Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Wiele osób kupując tani komputer musi iść na kompromisy. Szukając sprzętu w okolicy 2 tys. zł w zasadzie jesteśmy skazani na sprzęt o niskiej wydajności, słabo wykonany i duży. W końcu nie bez powodu ekrany o przekątnej 15 cali są w Polsce cały czas najpopularniejsze. O bajerach takich jak dotykowy ekran, czy nawet podświetlana klawiatura możemy zapomnieć. Chyba, że zdecydujemy się na wynalazki pokroju Kiano, ale to będą pierwsze objawy masochizmu.

Arkadiusz Dziermański (orson_dzi)
23
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Zestaw i specyfikacja

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Po pudełku laptopa zazwyczaj nie możemy spodziewać się zbyt wiele. To nie smartfon z ładnym, kolorowym pudełkiem. Tutaj szary karton jest standardem. W środku obok laptopa znajdziemy dwuczęściową ładowarkę. Szkoda, bo to typowy laptopowi zasilacz. Duży i toporny, więc zazwyczaj wolałem na co dzień zabierać ze sobą dużo zgrabniejszą ładowarkę od Yogi 710.

Dalsza część tekstu pod wideo
Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Specyfikacja:

  • obudowa o wymiarach 328 x 229 x 17,6 mm i masie 1,67 kg,
  • 14-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, dotykowy, błyszczący, obracany o 360 stopni,
  • procesor AMD Ryzen 3 2200U, 2 rdzenie, 4 wątki, taktowanie 2,5 – 3,4 GHz, 4 MB cache,
  • grafika AMD Radeon Vega 3
  • 4 GB pamięci RAM (wolny 1 slot), dysk SSD 128 GB (M.2)
  • porty – 2x USB 3.1, USB typu C, HDMI, czytnik kart pamięci, gniazdo Jack 3,5mm, Kensington Lock,
  • czytnik linii papilarnych, głośniki Harman, podświetlana klawiatura, wielodotykowy touchpad,
  • 4-komorowy akumulator o pojemności 5730 mAh,
  • Windows 10 Home 64-bit.

 

Obudowa i wykonanie

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Wymiary obudowy możemy uznać za typowe dla 14-calowego laptopa. Pomimo zastosowania plastiku konstrukcja jest bardzo przyjemna dla oka. Wszystko jest tutaj matowe, co dodaje wrażenia solidności, a przy okazji powierzchnia skutecznie opiera się przed zbieraniem odcisków palców. Wrażenie solidności nie mija po wzięcia laptopa do ręki. Plastiki są grube, sztywniejsze niż niejeden metal stosowany w przenośnych komputerach. W dodatku wszystko jest ze sobą bardzo dobrze spasowane. Spotkałem się  opiniami mówiącymi o rysowaniu się krawędzi obudowy oraz schodzeniu farby z klapy, ale przy noszeniu laptopa w niekoniecznie przystosowanej do tego torbie nie zauważyłem takich objawów. Czego chcieć więcej? Klapa ekranu mogłaby być cieńsza, ale mówimy tu o laptopie za zaledwie 2300 zł (coś czuję, że ta kwota padnie jeszcze wiele razy).

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie
Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Klapa ekranu ugina się w niewielkim stopniu w środkowej części, a mocniej wygiąć można ją przy użyciu sporej siły. Sam ekran ma stosunkowo szerokie ramki jak na dzisiejsze standardy, ale na co dzień nie razi to w oczy. Dolna ramka jest typowo dla serii Yoga dużo szersza niż pozostałe. Na krawędziach klapy mamy cienką ramkę, wystającą ponad powierzchnię ekranu, dzięki czemu prawie do zera zostało zminimalizowane odbijanie się klawiatury na powierzchni wyświetlacza. Ekran, jak przystało na serię Yoga, obraca się o 360 stopni. Zawiasy sprawiają wrażenie solidnych i poruszają się ze sporym oporem. Na tyle dużym, że otwarcie klapy jedną ręką jest bardzo trudne, żeby nie powiedzieć niemożliwe. Nad wyświetlaczem znajdziemy oko kamery o rozdzielczości 720p.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Klawiatura znajduje się w delikatnym zagłębieniu, a jej otoczenie jest w całości metalowa. To jedyny metalowy element konstrukcji, co należy pochwalić, bo dużo wygodnie pisze się trzymając dłonie na metalowej powierzchni niż plastikowej. Pod klawiaturą znajdziemy całkiem spory touchpad bez wydzielonych przycisków, a z prawej strony, pod klawiszami strzałek, znalazło się miejsce dla czytnika linii papilarnych.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Wylot powietrza został umieszczony na górnej krawędzi komputera, natomiast na spodzie znajdziemy głośniki sygnowane marką Harman. Na spodniej części znajdziemy też gumowe nóżki, które wzorowo zapobiegają przesuwaniu laptopa w trakcie pracy.

Porty

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Małe komputery zazwyczaj cierpią na niedobór portów, ale w przypadku Yogi 530 jest trochę inaczej. Na lewym boku znajdziemy okrągłe gniazdo ładowania, pełnowymiarowy port HDMI, port USB 3.0 mogący służyć do ładowania komputera, port USB typu C i gniazdo Jack 3,5mm.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Na prawym boku mamy czytnik kart SD, port USB 3.0, port Kensington Lock oraz malutkie wgłębieni będące przyciskiem resetu komputera, służące do uruchomienia przywracania systemu.

Klawiatura i touchpad

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Każdy kto używał już klawiatury w ulatrabooku Lenovo i uważa ją za najwygodniejszą na świecie – poczuje się jak w domu. Nie zawiodą się też osoby, które są trochę ostrożniejsze w werdyktach i tak jak ja zwyczajnie lubią te klawiatury – też będziecie zadowoleni. Przyciski są wyspowe, a odstępy pomiędzy nimi całkiem spore i wynoszą ok 2 mm.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Klawisze mają niski skok, ale bardzo dobrze wyczuwalny punkt aktywacji, dzięki czemu pisze się na nich błyskawicznie. Ciężko o wygodniejszą klawiaturę w tej cenie, a i w sporo wyższej Yoga 530 rozłoży na łopatki niejednego konkurenta.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Nie można pominąć tutaj podświetlenia klawiszy. Tak, za 2300 zł można kupić nówkę sztukę laptop z podświetlaną klawiaturą(!). Podświetlenie jest białe i dwustopniowe. Pierwszy stopień jest bardzo dyskretny i w zasadzie podświetlane są głównie półprzezroczyste oznaczenia przycisków, co wygląda bardzo efektownie. Drugi stopień jest już agresywny i prześwituje spod obramowania przycisków. Podświetlenie jest ciągłe i nie wygasza się po określonym czasie.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Nie jestem fanem touchpadów serii Yoga i nie inaczej jest w tym przypadku. Touchpad jest duży, bardzo delikatnie przesunięty w lewo, ale nie przeszkadza to podczas pisania, ale daleko mu do precyzji chwalonej przeze mnie np. w Matebookach Huaweia. Wiadomo, nie ta półka cenowa, ale nawet droższe Yogi nie są pod tym względem ideałem. W przypadku modelu 530 powierzchnia płytki dotykowej jest trochę zbyt szorstka, przez to sterowanie kursorem za jej pomocą nie jest tak precyzyjne jak być powinno. Touchpad jest gładki, bez żadnych oznaczeń, ale wciskanie go bliżej lewej lub prawej krawędzi odpowiada lewemu i prawemu przyciskowi myszy.

Ekran

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Oszczędzanie w przypadku laptopów najłatwiej jest dostrzec… na ekranie. Lenovo Yoga 530 to konstrukcja budżetowa, której można wiele wybaczyć, ale trzeba jasno powiedzieć – parametry ekranu są zdecydowanie poniżej średniej.

14-calowy panel firmy AU Oprtonics celuje w jasność 250 nitów i pokrycie gamutu kolorów NTSC w 45%. Ani jednego, ani drugiego parametru nie udało się jednak osiągnąć podczas testów, które wskazały na jasność do 249 nitów i odwzorowanie dla NTSC na poziomie 44%. Niby różnica to niewielka, ale pamiętajmy, że to odcinanie z i tak marnych parametrów deklarowanych.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Przy 249 nitach możemy zapomnieć o komfortowej pracy poza pomieszczeniami, a choć wyświetlacz ma dosyć dobrze skalibrowane kolory (średnie DeltaE 0,88, maks. dla błękitu – 6,21), to jednak poruszamy się w obrębie gamutu pokrywającego zaledwie w 61% sRGB.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Ekran najjaśniejszy jest w centrum (249 nitów), a im bliżej krawędzi, tym jest ciemniej (spadek o nawet 11%). Zdecydowanie nie jest to marzenie osoby pałającej się grafiką komputerową czy obróbką wideo, ani też kogoś poszukającego niezawodnego kompana podczas pracy na ławce w parku. W domowym zaciszu (a właściwie zacienieniu), powyższe wady są jednak mniej odczuwalne i do zadań czysto rozrywkowych Yoga 530 raczej wystarczy. Również pisanie w podróży, np. w wagonie pociągu, nie stanowi żadnego problemu.

Wydajność i kultura pracy

To był mój debiut z procesorem Ryzen i tak naprawdę nie do końca wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać. Mając w głowie 2300 zł spodziewałem się czegoś na poziomie Intela i3, a tutaj zdziwienie. Jest o wiele lepiej. W codziennym działaniu Yoga 530 działa może nie idealnie jak sprzęt z wysokiej półki, ale naprawdę bardzo sprawnie. Praca na wielu oknach, aplikacjach, kilkunastu kartach w przeglądarce, wszystko to działa bez zarzutów. A dodatkowo, zastosowany układ graficzny Vega pozwala zadziwiająco komfortowo zagrać w więcej niż tylko mało wymagające gry.

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie
Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Wydajność laptopa można w prosty sposób podnieść dokładając w wolne gniazdo dodatkową pamięć RAM. Taki zabieg będzie nas kosztować niecałe 200 zł. Warto się na niego zdecydować, ponieważ procesory AMD Ryzen dużo lepiej działają przy wsparciu pamięci działającej trybie dual channel.

Akumulator

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

O ile w temacie wydajności nie byłem pewny czego spodziewać się po Ryzenie, tak w kwestii akumulatora spodziewałem się, że szału nie będzie. I tutaj już się nie zdziwiłem. Słabe czasy działania to niestety częsta przypadłość laptopów z procesorami AMD. Przy maksymalnym podświetleniu ekranu i pracy z ciągłym dostępem do Internetu musiałem szukać ładowarki minimalnie po przekroczeniu ok 4 godzinach. Przy ustawieniu jasności ekranu na 200 nitów, akumulator wystarcza na ok 5:40 godzin ciągłego oglądania filmów.

Na pocieszenie zostaje krótki czas ładowania, które trwa niecałe 1,5 godziny.

Podsumowanie

Lenovo Yoga 530 - test ultrabooka bezkonkurencyjnego w swojej cenie

Moje doświadczenia z laptopami w cenie zbliżonej do 2000 zł były do tej pory bardzo słabe. To cena, w której trzeba iść na ogromne kompromisy w zasadzie pod każdym względem. Od tragicznej, zazwyczaj dużej i zabawkowo wykonanej obudowy, przez koszmarny ekran, niewygodną i niepodświetlaną klawiaturę, po niską wydajność. Dodatki? Co najwyżej w postaci torby dorzuconej przez sprzedawcę.

I wtedy w moje ręce wpada Yoga 530. Komputer wykonany genialnie jak na plastikową obudowę i do tego całkiem kompaktowy. Oferujący bardzo przyjemną wydajność i możliwość zagrania w niekoniecznie najstarsze gry, bardzo wygodną i podświetlaną klawiaturę, czytnik linii papilarnych i dotykowy, obracany ekran.

Kompromisy? Oczywiście są, w końcu mówimy o laptopie za 2300 zł. Należy do nich ciemny ekran. Co prawda już po 3-4 dniach kompletnie tego nie zauważałem, ale rzut oka na inny sprzęt wystarczał żeby zaczynało się to mocno rzucać w oczy. Drugą bolączką jest akumulator, choć nie jest to na tyle wada tego konkretnego modelu, co większości laptopów z procesorami AMD Ryzen.

Lenovo Yoga 530 jako laptop zasługuje na nawet lekko naciąganą ocenę 7/10. Ale wtedy do gry wchodzi jego cena – dwa tysiące trzysta złotych(!). Przy tej kwocie, w kategorii laptopów z ekranem do 14 cali, Yoga 530 jest sprzętem wybitnym.

Ocena końcowa – 8/10.

 

Wady:

  • ciemny wyświetlacz o słabych parametrach
  • 4 GB pamięci RAM
  • słaby akumulator

Zalety:

  • genialny stosunek ceny do jakości
  • dobra wydajność w codziennej pracy
  • dotykowy, obracany wyświetlacz
  • bardzo wygodna, podświetlana klawiatura