Cecotec to stosunkowo nowa na polskim rynku, pochodząca ze słonecznej Hiszpanii marka, która zadebiutowała w naszym kraju na początku 2021 roku. Kto jak kto, ale Hiszpanie na klimatyzacjach znać się powinni, w końcu problem upałów jest im znacznie bliższy niż Polakom.
Sęk w tym, że zestaw sprzedażowy Cecotec ForceClima 9150 zawiera regulowaną listwę do umieszczenia w oknie przesuwnym, a nie w typowych dla Polski oknach skrzydłowych. Rodzi to sporo zamieszania podczas instalacji, a zaufajcie mi, skuteczne odprowadzenie ciepła jest tutaj kluczowe.
Kluczowe jest też, by ze szczelin w uchylonym oknie nie było zasysane ciepłe powietrze z zewnątrz, bo to tylko przepalanie energii elektrycznej, tymczasem tworzone w pomieszczeniu podciśnienie bardzo temu sprzyja. W efekcie w ruch u mnie poszła niezbyt piękna papierowa taśma klejąca i zrolowana folia bąbelkowa. Czego się jednak nie robi dla chłodu.
Sam sprzęt nie należy do małych — to pionowa kolumna o wysokości 70 cm, 35 cm głębokości i 33,5 cm szerokości oraz o masie 22,2 kg. Transportować należy go przy tym w pionie, podobnie jak inne produkty ze sprężarką (lodówki, kostkarki etc.) Do rozmiarów urządzenia należy jeszcze doliczyć przestrzeń ochronną wokół niego i całe to zamieszanie, jakie robi rura odprowadzająca ciepłe powietrze.
W zestawie oprócz jednostki centralnej, rury odprowadzającej i listwy okiennej znalazł się też pilot podczerwieni z bateriami i gumowa rurka. Ta ostatnia służy od usuwania skroplonej pary wodnej z podstawy urządzenia lub też, w trybie osuszania powietrza, z górnego zaworu z tyłu obudowy.
Oprócz wspomnianego osuszania do naszej dyspozycji jest też standardowy tryb pracy jako klimatyzacja, praca jako wentylator (dwa tryby mocy) i jako... farelka. Tak, sprzęt może też służyć do podnoszenia temperatury.
Dołączona dokumentacja nie zawiera instrukcji w języku polskim. Z rzeczy istotnych związanych z bezpieczeństwem użytkowania — minimalna powierzchnia klimatyzowanego pomieszczenia to 12 metrów kwadratowych, a klimatyzator nie może się stykać z żadnymi przedmiotami — należy zachować 50 cm odstęp od każdego boku urządzenia.
Wygodny transport urządzenia zapewniają uchwyty jak i kółeczka na spodzie obudowy. W razie przepełnienia zbiornika z wodą pojawia się stosowny monit i praca zostaje przerwana aż do jego opróżnienia. Sam design jest z tych bardziej widowiskowych niż praktycznych. O ile metalowe boki są bardzo na plus, to już fortepianowa czerń górnego i przedniego panelu to świetna okazja do gromadzenia odcisków palców i zarysowań.
Po krótkich oględzinach okazało się, że powietrze z ForceClimy nie wychodzi całą szerokością uzbrojonego w 4 łopatki frontu urządzenia, a jedynie z prawej jego strony. Tam też należy szukać lotki do kierowania powietrza w prawo bądź lewo.
Dwa tryby pracy wentylatora różnią się jedynie minimalnie głośnością pracy. Przy pełnej mocy z odległości 1 m zarejestrowałem 60 dB, a przy trybie cichym 57 dB. Przy biurku, ponad 4 metry od urządzenia głośność nadal wynosiła w trybie pełnej mocy około 55 dB. Zdecydowanie nie jest to sprzęt cichy, ale muszę przyznać, że nawet z tej odległości, "po przekątnej" pokoju dolatywało do mnie przyjemnie chłodne powietrze.
Szum urządzenia jest równomierny, nie ma tutaj tonów wysokich wwiercających się w mózg, ale z rzadka pojawia się dodatkowy odgłos przelewania się cieczy, trwa on jednak krótko. Zdecydowanie mamy do czynienia z urządzeniem znacznie głośniejszym niż pokojowy wentylator, a brak ruchomej głowicy sprawia, że strumień powietrza jest jednostajny i cyrkulacja powietrza jest stała, co niekoniecznie jest zjawiskiem korzystnym.
Źródło zdjęć: Lech Okoń - Telepolis.pl