowania.

Mata Green Cell SolarCharge jest wykonana solidnie, więc wytrzyma nawet cięższe warunki, na przykład całodzienne noszenie na plecaku. Pomagają w tym szlufki i karabinki z zestawu.

Całość jednak staje się mało przydatna, gdy brakuje słońca – w pochmurne dni na naładowanie powerbanku można się nie doczekać.

Green Cell SolarCharge dla fotowoltaicznego turysty. To naprawdę działa! (test)

OCENA: 8/10

WADY

  • Z naturalnych względów w pochmurne dni panele ładują się bardzo powoli
  • Trochę zbyt miękka zaślepka portów – w skrajnych sytuacjach może się uszkodzić

ZALETY

  • W pełnym słońcu stosunkowo szybko ładuje zintegrowany powerbank do pełna
  • Solidne wykonanie całego zestawu
  • Praktyczna konstrukcja umożliwiająca zamocowanie paneli na plecaku i łatwe przenoszenie po złożeniu
  • Zintegrowany powerbank 
  • Powerbank zapewnia wysoką sprawność ładowania
  • Możliwość ładowania nawet trzech urządzeń naraz