Huawei Mate 30 Pro, jeden z najgorętszych smartfonów tego roku, w końcu trafił w nasze ręce. Czy jest tak dobry jak myśleliśmy? Prawdę mówiąc, okazał się nawet lepszy niż przypuszczaliśmy. Na tyle, że teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekamy na jego rynkowy debiut. Zapraszam do naszych wrażeń i pierwszy opinii na temat Mate'a 30 Pro.
Mate 30 Pro w kilku miejscach przypomina swoich poprzedników. Choć aparat jest otoczony pierścieniem, obiektywy są umieszczone w kwadracie niemal identycznym jak w Mate 20 Pro. Z kolei z P30 Pro łączą go bardzo efektowne, płaskie krawędzie na górze i dole obudowy.
Na pierwszy rzut oka podobnie wyglądają też krawędzie boczne. W końcu ekran znowu jest zakrzywiony, ale w sposób zupełnie inny niż w jakimkolwiek innym smartfonie. Genialnie leży w dłoni - słyszeliśmy wielokrotnie w ostatnich tygodniach. I faktycznie jest to prawda. Mate 20 Pro oraz P30 Pro poprzez zastosowanie zakrzywionego ekranu są dosyć cienkie na bocznych krawędziach. Wynika to z tego, że zakrzywienie jest bardzo łagodne. Ekran w Mate 30 Pro jest zakrzywiony dużo bardziej, przez co jego boki są bardziej kwadratowe niż zaokrąglone. Dzięki temu faktycznie obudowa leży w dłoni nieporównywalnie lepiej niż poprzednie modele Huaweia. I zdaję sobie sprawę z tego, że nie do końca widać to na zdjęciach. Niestety, musicie uwierzyć na słowo.
Ta "kwadratowość" jest widoczna również jeśli spojrzymy na przód obudowy. Zdecydowanie bliżej mu do Note'a 10 niż zaokrąglonego na rogach P30 Pro.
To nie koniec nietypowych rozwiązań. Kolejnym z nich jest włącznik. W chyba każdym smartfonie jest on umieszczony zawsze centralnie na boku obudowy. Idealnie na jego środku. Mate 30 Pro włącznik ma jakby pod krawędzią boczną. Tak jakby wychodził wręcz z tyłu obudowy. Choć wygląda to dosyć dziwnie, a jeszcze dziwniej się z niego korzysta, to jednak jest to wygodne rozwiązanie. Oczywiście podyktowane zakrzywieniem ekranu. Nie jest to jednak wada, a bardzo nietypowa cecha.
Kolejnym udziwnieniem jest brak przycisków regulacji głośności. Aby zmienić głośność należy dwa razy dotknąć krawędzi obudowy, a następnie przesunąć palcem w górę lub w dół. Wbrew pozorom to zaskakująco wygodne rozwiązanie, choć wymaga przyzwyczajenia. I albo coś robiłem źle, albo regulację głośności można wywołać tylko w górnej części ekranu. Ale działa to zarówno z lewej, jak i prawej strony.
Tył obudowy jest intrygujący nie tylko ze względu na pierścień otaczający aparaty. Pełni on rolę wyłącznie dekoracyjną. Czy wygląda dobrze? Kwestia gustu. Na pewno inaczej i na mój gust jest to ładne rozwiązanie. Aparat delikatnie wystaje ponad powierzchnię obudowy, ale nie tak mocno jak w P30 Pro.
Tył obudowy ma dwie faktury. Podobnie jak w zaprezentowanych niedawno nowych wariantach modelu P30 Pro. Dolna część tylnego panelu jest chropowata. To coś na kształt rozwiązania hyper optical pattern znanego z Mate'a 20 Pro i dzięki temu obudowa trudniej zbiera odciski palców. Górna część jest za to gładka i błyszcząca. Ale w przeciwieństwie do nowych P30 Pro, tutaj linia przejścia pomiędzy fakturami jest niewidoczna, co wygląda znacznie efektowniej.
Źródło zdjęć: Lech Okoń; Arkadiusz Dziermański