DAJ CYNK

Ten smartfon udowadnia, że lustrzanki to przeszłość (test)

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Aparat

Aplikacja aparatu na pokładzie Huawei Mate 50 Pro wykorzystuje tradycyjny interfejs, w którym między poszczególnym trybami przemieszczamy się za pomocą wirtualnego pierścienia oraz dodatkowego menu. Całość jest czytelna i prosta w obsłudze. Jedyną poważną niedogodnością wydaje się niepotrzebne robienie z niektórych drobnych w sumie funkcji, np. regulacji przysłony czy trybu wysokiej rozdzielczości, osobnych trybów.

Huawei Mate 50 Pro - test

Oczywiście w smartfonie tak mocno nastawionym na możliwości fotograficzne nie mogło zabraknąć w pełni funkcjonalnego trybu manualnego. Pozwala on na precyzyjne dostosowywanie parametrów ekspozycji – w tym także przysłony, czego nie ma żaden inny smartfon na rynku – za pośrednictwem wygodnego interfejsu. Zdjęcia możemy wykonać każdym z czterech aparatów (przy czym funkcja zmiany przysłony dostępna jest wyłącznie dla głównego modułu), a także zapisać w formacie RAW. Zabrakło natomiast dodatkowych narzędzi pokroju focus peaking i histogramu, które bez wątpienia w tego typu sprzęcie okazałyby się przydatne.

Huawei Mate 50 Pro - test

Sama konfiguracja aparatów na pokładzie Mate 50 Pro robi wrażenie, choć nie zwiastuje rewolucji. Mamy tu do czynienia z potrójną jednostką z głównym modułem o rozdzielczości 50 Mpix. To, co jest w niej najciekawsze, to fakt, że sparowano ją z obiektywem z mechaniczną regulacją przysłony w zakresie F/1.4 do F/4.0. Coś, co jest absolutną podstawą w świecie tradycyjnej fotografii, tutaj stanowi absolutną rewolucję. Fakt, parę lat temu podobne rozwiązanie próbował wdrożyć Samsung, jednak do dyspozycji mieliśmy wyłącznie dwa skrajne ustawienia. Tu do dyspozycji mamy znacznie szerszy zakres regulacji. Rzecz jasna bardziej klasycznych udogodnień pokroju OIS również nie brakuje.

Jakość zdjęć wykonanych takim zestawem jest absolutnie fenomenalna. Fotografie prezentują się naturalnie, a telefon doskonale radzi sobie w niemal każdych warunkach oświetleniowych. Odwzorowanie szczegółów stoi na wysokim poziomie, zakres dynamiki tonalnej jest bardzo szeroki, a kolory prezentują się w większości naturalnie. Nawet mikrodetale nie są jakoś drastycznie przeostrzone, przynajmniej jak na standardy telefonów w smartfonach. 

Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to tendencja do niepotrzebnego podbijania kontrastu poprzez wzmacnianie czerni. Czasem prezentuje się to super, ale nie zawsze. Niestety w tym drugim przypadku trudno ten problem obejść.

Huawei Mate 50 Pro - test


Oczywiście w tym miejscu pojawia się pytanie, czy ta wspomniana wcześniej zmienna przysłona faktycznie się przydaje, czy to tylko pic na wodę. Osobiście uważam, że nie tylko się przydaje, ale przede wszystkim bardzo dobrze spełnia swoją rolę, zapewniając znacznie większy zakres kontroli nad głębią ostrości. Rzecz przydatna szczególnie w przypadku fotografii z pogranicza makro. Ale nie tylko mechaniczna przysłona robi robotę. Także symulowana płytka głębia ostrości stoi na bardzo wysokim poziomie i pozwala uzyskać wyjątkowo realistyczne rezultaty.

Po zmroku jakość obrazu nadal pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Spada co prawda szczegółowość zdjęć i częściej zdarzają się artefakty związane z wyostrzaniem obrazu, jednak żeby to dostrzec, trzeba je oglądać na dużym przybliżeniu. W normalnych warunkach fotografie prezentują się bardzo atrakcyjnie. 

Co warto pochwalić – telefon doskonale radzi sobie nawet bez wspomagania dedykowanym trybem nocnym. Powiedziałbym nawet, że w przypadku głównego modułu ten ostatni więcej szkodzi, niż pomaga, niepotrzebnie podbijając kontrast i nasycenie zdjęć. Z drugiej strony, jeśli podoba się komuś taka efekciarska estetyka, to warto rzucić na niego okiem.

Dwa pozostałe aparaty na pleckach to moduł ultraszerokokątny o rozdzielczości 13 Mpix oraz tele o rozdzielczośc 13 Mpix z 3,5-krotnym przybliżeniem. Ten pierwszy sprawdza się bardzo dobrze i w sumie nie wydaje mi się, żeby trzeba było cokolwiek więcej pisać na jego temat. We wprawnych rękach pozwala uchwycić niesamowicie efektowne kadry za sprawą pola widzenia rzędu 120 stopni, dzięki czemu doskonale sprawdzi się przy pejzażach.

Moduł tele jest natomiast znacznie ciekawszy. Zastosowano tutaj persykopowy obiektyw z optyczną stabilizacją obrazu i ogniskową odpowiadającą 90 mm dla pełnej klatki. Już samo to sprawia, że bardzo dobrze sprawdzi przy portretach, a także fotografowaniu detali krajobrazu, szczególnie że jakość zdjęć przy natywnym 3,5-krotnym przybliżeniu wypada naprawdę dobrze. 

Ale jak się okazuje, bynajmniej nie musimy się do tego ograniczać, ponieważ nawet przy dziesięciokrotnym przybliżeniu można uzyskać doskonałe rezultaty i to mimo tego, że mamy tu do czynienia wyłącznie z zoomem cyfrowym. Jak udało się to osiągnąć? Nie mam pojęcia. Faktem jest natomiast, że Mate 50 Pro może w tej kategorii spokojnie konkurować z rywalami wyposażonymi w dedykowane moduły supertele. Ba, podejrzewam, że w wielu przypadkach wyszedłby z takiego starcia zwycięsko.

Huawei Mate 50 Pro - test


Z przodu znajdziemy aparat do selfie o rozdzielczości 13 Mpix wspomagany przez sensor TOF, wykorzystywany do detekcji głębi (a przy okazji do opisanej kilka stron wcześniej funkcji detekcji twarzy). Jest to jednostka ultraszerokokątna, co może się przydać w sytuacji, kiedy będziemy chcieli sfotografować się większą grupą. 

Przede wszystkim jednak uzyskane z pomocą przedniego aparatu rezultaty prezentują się naprawdę atrakcyjnie. Kolory wyglądają naturalnie, ekspozycja dobierana jest poprawnie, a detale na twarzy fotografowanej osoby oddane są poprawnie. Niestety nie przewidziano funkcji autofokus, ale nie było to podczas korzystania z urządzenia szczególnie uciążliwe. Zamiast tego mamy natomiast bardzo udany tryb portretowy.

Przykładowe zdjęcia

Aparat przedni (50 Mpix)

Aparat ultraszerokokątny

Aparat tele

Aparat przedni

Wideo

Huawei Mate 50 Pro pozwala na nagrywanie filmów w rozdzielczości maksymalnie 4K przy 60 kl./s. Nie znajdziemy tu trybu 8K i w sumie trochę szkoda, ale z drugiej strony z praktycznego punktu widzenia trudno nazwać to dużą stratą. Bardziej istotne jest to, że materiał w 4K jest stabilizowany i prezentuje się bardzo atrakcyjnie, w związku z czym nie ma realnej potrzeby sięgania po niższe rozdzielczości.

Huawei Mate 50 Pro - test

Jeśli chcecie nagrywać po zmroku, również nic nie stoi na przeszkodzie, bo telefon nadal radzi sobie dobrze. Rośnie co prawda zaszumienie kadru, ale za to kolory i odwzorowanie detali trzymają wysoki poziom. Największym problemem może okazać się stabilizacja, która w gorszych warunkach oświetleniowych ewidentnie niedomaga. Jest to jednak problem, z którym zetkniemy się także w telefonach konkurencji.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne