DAJ CYNK

Huawei Nova Y90 – niedrogi smartfon, który obywa się bez Google’a

Marian Szutiak (msnet)

Testy sprzętu

Huawei Nova Y90 w ręce


Interfejs systemowy i aplikacje

Huawei Nova Y90 pracuje pod kontrolą oprogramowania EMUI 12.0.1, który – choć producent się tym nie chwali – bazuje na Androidzie 11. Interfejs systemowy smartfonów Huawei wygląda schludnie, jest też prosty w obsłudze, a jednocześnie funkcjonalny. Skróty do wszystkich aplikacji znajdują się na pulpitach (możemy też włączyć układ klasyczny, z szufladą na aplikacje), a dla zachowania porządku możemy je dowolnie łączyć w foldery. Na lewo od nich znajduje się ekran asystenta z najważniejszymi informacjami z różnych aplikacji, a także wiadomościami z kraju i ze świata.

Huawei Nova Y90 zrzuty - pulpity

Testowany smartfon oferuje dosyć standardowy zestaw opcji umożliwiających personalizację interfejsu. Zmienić możemy między innymi motyw i tapetę, układ ikon czy rozmiar tekstu i innych elementów „wystroju”. Możemy też wybrać, czy do nawigowania po systemie wolimy używać przycisków ekranowych, czy może gestów (ja wolę to drugie). Do dyspozycji mamy tu również tryb prosty, w którym wszystko jest większe.

Huawei Nova Y90 zrzuty - personalizacja

Na tym możliwości interfejsu EMUI się nie kończą, a liczba dostępnych opcji i funkcji jest naprawdę imponująca. Nieco gorzej jest z aplikacjami, choć widać tu duże postępy od czasu, gdy Huawei został odcięty od mobilnych usług Google. Tu ich również nie ma (w zamian otrzymujemy usługi Huawei Mobile Services), więc nie możemy skorzystać ze sklepu Google Play oraz z aplikacji, które bez Google Mobile Services nie działają (głównie aplikacje firmy Google, w tym Google Pay).

Sklep AppGallery jest coraz bogatszy, a podstawowe aplikacje giganta z Mountain View mają swoje zamienniki. Na przykład zamiast Map Google są Mapy Petal, które pod wieloma względami przypominają amerykańskie rozwiązanie. Ciekawy zabieg jest stosowany w AppGallery, gdy jakiejś aplikacji w nim nie ma. Wtedy z pomocą przychodzi wyszukiwarka Petal, która wyszukuje plik instalacyjny aplikacji w Internecie i pozwala ją w łatwy sposób zainstalować (tak, jak dowolną aplikację ze sklepu).

Huawei Nova Y90 zrzuty - aplikacje

Jeśli chodzi o mnie, to w przypadku przesiadki na smartfon firmy Huawei, najbardziej by mi brakowało aplikacji Google Pay, z której korzystam zarówno na smartfonie, jak i na zegarku. Pozostałe aplikacje, z których korzystam na co dzień, prawdopodobnie udałoby mi się jakoś skompletować lub znaleźć ich zamienniki. Podsumowując, brak usług Google’a jest coraz mniej istotną wadą.

Łączność

W testowanym smartfonie marki Huawei na próżno szukać czegoś takiego, jak 5G. Jest to wynikiem nie tylko tego, że mamy do czynienia z urządzeniem o niezbyt wygórowanej cenie (są tańsze telefony z 5G), ale przede wszystkim z wciąż działającymi sankcjami, nałożonymi na chińskiego producenta. Huawei co prawda może kupować układy SoC od firmy Qualcomm, ale bez modemu 5G. Do dyspozycji mamy więc LTE, które na szczęście działa bardzo dobrze, a także inne formy łączności bezprzewodowej – Wi-Fi 5, Bluetooth 5.0 oraz NFC. Z żadnym z nich nie miałem problemów, nie licząc płacenia zbliżeniowego, z którego nie korzystałem.

Huawei Nova Y90 SIM

Warto tu przypomnieć, że smartfony Huawei szczególnie lubią się łączyć z innymi urządzeniami tej firmy, na przykład laptopami. Dzięki temu łatwo można przenosić różne rzeczy pomiędzy nimi. To jednak temat na inną historię.

Podczas testów używałem karty SIM sieci Orange i nie mogłem korzystać z takich technologii, jak VoLTE czy WiFi Calling. Pomimo tego, jakość połączeń głosowych była przyzwoita. Nie miałem żadnego problemu, by usłyszeć lub zrozumieć swojego rozmówcę, podobnie jak on mnie.

Huawei Nova Y90 telefonowanie


Na koniec pozwolę sobie dodać, że wbudowany odbiornik satelitarny zapewnia sprawne i odpowiednio dokładne ustalenie położenia smartfonu, co przyda się na przykład w Mapach Petal (i nie tylko). Do dyspozycji mamy tu również cyfrowy kompas.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Marian Szutiak / Telepolis.pl