O ile w temacie wydajności nie byłem pewny czego spodziewać się po Ryzenie, tak w kwestii akumulatora spodziewałem się, że szału nie będzie. I tutaj już się nie zdziwiłem. Słabe czasy działania to niestety częsta przypadłość laptopów z procesorami AMD. Przy maksymalnym podświetleniu ekranu i pracy z ciągłym dostępem do Internetu musiałem szukać ładowarki minimalnie po przekroczeniu ok 4 godzinach. Przy ustawieniu jasności ekranu na 200 nitów, akumulator wystarcza na ok 5:40 godzin ciągłego oglądania filmów.
Na pocieszenie zostaje krótki czas ładowania, które trwa niecałe 1,5 godziny.
Moje doświadczenia z laptopami w cenie zbliżonej do 2000 zł były do tej pory bardzo słabe. To cena, w której trzeba iść na ogromne kompromisy w zasadzie pod każdym względem. Od tragicznej, zazwyczaj dużej i zabawkowo wykonanej obudowy, przez koszmarny ekran, niewygodną i niepodświetlaną klawiaturę, po niską wydajność. Dodatki? Co najwyżej w postaci torby dorzuconej przez sprzedawcę.
I wtedy w moje ręce wpada Yoga 530. Komputer wykonany genialnie jak na plastikową obudowę i do tego całkiem kompaktowy. Oferujący bardzo przyjemną wydajność i możliwość zagrania w niekoniecznie najstarsze gry, bardzo wygodną i podświetlaną klawiaturę, czytnik linii papilarnych i dotykowy, obracany ekran.
Kompromisy? Oczywiście są, w końcu mówimy o laptopie za 2300 zł. Należy do nich ciemny ekran. Co prawda już po 3-4 dniach kompletnie tego nie zauważałem, ale rzut oka na inny sprzęt wystarczał żeby zaczynało się to mocno rzucać w oczy. Drugą bolączką jest akumulator, choć nie jest to na tyle wada tego konkretnego modelu, co większości laptopów z procesorami AMD Ryzen.
Lenovo Yoga 530 jako laptop zasługuje na nawet lekko naciąganą ocenę 7/10. Ale wtedy do gry wchodzi jego cena – dwa tysiące trzysta złotych(!). Przy tej kwocie, w kategorii laptopów z ekranem do 14 cali, Yoga 530 jest sprzętem wybitnym.
Ocena końcowa – 8/10.
Wady:
Zalety: