Wiele osób kupując tani komputer musi iść na kompromisy. Szukając sprzętu w okolicy 2 tys. zł w zasadzie jesteśmy skazani na sprzęt o niskiej wydajności, słabo wykonany i duży. W końcu nie bez powodu ekrany o przekątnej 15 cali są w Polsce cały czas najpopularniejsze. O bajerach takich jak dotykowy ekran, czy nawet podświetlana klawiatura możemy zapomnieć. Chyba, że zdecydujemy się na wynalazki pokroju Kiano, ale to będą pierwsze objawy masochizmu.
A co jeśli powiem Wam, że za 2300 zł można mieć komputer dobrze wykonany, z dotykowym i obracanym ekranem IPS, podświetlaną klawiaturą, czytnikiem linii papilarnych i procesorem AMD Ryzen? Jeszcze niecały miesiąc temu powiedziałbym, że to niemożliwe. Ale wtedy w moje ręce wpadł Lenovo Yoga 530. Sprawdźmy jak komputer spisuje się w praktyce.
Po pudełku laptopa zazwyczaj nie możemy spodziewać się zbyt wiele. To nie smartfon z ładnym, kolorowym pudełkiem. Tutaj szary karton jest standardem. W środku obok laptopa znajdziemy dwuczęściową ładowarkę. Szkoda, bo to typowy laptopowi zasilacz. Duży i toporny, więc zazwyczaj wolałem na co dzień zabierać ze sobą dużo zgrabniejszą ładowarkę od Yogi 710.
Specyfikacja: